sobota, 11 maja 2013

"Karminowy szal" - Joanna M.Chmielewska

Tytuł: Karminowy szal
Autor: Joanna M. Chmielewska
Wydawnictwo: MG
Data wydania: kwiecień 2013
Liczba stron: 240
Tematyka: Literatura piękna, polska
Ocena: 6/10

Czym charakteryzuje się typowe babskie czytadło? Zazwyczaj banalną fabułą, kręcącą się wokół przeważnie nieco zdesperowanej bohaterki, wątkiem miłosnym i przede wszystkim prostym językiem. Lektura takiej powieści na ogół bywa całkiem relaksująca i przyjemna, jeśli jednak masz ochotę na tego typu książkę, ale za to górnej półki to „Karminowy szal” jest dla Ciebie idealną propozycją.

Maria, Magda i Marta to trzy skrajnie różne kobiety, które w dzieciństwie połączyła przyjaźń i wspólny pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym. Niestety, jak to w życiu bywa, opuszczenie murów lecznicy oddaliło od siebie bohaterki i zerwało dotychczasowy kontakt. Spotkanie po latach uświadamia jednak kobietom, jak bardzo brakuje im dawnej więzi i wzajemnych zwierzeń, dlatego postanawiają odnowić relację, jaka łączyła je w przeszłości. Do comiesięcznych spotkań bohaterek dochodzi w małej kawiarni zwanej „w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem”, gdzie kobiety wspólnie popijają grzane wino i dążą do rozwiązania pewnej delikatnej sprawy, której wszystkie trzy doświadczyły w dzieciństwie. Bohaterki wytrwale poszukują aktualnego miejsca zamieszkania małżeństwa Wieczorków. Czytelnik jednak praktycznie do samego końca nie wie, dlaczego Maria, Magda i Marta poświęcają czas temu zajęciu.

Nie mogę pojąć, dlaczego na okładce pojawia się Kate Holmes? Okej, zdjęcie pasuje, w końcu aktorka ma na sobie czerwony szal, który poniekąd ilustruje tytuł dzieła, jednak ja osobiście jestem wielką przeciwniczką umieszczania na okładkach portretów gwiazd. Po pierwsze nie pasują mi one do reklamowania swoją twarzą żadnych powieści, a po drugie mimowolnie kojarzą mi się z wszelkimi tandetnymi powieściami, które są efektem pisarskich spełnień zazwyczaj marnych „aktorzyn”. Aczkolwiek w tym przypadku pierwsze „wzrokowe” skojarzenia są absolutnie błędne, ponieważ „Karminowy szal” jest utworem cenionej polskiej autorki, mającej już w swoim dorobku literackie sukcesy. Mimo wszystko dalej będę uparcie trwała w przekonaniu, że okładka powinna być bardziej „neutralna”.

Skoro już jesteśmy przy kwestii tytułu to do niego też miałabym pewne wątpliwości. W książce pojawia w prawdzie epizodyczny wątek, dotyczący karminowego szalu, jednak nie wydaje mi się on na tyle istotny, aby od razu nazywać od niego całą książkę. Aczkolwiek patrząc na to z drugiej strony to sama nie wiem, jak inaczej można byłoby ową historię nazwać. Fabuła w sumie nie narzuca żadnego konkretnego hasła, które zachęciłoby do przeczytania owej książki. Choć „w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem” wydaje mi się całkiem odpowiednim,ciekawym i zgodnym z fabułą tytułem.

Jak widzicie wszelkie wady książki, jakie wymieniam w swojej recenzji, dotoczą kwestii raczej mało znacznych. Słynne powiedzenie mówi przecież: „nie oceniaj książki po okładce”. Do samej treści „Karminowego szalu” nie mam nic do zarzucenia. Jak już wyżej wspomniałam książka ta jest typowym babskim czytadłem, od którego nie wymagałam zbyt wiele, jednakże bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Dodatkowo bohaterki powieści to kobiety bardzo sympatyczne oraz odzwierciedlające rzeczywiste kobiece wątpliwości i wahania. Myślę, że każda czytelniczka sięgająca po utwór Joanny M. Chmielewskiej, odnajdzie w którejś z głównej postaci cząstkę samej siebie.

