piątek, 30 marca 2012

"Kwiaty na poddaszu" - Virginia C. Andrews

Tytuł: Kwiaty na poddaszu
Tytuł oryginału: Flowers in the attic
Autor: Virginia C.Andrews
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: luty 2012
Liczba stron: 384
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 9/10

Zmiany to nieodłączna część naszego, ludzkiego życia. Są one skutkiem wpływu otoczenia, społeczeństwa, wszelakich wydarzeń czy po prostu dorastania. Pogoń za bogactwem to kolejny z czynników kształtujących naszą osobowość i zachowanie. Człowiek w tej uporczywej gonitwie jest w stanie przejść niewyobrażalną metamorfozę.
Christopher, Cathy oraz bliźnięta Carrie i Corny wychowują się w kochającej, szczęśliwej rodzinie. Ich piękna, wrażliwa matka i przystojny, przedsiębiorczy ojciec stanowią niezwykle dobraną parę. Cała szóstka wiedzie spokojne, beztroskie życie, dopóki w nieszczęśliwym wypadku samochodowym nie ginie Christopher Dollanganger - głowa domu. Dotychczasowa rzeczywistość legnie w gruzach. Rodzina dowiaduje się, że cały ich dobytek zostanie skonfiskowany przez komorników, ponieważ nie posiadają oni wystarczających środków na spłatę zaciągniętych kredytów hipotecznych. Ostatniego dnia przed wyprowadzką, dzieci dowiadują się, że ich nowym miejscem zamieszkania stanie się ogromna posiadłość nigdy niewidzianego dziadka. Ich matka została wydziedziczona i zerwała wszelkie kontakty z ojcem piętnaście lat wcześniej, dlatego jej bliscy nie mieli okazji do poznania własnego przodka. Corrine informuję też swoje pociechy o niestabilnym stanie zdrowia seniora, który na dniach powinien zejść z tego świata. Jednak do tego czasu, córka będzie musiała ponownie wkupić się w łaskę ojca i odzyskać jego zaufanie. Jest to jedyny sposób na ponowne wpisanie jej do testamentu i tym samym okazja do przejęcia wielomilionowego spadku.
Po przybyciu na miejsce, dzieci zostają ulokowane na starym, zakurzonym poddaszu, jedynym pomieszczeniu, z którego służba nie będzie w stanie ich usłyszeć .Tym samym na jaw wychodzi przyczyna konfliktu zaistniałego przed laty w owej willi. Okazuje się, że w rzeczywistości Christopher'a i Corrine'a łączyła nie tylko miłość od pierwszego wejrzenia, ale też więzy krwi. Ukochany bohaterki był zarazem jej wujkiem. Restrykcyjnie wierzący rodzice kobiety definitywnie nie zgadzali się na owy związek, w wyniku czego para uciekła i w tajemnicy wzięła ślub.
Pierwsze dni pobytu na strychu przepełnione są nadzieją na szybką śmierć dziadka, która otworzyłaby rodzeństwu drogę na wolność. Wiarę tę podsyca matka, która nieustannie donosi o pogarszającym się zdrowiu staruszka. W ramach rekompensaty za przebywanie w ciężkich warunkach, obdarowuje swoje pociechy licznymi, kosztownymi prezentami. Zapewnia, że cały trud i poświęcenie nie pójdą na marne, ponieważ odziedziczony majątek pozwoli wszystkim na urzeczywistnienie marzeń.
Narracja prowadzona jest przez początkowo czternastoletnią Cathy. W zrozumiały i wciągający sposób przestawia ona czytelnikowi realia życia na poddaszu. W czasie nieobecności rodzicielki, dzieci dogląda matka Corrine. Dogląda to jednak zdecydowanie za mocne stwierdzenie. Babka uważa rodzeństwo za szatańskie stworzenia, nie chce na nie patrzeć, ani słyszeć ich głosu. Jej rola ogranicza się do przynoszenia dzieciom jedzenia i przy tym wpajaniu im panujących na jej terenie zasad. Kobieta przestrzega przed wszelkim obnoszeniem się ze swoją seksualnością, nakazuje czytanie i uczenie się Biblii na pamięć. Informuje, że za nieprzestrzeganie owych warunków będą groziły surowe kary. Jak się później okazuje, nie były to słowa rzucane na wiatr.
Wizyty matki z upływem dni stawały się coraz bardziej nieregularne. Po trzech latach w zamknięciu, zdarzało się, że okresy między kolejnymi spotkaniami rodziny, wynosiły więcej niż miesiąc. Na przestrzeni tego czasu między Chrisem a Cathy narodziło się uczucie znacznie silniejsze od miłości łączącej rodzeństwo. Dodatkowo oboje zaczynają snuć plany ucieczki i powoli wcielają je w życie.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam książkę, która wzbudziłaby we mnie tak wielkie emocje i tak bardzo mnie pochłonęła. Każde wydarzenie przedstawione w powieści niesamowicie doświadczałam. Zżyłam się z bohaterami i miałam wrażenie, jakbym sama mieszkała z nimi w tym ciemnym i przygnębiającym miejscu. W trakcie lektury zdarzyły się momenty, gdy miałam w oczach łzy i chwilę, w których chciałam krzyczeć z bezradności. W zdumienie przyprawiało mnie zachowanie matki, która tak perfidnie okłamywała najbliższych sobie ludzi. Złościł mnie sposób, w jaki wpajała potomkom znaczenie pieniądza i jego nieodzowną rolę w ich przyszłości. Najbardziej jednak nie mogę pojąć, jak w ogóle mogła pozwolić na więzienie dzieci w takim miejscu, na ich całkowite odizolowanie od świata i społeczeństwa? Czy nie czuła wyrzutów sumienia? Nie oszukujmy się, ale to właśnie z jej winy, że między najstarszymi dziećmi narodziło się głębsze uczucie. Gdyby żyli oni wśród swoich rówieśników, jestem pewna, że taka sytuacja nie miałaby miejsca.
Powieść Virginii Andrews to dzieło niewątpliwie wyróżniające się i zapadające w pamięć. Osoby, które jeszcze nie zapoznały się z tą książką, koniecznie muszą udać się do biblioteki bądź księgarni i zaopatrzyć się w egzemplarz historii rodziny Dollangangerów. Natomiast dla tych, których utwór wciągnął w takim samym stopniu jak mnie, mam dobrą wiadomość – już w maju pod tytułem „Płatki na wietrze” ukaże się drugi tom cyklu.

