środa, 29 lutego 2012

"Ogród ciemności" - Anne Frasier

Tytuł: Ogród ciemności
Tytuł oryginału: Garden of darkness
Autor: Anne Frasier
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: październik 2008
Liczba stron: 240
Tematyka: Horror
Ocena: 2/10

Horror to nie tylko kategoria tematyczna do której została zaliczona powieść Anne Frasier to też stan, w jakim znajduje się czytelnik w czasie lektury tej książki. Muszę przyznać, że dawno już nie miałam okazji przeczytania tak mało przemyślanego utworu.
Akcja rozgrywa się w nietypowym, amerykańskim miasteczku, Tuoneli. Miejsce to sprzed wielu laty zamieszkiwał Richard Manchester nazywany Nieśmiertelnym. Osiadł on tu wraz z całą zbiorowością, którą sobie zjednał. Jego wielka, hipnotyzująca siła perswazji sprawiała, że ludzie opuszczali swoje dotychczasowe domostwa i podążali za mężczyzną. Początkowo ich życie nie było zakłócane przez żadne przeciwności. Jednak po pewnym czasie mieszkańcy zaczęli ginąć w nieznanych okolicznościach. Zaczęto snuć podejrzenia na temat wampirzej natury przywódcy. Ostatecznie w owej miejscowości doszło do masowego morderstwa ludności, a Richarda Manchestera zabito i pochowano pod dwoma dębami, które miały utwierdzić społeczność w przekonaniu, że Nieśmiertelny już nigdy więcej nie będzie stanowić zagrożenia. Ludność nie chciała dłużej mieszkać w miejscu, gdzie wydarzyły się te wszystkie straszne zbrodnie. Przeprowadzono się kilka kilometrów dalej za rzekę, a uprzednie tereny okrzyknięto „Starą Tuonelą”.
Prawie sto lat później w muzeum zostają wystawione zasuszone zwłoki Nieśmiertelnego. Miasteczko staje się atrakcją turystyczną i przyciąga masę fanatyków niewyjaśnionych zjawisk. W tym samym czasie do Tuoneli przybywa grupka studentów, którzy chcą nakręcić film dokumentalny w ramach szkolnego projektu. Ich prawdziwym celem jest jednak ośmieszenie miejscowej zbiorowości. Na terenie miasta dochodzi do rozmaitych, drastycznych sytuacji. Falę nieszczęść rozpoczyna znalezienie, całkowicie pozbawionego skóry, ciała kobiety. Wpierw o zabójstwo zostaje oskarżone stado dzikich kojotów, choć precyzyjność dokonania morderstwa, wyklucza takie rozwiązanie. Podejrzenia padają również na Evana Stroud'a, mężczyzna ten cierpi na rzadką dolegliwość – uczulenie na słońce, żyje w odosobnieniu, a nocą prowadzi prace wykopaliskowe na terenie Starej Tuoneli. Chce on odkryć tajemnice miasta i dowiedzieć się co naprawdę zdarzyło się tutaj sprzed wielu laty. Społeczność boi się go i unika, krąży też pogłoska, że Evan tak samo jak Manchester jest wampirem. Jedynymi osobami będącymi w kontakcie z mężczyzną jest jego syn Graham i ojciec Alastair.
Po takim, krótkim opisie można by pomyśleć, że historia mimo że niewyszukana, może być całkiem ciekawa i wciągająca. Uważam że gdyby nie kilka faktów, które wprawiły mnie w lekką irytację, powieść otrzymałaby notę o kilka oczek wyższą. Ciężko jest mi mianowicie uwierzyć, że jedna z głównych bohaterek – Rachel Burton, będąc w ostatnim trymestrze ciąży, bez żadnych obaw dalej wykonuje swój zawód. Pracuje ona jako lekarz sądowy i przeprowadza sekcje zwłok, wszystkich zamordowanych osób. Taki zawód jest związany z dość nieprzyjemnymi widokami, które mogą wywołać szok i przy okazji zaszkodzić dziecku, dlatego nie rozumiem, jak kobieta może tak nierozsądnie do tego podchodzić. Kolejnym faktem, który wprawił mnie może nie w irytację, a raczej w ubaw, są chodzące skóry. W momencie gdy Evan S otworzył drzwi swojego domu, a w progu ujrzał ludzką skórę, która pokazała mu punkt, pod którym znajdował się masowy grób, nic nie było powstrzymać mnie przed wybuchem śmiechu. Owy bohater miał również inną, bardzo ciekawą „przygodę”, myśląc że pije egzotyczną herbatę, spożył susz z serca Nieśmiertelnego.
Dodatkowe zastrzeżenia mam do jakości papieru, na której książka została wydrukowana. Jest on tak cienki, że wciąż bałam się, że nawet najdrobniejsze szarpnięcie może spowodować przerwanie strony.
Dopiero w połowie utworu zdałam sobie sprawę, że „Ogród ciemności” jest kontynuacją innej powieści a mianowicie „Zewu nieśmiertelności”. Oznacza to jedynie, że sytuacja jest tak klarownie przedstawiona, że nie musimy nawet orientować się w podstawowych faktach z poprzedniej powieści, aby zrozumieć fabułę.
Jedyne co ratuje tę książkę to lekkość pióra Anny Frasier. Utwór, choć absurdalny, czyta się bardzo sprawnie. Sądzę że autorka ma talent do ubierania swoich myśli w słowa. Szkoda tylko że nie wykorzystała go w bardziej błyskotliwej opowieści. Jeśli miałabym podsumować tę pozycję jednym zdaniem, stwierdziłabym że jest to dobry scenariusz na tandetny horror.