„Karminowy szal” był moim pierwszym spotkaniem ze znaną mi dotychczas jedynie „z widzenia” polską pisarką Joanną M. Chmielewską. Utwór zrobił na mnie pozytywne wrażenie, a niezwykła atmosfera i klimat „Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem” towarzyszył mi do ostatnich stron książki. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić tę powieść każdej miłośniczce literatury kobiecej. 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu MG: 

33 komentarze:

  1. Po książkę bardzo chętnie sięgnę, bo fabuła wydaje mi się interesująca. Poza tym, to już kolejna pozytywna recenzja tej książki, więc tym bardziej jestem zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy tom mi się podobał, choć rewelacji nie było, ot takie czytadło, ale chętnie przeczytam kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytam, pomimo Twoich minusów. I jakoś nie skojarzyłam tej twarzy z tą aktorką. Może dlatego, że jest mi zupełnie obca i mam gdzieś, czy na okładce jest jakaś aktorzyna, czy zwyczajny człowiek. Ważne, że się ładnie komponuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio polubiłam literaturę kobiecą, ale ta pozycja jakoś niezbyt mnie zachęca. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja to samo pomyślałam. Dlaczego Kate jest na okładce ;P??

    OdpowiedzUsuń
  6. Nad okładką także się zastanawiałam :D A książka nie dla mnie, ponieważ raz się sparzyłam na jednej z książek tej pani i niesmak pozostał...

    OdpowiedzUsuń
  7. HA OKŁADKA FAKTYCZNIE WZBUDZA ZAINTERESOWANIE, MOŻE WŁAŚNIE O TO CHODZIŁO;p

    OdpowiedzUsuń
  8. A to jest Kate Holmes? Od kiedy ona wygląda tak dojrzale...?

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba akurat nie mam specjalnej chęci na tę lekturę choć nie skreślam jej całkowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie przekonuje mnie ta książka. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama nie wiem, czy by mi się spodobała:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie należę do grona osób, które uwielbiają "babską literaturę". Więc nawet jakby książka była wyjątkowo dobra, to i tak się na nią nie skuszę.

    Co do okładek - najlepiej niech nie przedstawiają żadnych osób, albo w pewien sposób zamaskowane, odwrócone postacie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jestem ogromną fanką Joanny Chmielewskiej i od dłuższego czasu zastanawiam się, czy sięgnąć po tą drugą Chmielewską, którą na pozór różni tylko jedno "M" od mojej ulubionej autorki :) Domyślam się jednak, że ich pisarstwo nie jest zbyt podobne i chyba to dobrze, bo w przeciwnym wypadku mogłabym obsesyjnie zacząć porównywać, a tak z przyjemnością spróbuję czegoś nowego:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uważam, że karminowy szal był swoistym symbolem uwolnienia się od pewnych schematów czy po prostu przeszłości i dlatego został również tytułem tej powieści. Książka zapadająca w pamięć, długo będę o niej myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciałabym przeczytać tę książkę, ewentualnie inną Joanny Chmielewskiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie za bardzo lubię tego typu książki, ale ta wydaje się być ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka raczej nie w moim stylu :P