wtorek, 27 marca 2012

"Zbrodnia i kara" - Fiodor Dostojewski

Tytuł: Zbrodnia i kara
Tytuł oryginału: Преступление и наказаниe
Autor: Fiodor Dostojewski
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: sierpień 2011
Liczba stron: 592
Tematyka: Literatura piękna, klasyka obca
Ocena: 7/10

Przeczytać teraz czy może zostawić to na przyszłość? To pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy dowiedziałam się, że kolejną omawianą szkolną lekturą będzie „Zbrodnia i kara”. O dziele Fiodora Dostojewskiego słyszałam niejednokrotnie wiele pozytywnych opinii. Mnóstwo znajomych twierdziło, że jest to jedna z nielicznych obowiązkowych powieści, które naprawdę warto przeczytać. Pomyślałam więc, że zaryzykuje, a jak mi się nie spodoba, to przynajmniej znajomość treści przyda mi się na lekcjach języka polskiego.
XIX wieczna Rosja nie zapewniała ludności dostatecznych warunków bytu. Spora część społeczeństwa żyła w ubóstwie, nędzy, często żebrząc na ulicach. Jedynie nieliczni mogli pozwolić sobie na wygody i luksus. Rodion Raskolnikow – główny bohater powieści, to dwudziestokilkuletni, były student, aktualnie mający niezbyt ciekawą sytuację finansową. To właśnie ona popycha mężczyznę do zamordowania starej lichwiarki i przypadkowo, również jej siostry. Uderzeniem siekierą pozbawia życia obie kobiety, a następnie w pośpiechu rabuje kilka przedmiotów. Nie udaje mu się zdobyć wystarczającego łupu, gdyż do drzwi mieszkania zaczynają się dobijać dwaj goście. Dziwnym i zarazem szczęśliwym trafem Rodii udaje się zbiec z miejsca przestępstwa.
Skradzione dobra nie przynoszą jednak szczęścia. Bohater, który już wcześniej nie wykazywał się całkiem „normalnym” zdrowiem psychicznym, teraz zupełnie popadł w obłęd. Jego umysł przepełnia strach przed wykryciem. Mężczyzna zamyka się w swoim świecie, do którego nikogo nie dopuszcza, całe dnie spędza na wyobrażeniach i rozmyślaniach. W malignie ukrywa zdobyty łup pod głazem, co na krótką chwilę pozwala mu się uspokoić. Co ciekawe Rodion twierdzi, że jego czynu nie można nazwać zbrodnią, ponieważ zabicie lichwiarki było korzystne dla społeczeństwa. Nie odczuwa on wyrzutów sumienia, jednak wciąż jest przerażony i wewnętrznie rozdarty. Wkrótce przypuszczenia i obawy Raskolnikowa sprawdzają się, gdyż coraz więcej osób zaczyna podejrzewać go o dokonanie morderstwa.
Książkę czytałam, jak na mnie, dość długo. Znajduje się w niej bezmiar opisów przeżyć i uczuć, towarzyszących bohaterowi przez cały czas trwania powieści. Zazwyczaj są one dość męczące, ponieważ Romanowicz, jako osoba przy niezbyt zdrowych zmysłach, często plecie trzy po trzy. Wydaje mi się również, że niektóre z sytuacji przedstawionych w utworze Dostojewskiego, są całkowicie oderwane od kontekstu całej historii. Utrudnieniem jest też „wieloimienność” postaci. Autor nierzadko nazywa bohaterów wieloma, różnymi określeniami, które nie są w żaden sposób wyjaśnione. Czytelnik sam z siebie musi domyślić się, o kim jest mowa.
Fenomen Fiodora Dostojewskiego polega na tym, że w fantastyczny sposób przedstawił on stan psychiczny głównego bohatera. Muszę też dodać, że „Zbrodnia i kara” to jedna z nielicznych lektur, która kilkakrotnie wywołała we mnie wybuchy śmiechu. Trzeba przyznać, że niektóre zdarzenia i dialogi są naprawdę zabawne. Mimo tego dramat Raskolnikowa nie jest historią lekką, którą łatwo się czyta. Zdecydowanie, aby zrozumieć ten utwór należy poświecić mu sporo uwagi i skupienia.