piątek, 24 lutego 2012

"Trzynasta noc" - Alan Gordon

Tytuł: Trzynasta noc
Tytuł oryginału: Thirteenth Night
Autor: Alan Gordon
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: sierpień 2008
Liczba stron: 320
Tematyka: Powieść historyczna
Ocena: 6/10

Charakterystyczna trójdzielna czapka z dzwoneczkami, kolorowy strój i osioł, z owymi rzeczami współczesny człowiek na ogół wyobraża sobie średniowiecznego błazna. Czymże zajmowała się ta osoba? Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista – umilaniem czasu władcy i dworzan. Czy potrafimy jednak wyobrazić sobie owego komedianta w roli śledczego, próbującego rozwiązać tajemnice morderstwa?
Feste, który w ostatnim czasie nieco zaniedbał swój zawód, zostaje powiadomiony o śmierci księcia Orsyno. Wieść o tym zdarzeniu dogłębnie nim wstrząsa, ponieważ przed piętnastu laty bohater żył z owym władcą w przyjaznych stosunkach. Mężczyzna nie wierzy w samobójczą śmierć znajomego i postanawia powrócić do miejsca, które kiedyś zmuszony był opuścić, aby znaleźć prawdziwą przyczynę zgonu księcia. W celu ukrycia swojej prawdziwej tożsamości, wyrusza pod przebraniem niemieckiego kupca – Oktawiusza. Domyśla się bowiem, że zabójcą prawdopodobnie jest Malwolio - jego dawny wróg, który w przeszłości za doznane upokorzenia, zaprzysiągł zemstę na mieszkańcach Orsyno.
Dom cechowy wysyła za swoim najbardziej cenionym człowiekiem innego błazna. Ma on swoją osobą odwrócić uwagę od przeprowadzającego śledztwo, a przy okazji sprawować opiekę nad jego bezpieczeństwem. Bohaterowie, którzy poznają się dopiero w docelowym miejscu, wspólnymi siłami próbują rozwikłać tajemnice morderstwa. Rozwiązanie zagadki jest zaskakujące, okazuje się że w zabójstwo, jak i w inne nieszczęśliwe zdarzenia dziejące się na terenie miasteczka, zamieszanych jest więcej osób niż początkowo mogłoby się wydawać. Osobiście nie powiązałabym ze sobą co poniektórych faktów i nie wyciągnęła takich wniosków, jak sprytnie zrobił to główny bohater.
Feste jest znanym, drugoplanowym bohaterem z powieści Williama Szekspira „Wieczór Trzech Króli”. Niestety nigdy nie miałam okazji zapoznania się z owym pierwowzorem powieści Gordona, jednak autor dokładnie opisuje wcześniejsze, niezawarte w książce wydarzenia, dlatego czytelnik nie ma problemów ze zrozumieniem fabuły utworu.
Każdy nowy rozdział rozpoczyna się trafnie dobranym cytatem nawiązującym bądź do ludzkiej głupoty bądź do życia błaznów. Co ciekawe język powieści nie jest sztywno archaizowany. Z jednej strony oceniłabym ten fakt na plus, ponieważ zdecydowanie ułatwia to czytanie. Natomiast z drugiej, co najmniej dziwnie jest słyszeć z ust ludności minionej epoki, słowa zaczerpnięte ze współczesnego języka.
Największym minusem powieści Alana Gordona jest bardzo ograniczona ilość poczucia humoru. Byłam przekonana, że utwór o błaznach z reguły musi być zabawny. Jednak pomimo kilku dowcipnych dialogów, w książce nie odnajdziemy niczego innego, co wywołałoby w nas jakąkolwiek lawinę śmiechu.
Przyznam, że sięgając po ten utwór nie miałam wygórowanych oczekiwań. „Trzynasta noc” okazała się jednak dość nietypową powieścią historyczną, co pozytywnie mnie zaskoczyło. Ciekawie było poznać teorie spiskowe snute w średniowiecznych czasach. Co więcej na końcu książki znajdujemy adnotację mówiącą, że prawdopodobnie tajny dom cechowy błaznów istniał naprawdę! 
„Trzynasta noc” jest pierwszym utworem, rozpoczynającym sześciotomowy opis działalności Gildii Błaznów. W naszym kraju ukazały się do tej pory tylko trzy powieści z serii, które już czekają na przeczytanie w mojej domowej biblioteczce.