    OdpowiedzUsuń
  18. książka nie dla mnie :<

    o to super:)

    no dziwne były te tematy, na początku się przeraziłam, ale ten o Aresie okazał się być całkiem fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Moja mama kocha czytać Joannę Chmielewską :P
    + zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie lubię babskich czytadeł, także ta pozycja nie jest dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. muszę ją kiedyś przeczytać. buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba ta książka nie dla mnie, ale moja mama z chęcią by przeczytała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Tego typu rajstopki potrafią ożywić każdą stylizację :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Powodzenia na geografii w takim razie :) Blog bardzo ciekawy, o tematyce która mnie interesuje więc obserwuję :) i zapraszam ponownie do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Strasznie irytuje mnie ta okładka... Nawet nie chodzi o moją sympatię czy antypatię do Holmes, po prostu sama okładka wydaje mi się strasznie sztuczna. Jednak mam nadzieję, że treść książki sprawi, że zapomnę o okładce. Znam twórczość tej autorki, dlatego myślę, że fabuła nie zawiedzie mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. O nie, to zdecydowanie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak miło jest wiedzieć, że nie tylko mi aktorzynki przeszkadzają na okładkach. Inna sprawa, że mnie w ogóle ludzie, których bardzo dobrze widać, bardzo przeszkadzają. Zdecydowanie, jak to ujęłaś, jestem zwolenniczką "bardziej neutralnych okładek".
    Szczerze powiedziawszy zdziwiłam się, że pani Chmielewska mogła wydać coś z działu "literatura kobieca". Na początku nawet pomyślałam,że to tylko zbieżność nazwisk, ha! Jakoś nigdy nie utożsamiałam jej z książkami tego typu, bo, choć osobiście nigdy nie zetknęłam się z nią jakoś bardziej, sporo się u mnie w rodzinie na jej temat dobrego już powiedziało. Nawet gdzieś tam na półeczce kurzą się jej jakieś książeczki ze dwie czy trzy. Może kiedyś wreszcie uda mi się po nie sięgnąć.
    A tak nawiązując już do samej recenzji, rzeczywiście "W Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem" wydaje się być bardziej odpowiednim tytułem dla utworu, a przynajmniej z tego, co tuta piszesz. I choć nigdy nie byłam wielką fanką literatury kobiecej (z reguły czytam książki z zupełnie przeciwnego bieguna), to Twoja recenzja w pewnym stopniu zasiała we mnie małe ziarenko chęci, żeby jednak zapoznać się bliżej z tym utworem tak wychwalanej pani Chmielewskiej. Tak o, dla poszerzenia horyzontów, bo niedobrze jest być przecież ograniczonym. Kto wie, może kiedyś się jednak przekonam i dowiem się, dlaczego trzy razy M szukały tak uporczywie Wieczorków?
    Pozdrawiam,
    Tack

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yups, to jednak była tylko zbieżność nazwisk. Wyszło na jaw, jak bardzo mam ograniczony mózg. Przepraszam za moją ignorancję i już pędzę zrobić z tym cokolwiek. ;)

      Usuń
  28. Rzeczywiście na okładce widnieje Kate Holmes. Nawet nie zwróciłam na to uwagi. Bardziej skupiłam się na opisie fabuły. Także początkowo byłam przekonana, że to ta ,,druga'' Chmielewska od kryminałów, dlatego nieco się zdziwiłam, że poszła innym nurtem gatunkowym, lecz teraz wszystko jasne. Co do samej książki, mnie akurat ona zaciekawiła i mimo kilku wymienionych przez ciebie minusów jestem skłonna ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  29. pytania na ustnej nie były trudne, chciałam Ci tu przytoczyć kilka, ale ze stresu wszystko mi wyparowało z głowy.
    a tak w ogóle, to już wiem, gdzie przyjdę, jak zacznę moje długie wakacje z książkami! :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja również nie rozumiem czemu Holmes! Dziwna sprawa, z początku myślałam, że to książka o niej:))

    OdpowiedzUsuń
  31. Jakąś chwilę temu czytałam recenzję tej książki na innym blogu i sama zwróciłam uwagę na okładkę i Kate Holmes. Z początku myślałam, ze jest to tylko kobieta podobna do niej,a teraz okazuję się, że to faktycznie ona... Co do książki to kiedyś może się skuszę;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :* Na każdy postaram się odpowiedzieć :)