piątek, 23 marca 2012

"Kod Leonarda da Vinci" - Dan Brown

Tytuł: Kod Leonarda da Vinci
Tytuł oryginału: The Da Vinci Code
Autor: Dan Brown
Wydawnictwo: Albatros, Sonia Draga
Data wydania: lipiec 2009
Liczba stron: 568
Tematyka: Literatura piękna, thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 8/10

Nie ma wątpliwości, że dzieła stworzone przez Leonarda da Vinci, należą do najcenniejszych zabytków światowej kultury. Ze świecą możemy szukać osoby, która nie potrafiłaby wymienić choć jednego jednego z nich. Idealne ludzkie proporcje przedstawione na rysunku „Człowieka witruwiańskiego” do dziś są powszechnie znane i cenione. To właśnie w pozycji z tego szkicu, zostają znalezione zwłoki kustosza Luwru - Jacquesa Sauniera. Podejrzenia, w pierwszej chwili, padają na Roberta Langdona, który miał się spotkać owego dnia z ofiarą. W jego winę nie wierzy wnuczka zmarłego, kryptografka – Sophie Neveu. Pomaga ona głównemu bohaterowi w ucieczce przed francuską policją i razem z nim odkrywa serię znaków pozostawiony przez jej dziadka. Wszystkie ślady związane są z obrazami Leonarda da Vinci i mają doprowadzić parę do skrywanej przez wieki tajemnicy.
Fabuła jest bardzo podobna do opisywanej już przeze mnie powieści „Anioły i demony”. Po raz kolejny mamy do czynienia z dwudziestoczterogodzinną próbą rozwikłania zagadki z morderstwem w tle. Znów ofiarą jest osoba z rodziny głównej bohaterki, a zabójca działa na zlecenie, kogoś wyżej postawionego. Jednak tym razem autor porusza inną kwestię religijną. Nie skupia się on na Ścieżce Oświecenia, lecz na wiekowej organizacji zwanej Zakonem Syjonu, do którego miał należeć Jacques. Co więcej okazuje się, że był on Wielkim Mistrzem bractwa. Członkowie tego zgromadzenia mieli rzekomo strzec przed światem informacji o miejscu, w którym znajduje się Święty Graal. Tu należy postawić pytanie: czym jest owy przedmiot? Czy jest to owiany legendą kielich, czy może jest to coś innego? Może to wcale nie rzecz tylko osoba?
W książce zamieszczone są zdjęcia dzieł, o których wspomina autor. Stanowi to niezwykły komfort, ponieważ czytelnik nie musi szukać ilustracji w innych źródłach. Od razu w trakcie lektury ma możliwość zobaczenia ich w jednym miejscu.
Nie ma co się dziwić, że książka zyskała tak wielki rozgłos. Dan Brown pozwala nam spojrzeć z zupełnie innej perspektywy nie tylko na twórczość Leonarda da Vinci, ale także na samego artystę. Zastanawiamy się, czy przez swoje dzieła, malarz rzeczywiście chciał przekazać odbiorcy jakąś tajemniczą ideę. 
Hipotezy zawarte w powieści zdają się mieć realne uzasadnienie, dlatego po skończonej lekturze, zaczęłam szukać w internecie dodatkowych informacji. Jak można było się spodziewać, nie wszystkie fakty okazały się takie, jakimi przedstawił je Brown. Nie da się natomiast zaprzeczyć, że pomimo dość monotonnego początku, powieść niesamowicie wciąga i trudno się od niej oderwać.

wtorek, 20 marca 2012

"Kwiat śniegu i sekretny wachlarz" - Lisa See

Tytuł: Kwiat śniegu i sekretny wachlarz
Tytuł oryginału: Snow flower and secret fan
Autor: Lisa See
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: wrzesień 2005
Liczba stron: 352
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 10/10