wtorek, 21 lutego 2012

"Anioły i demony" - Dan Brown

Tytuł: Anioły i demony
Tytuł oryginału: Angels and Demons
Autor: Dan Brown
Wydawnictwo: Albatros, Sonia Draga
Data wydania: 2003
Liczba stron: 560
Tematyka: Literatura piękna, thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 7/10

Intrygi, nagłe zwroty akcji, niewyjaśnione zjawiska to wszystko czeka nas w czasie lektury powieści „Anioły i demony” autorstwa Dana Brown'a. Spotkamy się też z mnóstwem naciąganych wydarzeń. Weźmy pod lupę pierwszy z brzegu. Początek utworu - Robert Langdon, wykładowca Harvardu i popularny znawca symboli, zostaje wezwany do CERNU w celu zidentyfikowania znaków wypalonych na zwłokach jednego z fizyków (jako ciekawostkę można dodać, że jest on transportowany na miejsce super szybkim samolotem, który odległość dzielącą Boston od Szwajcarii pokonuje w czasie jednej godziny). Wierzyć się nie chcę, że tak poważna światowa instytucja zamiast oddać sprawę w ręce odpowiednich organów władzy, wpierw wzywa Langdona, z którym nigdy wcześniej nawet nie miała do czynienia. Robert oczywiście od razu rozpoznaje tajemniczy rysunek, charakterystyczny dla legendarnego bractwa Iluminatów.
W międzyczasie do Genewy przybywa Vittoria Vetra, przybrana córka zmarłego. Okazuje się, że dziewczyna wraz z ojcem skrycie prowadzili badania nad nową substancją – antymaterią. Tworzywo to ma niezwykłą siłę wybuchową i nawet niewielka jego ilość może spowodować niewyobrażalne zniszczenia. Dowiadujemy się, że pojemnik z owym materiałem został skradziony. Bohaterowie muszą znaleźć zgubę w ciągu 24 godzin, zanim antymateria ulegnie detonacji. Na jaw wychodzi, że celem zamachu jest stolica papieska – Watykan, w której owego dnia ma się odbyć konklawe. Dodatkowo z terenu bazyliki św. Piotra i Pawła zostaje porwanych pięciu, najważniejszych kardynałów. Robert Langdon wraz ze swoją partnerką muszą nie tylko poświecić się szukaniu skradzionej substancji, ale także znaleźć sposób, aby zapobiec morderstwom kapłanów, których ciała znajdowane są w co najmniej dziwnych miejscach i okolicznościach.
Akcja toczy się bardzo szybko, każdy rozdział przynosi wiele nowych zdarzeń i nowych zagadek do rozwiązania. Pisarz nie pozwala czytelnikowi na nudę. Ponad to porusza wiele ciekawych, nieznanych faktów historycznych, które wplata w fabułę swojej książki. Dowiadujemy się m.in. o istnieniu wspomnianego wcześniej bractwa Iluminatów, a także Ścieżki Oświecenia.