Historia nie raz utwierdza nas w przekonaniu, że kobiety nigdy nie pełniły w społeczeństwie ważnej roli. Od zawsze traktowane były gorzej i bez należytego szacunku. XXI wiek przyniósł wiele pozytywnych zmian w tej kwestii, jednak nic nie jest w stanie wymazać wcześniej doznanego bólu i cierpienia.
Chiny to państwo z bardzo zaskakującymi, a czasami nawet i przerażającymi, zwyczajami. Jeszcze sprzed dwustu laty dziewczęta, przychodzące na świat w tym kraju, miały ściśle określoną życiową drogę. Za priorytet stawiano im posłuszeństwo przyszłemu mężowi oraz urodzenie męskiego potomka. Dodatkowo musiały one perfekcyjnie spełniać wszelkie domowe obowiązki.
Szczegółowo zaznajamiamy się z codziennością chińskiej kobiety na podstawie opisu życia głównej bohaterki - Lilii. Poznajemy ją już jako kilkuletnie dziecko, jeszcze przed obrzędem krępowania stóp. Ten brutalny ceremoniał, polegający na umyślnym zdeformowaniu kształtu stopy, w celu zmniejszenia jej rozmiaru, był jedynym sposobem na zapewnienie córce dobrego zamążpójścia. Im krótsze okazywały się stopy, na tym lepsze małżeństwo można było liczyć. Dziewczęta, które nie przeszły tego nieludzkiego zabiegu, skazane były na rolę przyszłych konkubin bądź służących.
Lilia miała sporo szczęścia, jej idealne, siedmiocentymetrowe „złote lilie” uczyniły z niej perfekcyjny materiał na przyszłą żonę. Dodatkowym atutem był związek laotong. Tą niezwykłą relację mogły nawiązać jedynie dwie„takie same”przedstawicielki płci pięknej. Lilia i Kwiat Śniegu spełniały powyższy warunek, zostały dobrane na podstawie identycznej daty narodzin i tego samego dnia skrępowania stóp. Dziewczęta pochodziły jednak z dwóch odległych wiosek, dlatego ich głównym sposobem komunikacji stał się wachlarz, na którym używając sekretnego pisma kobiet – nu shu – pisywały do siebie wiadomości.
Swatka Wang, aranżując małżeństwo Lilli z Dalangiem, przyczynia się do jej społecznego awansu. Córka ubogiego rolnika weszła w krąg wpływowej rodziny Lu, los nie był natomiast równie łaskawy dla jej przyjaciółki. Kwiat Śniegu została żoną porywczego mężczyzny, pracującego w nieczystym zawodzie rzeźnika.
Życie nie oszczędza żadnej z kobiet, zmagają się one z trudną, domową hierarchią, atakiem buntowników i klęską głodu, jednak to nieporozumienie, wynikające z błędnego odczytania „wachlarzowej” wiadomości, okazuje się wydarzeniem najbardziej dotkliwym i bolesnym. Dwukrotne przeczytanie owej powieści sprawiło, że niezwykle zżyłam się z główną bohaterką i razem z nią przeżywałam wszystkie emocje, towarzyszące jej na poszczególnych etapach życia.
Kiedy rozpoczniemy lekturę opisanej książki, trudno nam będzie odłożyć ją na bok. Historia dwóch laotong absolutnie wciąga. Duży wpływ ma na to mistrzowski sposób pisania autorki. Czytelnik ma wrażenie, jakby zapoznawał się z prawdziwą historią, opisaną przez prawdziwą kobietę.
Sądzę, że niewiele jest powieści, które budzą pasję, wywołują ciekawość czy chęć poznania. Dla mnie taką książką był „Kwiat śniegu i sekretny wachlarz”. Pomimo tego, że już przed jego lekturą interesowała mnie kultura krajów dalekiego wschodu, dopiero zapoznanie z działem Lisy See było bezpośrednim bodźcem do narodzenia się aktualnej fascynacji.

piątek, 16 marca 2012

"Samotny mężczyzna" - Christopher Isherwood

Tytuł: Samotny mężczyzna
Tytuł oryginału: A single man
Autor: Christopher Isherwood
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: czerwiec 2010
Liczba stron: 192
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 6/10

Współcześnie homoseksualizm przestał być tematem tabu. Obecnie młodzież na ogół nie wykazuje się brakiem tolerancji wobec osób o odmiennej orientacji seksualnej. Jednak w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, tacy ludzie żyli w pewnym odosobnieniu od społeczeństwa, utrzymując swój sekret w tajemnicy.
Dzięki książce Christophera Isherwooda, czytelnik będzie miał okazje oglądać jeden dzień z perspektywy George'a Falconer'a. Główny bohater jest starzejącym się wykładowcą anglistyki, którego życie w ostatnim czasie boleśnie doświadczyło. Po szesnastu latach związku umiera jego partner Jim. Codzienność mężczyzny przepełnia pustka i samotność, wynikająca nie tyle z braku znajomych, co z dobrowolnego odizolowania od otoczenia. Mieszkająca w pobliżu Charlotte cały czas stara się być wsparciem dla George'a, jednak on woli wciąż wspominać swojego wybranka i wspólnie spędzone z nim chwile.
Profesor nawiązuje też nieco bliższą relacje z jednym ze swoich uczniów, daje się namówić na intymniejsze wyznania a nawet czyny. Jest on jednak świadomy swojego wieku, zdaje sobie sprawę, że ten związek jest tylko snutym przez niego wyobrażeniem.
Osoba chcąca zapoznać się z tą niezwykle krótką historią, powinna być przygotowana na sporą dozę opisu przeżyć wewnętrznych, przede wszystkim tych nieprzyjemnych.
Sięgając po przedstawioną książkę nie sugerujmy się okładką, która mówi nam, że bierzemy w ręce „zmysłową opowieść o miłości”. „Samotny mężczyzna” to kolejne z wielu dzieł, zawierających relację z uczuć człowieka, próbującego uporać się ze śmiercią ukochanej osoby. Nie ma w nim nic oryginalnego czy odkrywczego. Nie spodziewajmy się dynamicznej fabuły i nagłych zwrotów akcji. Jedyną nowością jest obsadzenie w roli tytułowego bohatera mężczyzny homoseksualnego. W czasie ukazania się pierwszego nakładu owej książki z pewnością było to dość szokujące i być może nawet niestosowne, jednak teraz wydaje mi się, że zabieg ten nie wywiera na czytelnikach większego wrażenia.

wtorek, 13 marca 2012

"Lot nad kukułczym gniazdem" - Kessey Ken

Tytuł: Lot nad kukułczym gniazdem
Tytuł oryginału: One Flew Over the Cuckoo's Nest
Autor: Kessey Ken
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: czerwiec 2009
Liczba stron: 368
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 7/10

Przeżyć dziesięć lat życia i nie wypowiedzieć ani słowa. Nie reagować na żaden, nawet najmniejszy szmer. Pozbyć się wszelkich naturalnych odruchów, aby móc udawać głuchoniemego. Na taką rzeczywistość może zgodzić się tylko i wyłącznie pacjent oddziału psychiatrycznego.
Dla osoby z zewnątrz mogłoby się wydawać, że Bromden – wysoki na sześć stóp, dobrze zbudowany Indianin - jest mężczyzną, którym nie można pomiatać. Jednak w placówce prowadzonej przez Wielką Oddziałową, traktowany jest on z pogardą i obojętnością. Część personelu zaczęła go nawet postrzegać jako powietrze. W skutek udawanej ułomności główny bohater, nazywany też Wodzem, zaznajomił się z wieloma sekretami Kombinatu. Jego gra aktorska była tak precyzyjna, że nikt nie domyślał się faktu, że w rzeczywistości w Bromden jest pełni świadomy, dziejących się wokół niego zdarzeń.
Pobyt Indianina w szpitalu od lat przedstawiał się tak samo. Codziennie był świadkiem terroryzującej kontroli siostry Ratched nad oddziałem. Los Okresowych, Chroników, Furiatów a nawet Roślin uzależniony był od jej decyzji. Mężczyzna widział strach i lęk, jaki Wielka Oddziałowa wzbudza w pacjentach. Pod przykrywką pozornej dobroci i troski zmieniała ich życie w koszmar, co więcej nie ograniczała się tylko do dręczenia psychicznego, nierzadko stosowane były przez nią radykalne środki terapii takie jak elektrowstrząsy czy nawet lobotomia.
Wszystko toczy się swą zwyczajną, utartą ścieżką do momentu, gdy w szpitalu nie zjawia się Randle Patrick McMurphy. Rudowłosy awanturnik diametralnie wpływa na atmosferę panującą w zakładzie. Chorzy pod jego przewodnictwem zaczynają przeciwstawiać się panującym regułom. Pozwalają sobie na robienie rzeczy, o których nigdy wcześniej nawet nie myśleli. Pomieszczenia szpitala powoli wypełniają się śmiechem i odgłosem rozmów. Indianin Bromden decyduje się nawet na ujawnienie swojej długo skrywanej tajemnicy.
Czy jednak zmiany, wprowadzone przez Irlandczyka McMurphego ,wyjdą na dobre wszystkim pacjentom? Czy będą oni w stanie zapanować nad własnym życiem bez niczyjej pomocy? Czy próba buntu popłaci? I wreszcie: czy Wielka Oddziałowa tak szybko da się pokonać? Odpowiedzi na te pytania można poznać tylko na podstawie lektury powieści Kesseya Kena. Gwarantuję, że dla niejednej osoby, będą one zaskakujące.
Narracja prowadzona z perspektywy człowieka z zaburzeniami psychicznymi, często nie pozwala czytelnikowi na rozpoznanie, co jest faktem a co jedynie chorym wyobrażeniem bohatera. Zabieg ten nie jest jednak zniechęcający. To właśnie on nadaje całej powieści wyjątkowy wydźwięk.
„Lot nad kukułczym gniazdem” jest tak naprawdę wielką metaforą dotyczącą relacji między pojedynczą jednostką a całym społeczeństwem. Żeby zrozumieć tę powieść, trzeba najpierw odkryć jej drugie dno. Moim zdaniem warto poświęcić kilka wieczorów na dogłębne zapoznanie się z tą książką. Prowokuje ona do refleksji i zastanowienia się nad własnym „ja”.
Historia wyżej wspomnianego szpitala psychiatrycznego z pewnością przypadnie do gustu nawet najbardziej wymagającym.

sobota, 10 marca 2012

"P.s. Kocham Cię" - Cecelia Ahern

Tytuł: P.S. Kocham Cię
Tytuł oryginału: P.S. I love you
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: styczeń 2008
Liczba stron: 456
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 5/10

Spróbujmy wyobrazić sobie całkiem realną sytuację. Mamy trzydzieści lat i całkiem niedawno wyszłyśmy za mąż za cudownego, przystojnego mężczyznę. Czy coś może nam zakłócić panującą radość? Chyba tylko śmierć. To właśnie przytrafia się Holly. Jej ukochany zapada w ciężką chorobę i musi pożegnać się z życiem. Jak doskonale wiemy utrzymywanie kontaktu ze umarłą, ukochaną osobą jest całkowicie niemożliwe. Co innego, gdy nasz wybranek wykaże się pomysłowością i już za życia przygotuje nam serię dziesięciu listów, które będą stanowić źródło pocieszenia i otuchy w najbliższych i zarazem najtrudniejszych miesiącach.
Rozpacz, odizolowanie i obojętność na świat to reakcja głównej bohaterki na stratę Garrego. Nie możemy się dziwić takiemu jej zachowaniu, bo co innego może czuć kobieta, która została wdową w tak młodym wieku? Życie Holly z dnia na dzień straciło na wartości, a przyszłość wydaje się bezcelowa i szara. Wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół nie jest w stanie zapełnić powstałej pustki. Takiego obrotu sprawy spodziewał się Garry, przewidział on stan i trudności żony. Celem sporządzonych przez niego wiadomości jest uświadomienie ukochanej, że pomimo jego odejścia, życie toczy się dalej i może być równie szczęśliwe jak dawniej. W każdym z listów zawarł dla niej zadanie do wykonania, począwszy od wzięcia udziału w konkursie karaoke aż do wyjazdu na wakacje z przyjaciółkami. Zmarłemu przecież się nie odmawia, więc Holly posłusznie wykonuje każde zalecenie. Wspólnie z Garrym porządkuje zaistniałą sytuacje życiową, odzyskuje równowagę i ponownie otwiera się na ludzi. „P.s. Kocham Cię” pokazuje nam, że dla prawdziwej miłości nie ma żadnych przeszkód, może ona pokonać nawet śmierć.
Akcja utworu jest bardzo monotonna i nużąca, do głębi przewidywalna. Jedyny wątek, który jakkolwiek ożywił mi lekturę tej powieści to wieczór, który bohaterka spędziła w dość zabawny sposób z przyjaciółkami, udając księżną . Jest to zdecydowanie najlepszy fragment z całej książki.
Często można się spotkać z opinią, że powieść Cecelii Ahern to istny wyciskacz łez. Owszem historia jest momentami smutna i przygnębiająca, jednak żaden z wątków nie wywołał we mnie wzruszenia. Ktoś mógłby mi zarzucić, że jestem nieczuła bądź oziębła, jednak takie romantyczne historyjki nie są w stanie mnie w żaden sposób poruszyć.
„P.s. Kocham Cię” to jedna z nielicznych książek, których ekranizacja bardziej przypadła mi do gustu. Obsada została wręcz perfekcyjnie dobrana, każdy z aktorów praktycznie w stu procentach pokrywał się z moim wyobrażeniami. Co najważniejsze postacie w filmie nie są tak mało wyraziste jak w powieści, reżyserowi w bardzo pomyślny sposób udało się tchnąć więcej życia w opisaną historię.Wszystkim osobom, pragnącym zapoznać się z losami małżeństwa Holly i Garrego Kennedych, proponuję zaopatrzenie się w wersję filmową aniżeli drukowaną.

środa, 7 marca 2012

"Złodziejka książek" - Markus Zusak

Tytuł: Złodziejka książek
Tytuł oryginału: The book thief
Autor: Markus Zusak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: styczeń 2008
Liczba stron: 496
Tematyka: Literatura piękna, młodzieżowa, dziecięca
Ocena: 8/10

Śmierć ma zawsze ręce pełne pracy. Codziennie na świecie umierają setki ludzi, część z nich kończy życie w sposób naturalny, część sama decyduje się na wieczny sen, jeszcze inni giną w nieszczęśliwych wypadkach. Czas II wojny światowej to dla kostuchy okres niezwykle trudny, ilość zmarłych dusz nie pozwala jej nawet na chwilę odpoczynku. Zbiera ona swe żniwo na polach bitewnych, w zbombardowanych miastach, a przede wszystkim w obozach masowej zagłady. A jednak pomimo zapracowania, znajduje czas, ażeby opisać nam historię młodej Niemki - Liesel Meminger.
Dziesięcioletnią dziewczynkę poznajemy w trakcie podróży pociągiem, jedzie ona wraz ze swoim młodszym bratem do rodziny zastępczej. Ich prawdziwa matka została uznana za komunistkę i nie może dłużej wychowywać swoich pociech, główną przyczyną są niewystarczające środki finansowe na utrzymanie dwójki dzieci. Nieszczęśliwym trafem do celu podróży dociera jedynie Liesel, jej młodszy braciszek niespodziewanie żegna się z życiem. Podczas nadzwyczaj skromnego pogrzebu, dziewczynka znajduje pozostawioną w śniegu książkę - „Podręcznik grabarza”. Jest to pierwsza z wielu powieści, jaką uda jej się zdobyć w dość nieuczciwy sposób.
W Mochling, małym miasteczku w pobliżu Monachium Liesel zaznajamia się ze swoimi nowymi rodzicami. Rosa i Hans Hubermannowie to dość nietypowa para. Ona, niezwykle krzykliwa i nadużywająca przekleństw jest zupełnym przeciwieństwem spokojnego, cichego akordeonisty. To właśnie z papą dziewczynka nawiązuje silną wieź. Mężczyzna od samego początku czuwa przy niej w czasie, gdy dręczą ją senne koszmary. Noc jest dla nich porą wspólnej nauki czytania i zagłębiania się w lekturze „Podręcznika...”.
Dzieciństwo Liesel nie jest beztroskie, wojna odbija się na każdym, nawet najmniejszym obywatelu III Rzeszy. Wbrew pozorom naród niemiecki nie był jakkolwiek „faworyzowany”. Tamtejsi ludzie również cierpieli głód, prześladowania i żyli w ciągłym strachu. Co ciekawe w „Złodziejce książek” ówczesny konflikt zbrojny stanowi jedynie tło dla toczącej się akcji. Fabuła skupia się na losach Liesel i osób z jej sąsiadującego otoczenia. Wraz z kolejnymi kartami powieści obserwujemy jak w dziewczynce zachodzą kolejne zmiany, staje się mądrzejsza i dojrzalsza. Widzimy jej niesamowitą, wciąż rosnącą pasję i zamiłowanie do słowa pisanego.
Bez wątpienia każdy z bohaterów opisanych w utworze jest wyjątkowy. Każdy posiada inny tok rozumowania, inny charakter i inaczej reaguje na dziejące się wydarzenia. Osobowości nie są mdłe ani monotonne. Zbudzają sympatię czytelnika i budzą chęć ich bliższego poznania. Bardzo trudno byłoby mi wybrać ulubioną postać, ponieważ każda wywoływała u mnie odmienne odczucia.
Książka otwiera nam oczy na moc jaką posiada słowo. Każdy zapalony czytelnik zna magię i potęgę wyrazów, jednak czy zwyczajny człowiek zdaje sobie sprawę, jak ogromną rolę miało słowo w dziejach ludzkości? To właśnie dzięki niemu Adolf Hitler i inni dyktatorzy zjednali i przekonali do siebie całe narody. To ono było przyczyną zarówno klęski jak i triumfu.
Do powieści Markusa Zusaka żywiłam ogromne oczekiwania, ilość pozytywnych opinii z jakimi zetknęłam się przed lekturą sprawiła, że spodziewałam się czegoś naprawdę wyjątkowego. Czy się zawiodłam? Troszeczkę. „Złodziejka książek” jest bardzo dobrym utworem, jednak arcydziełem bym jej nie nazwała, także wygórowanych zachwytów podzielać nie będę. Mam również kilka dość poważnych zastrzeżeń tyczących się formatu książki i prowadzonej narracji. Jeśli ktokolwiek miał okazję zetknąć się z ową powieścią „na żywo”, na pewno nie uszedł jego uwadze jej rozmiar. Zdecydowanie powinna być ona wydrukowana mniejszą czcionką. Zajmowałaby dużo mniej miejsca, co ułatwiłoby czytanie takim osobom jak ja, czyli lubiącym zagłębiać się w lekturze nie tylko w domu, ale też w innych miejscach. Przejdźmy wreszcie do narracji. Śmierć jako osoba opowiadająca to bardzo ciekawy wybór. Zwraca się ona do czytelnika w sposób bezpośredni, próbuje nawiązać z nim pewien dialog. Szkoda tylko, że w swoich wypowiedziach zdradza ona wiele faktów, które mają mieć miejsce dopiero za kilka rozdziałów.
„Złodziejka książek” została zakwalifikowana do lektury dziecięco-młodzieżowej, bardzo mnie ten fakt dziwi, ponieważ wiele wątków z owej powieści może być szokujących i niezrozumiałych dla tak młodych czytelników. Starsi mogą jednak bez żadnych przeszkód cieszyć się jej lekturą. Jestem przekonana, że na przeważającej liczbie osób utwór wywoła większe wrażenie niż na mnie.

niedziela, 4 marca 2012

"Samotność w sieci" - Janusz Leon Wiśniewski

Tytuł: Samotność w sieci
Autor: Janusz Leon Wiśniewski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: czerwiec 2009
Liczba stron: 304
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, polska
Ocena: 7/10

„Samotność to najgorszy rodzaj cierpienia”, ale czy w sieci tak naprawdę da się być samotnym? Internet jest pełen portali społecznościowych, komunikatorów i for. Można by rzec, że z każdej strony jesteśmy otoczeni przez ludzi. Cofnijmy się jednak zaledwie 10 lat wstecz, kiedy to komputery były nieporęczne, stacjonarne, a Internet dopiero zaczynał swoją wielką karierę.
Znajomość dwójki głównych bohaterów rozpoczyna się całkowicie przypadkowo. Romantycy mogliby wręcz powiedzieć, że parę połączyło przeznaczenie. Ona przytłoczona zbyt wieloma negatywnymi emocjami, nie wytrzymuje napięcia i postanawia wyżalić się przypadkowej osobie z sieci. Używając ICQ, wybiera losowego użytkownika i inicjuje rozmowę. Tym sposobem trafia na Jakuba, cenionego genetyka polskiego pochodzenia. Mimo że kobieta jest mężatką, rozpoczyna z mężczyzną wirtualny romans, jest nim całkowicie zafascynowana. Jej życie szybko zaczyna się kręcić wokół codziennych, intymnych rozmów z nieznajomym. On – wrażliwy, uczuciowy, inteligentny - wydaje się być ideałem. Jednak na podstawie przytoczonych opowiadań o jego wcześniejszych związkach, możemy stwierdzić, że bohaterowi do perfekcji jeszcze bardzo daleko. Spotkanie dwojga zakochanych nie przychodzi szybko. Dzielące parę kilometry stanowią główną przeszkodę w nawiązaniu prawdziwego kontaktu. Jakub, który w związku ze swoją pracą stale podróżuje po świecie, rzadko bywa w rodzimym kraju. Okazją do schadzki stają się Jej kilkudniowe wakacje w Paryżu, gdzie wśród romantycznej atmosfery miasta miłości dochodzi do spotkania. Bohaterowie wreszcie mogą cieszyć się prawdziwą bliskością. Ich radość jednak nie będzie długa, dni miną szybko, a zaraz po powrocie emocjonująca znajomość zostanie całkowicie zerwana.
Fabuła powieści jest bardzo schematyczna i przewidywalna. Z góry wiadomo, że bohaterowie się w sobie zakochają i będą chcieli zobaczyć się w realnym świecie. Właśnie na moment spotkania przez cały czas będzie czekał czytelnik i od razu dodam, że „troszkę” sobie poczeka. Autor jakby umyślnie odwleka owy punkt kulminacyjny, wplatając w powieść wiele wątków pobocznych i szczegółowych opisów. Mnie osobiście niezwykle te zabiegi irytowały.
Powieść Janusza Wiśniewskiego wzbudza wiele odmiennych emocji od zachwytu po złość i zdziwienie. Mimo że książka nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia i niespecjalnie mnie wciągnęła, to uważam że obok tej pozycji nie da się przejść obojętnie. Dodatkowo opowiedziana historia jest całkowicie współczesna i realna. Temat internetowych miłości jest obecnie bardzo aktualny.
„Samotność w sieci” to prawdziwa skarbnica życiowych cytatów. Pod tym względem można porównać pana Wiśniewskiego do polskiego Paula Coelho. Na korzyść polskiego pisarza działa jednak fakt, że przytoczone sentencje nie wydają się być umieszczane na siłę.
Książkę poleciłabym wszystkim miłośniczkom romansów i osobom lubującym się w dość typowych i oklepanych miłosnych historyjkach.