Ważną rolę w utworach Dana Browna zajmuje spór między Kościołem a Nauką .Nie rozumiem w jakim celu autor w swoje powieści miesza sprawy wiary. Wiem, że główną przyczyną jest na pewno wzbudzenie sensacji i zainteresowania opinii publicznej. Jednak czy naprawdę potrzebne jest wymyślanie, że papież zgodził się na zapłodnienie swojej wybranki serca (dodajmy, że była to siostra zakonna) metodą in vitro, a jego syn w przypływie szaleństwa podpala się na dachu stolicy apostolskiej?
Powieść zaklasyfikowana jest do literatury sensacyjnej, lecz dla mnie ta książka to wręcz science fiction! Autorowi nie można zarzucić braku pomysłowości, naprawdę trzeba posiadać niesamowitą wyobraźnię, żeby wymyślić tego typu sieć intryg. Powieść cały czas trzyma w napięciu i bez wątpienia zapisuje się w pamięci czytającego.
Czy „Anioły i demony” są lepsze od „Kodu Leonarda da Vinci”? Trudno orzec. W mojej ocenie obie książki reprezentują wyrównany poziom. Ta pierwsza jest jednak zdecydowanie mniej wiarygodna i bardziej naciągana.

sobota, 18 lutego 2012

"Wypalone cienie" - Kamila Shamsie

Tytuł: Wypalone cienie
Tytuł oryginału: Burnt Shadows
Autor: Kamila Shamsie
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: maj 2011
Liczba stron: 432
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 7/10

Bomba atomowa, która spada na Nagasaki 9 sierpnia 1945r, staje się punktem zwrotnym w życiu młodej Hiroko Tanaki – japońskiej nauczycielki i pasjonatki języków obcych. Wskutek wybuchu ginie jej narzeczony Konrad – emigrant niemiecki. Ona sama nosi też pamiątkę owego dnia, jej plecy pokrywają głębokie poparzenia, które nazywa „ptakami”. Wkrótce po owym wydarzeniu bohaterka postanawia opuścić ojczyznę i udać się do Delhi. W mieście tym odwiedza siostrę zmarłego ukochanego, Elizabeth. Choć kobiety początkowo nic o sobie nie wiedzą, szybko łączy je przyjaźń, która przetrwa do końca ich dni. Losy ich rodzin będą złączone przez cały czas trwania powieści.
Fabuła „Wypalonych cieni” obejmuje okres ponad 60 lat. Czytelnik poznaje nie tylko dzieje życia Hiroko, ale też otaczających ją osób. Wykreowane postaci wymieniają się narracją. Raz słyszymy opowieść widzianą oczami męża Japonki – Sajjada, innym razem historię opisuje jej syn – Raza czy pierworodny Elizabeth – Henry.
Książka jest niezwykłą mieszanką kultur i narodowości. Bohaterowie stale podróżują, akcja toczy się w różnych częściach świata. Czytelnicy mają okazję zapoznać się z niesłychanymi opisami miejsc. Najwięcej uwagi pisarka poświęca jednak sytuacji politycznej na terenie Indii oraz Pakistanu.
Dużym minusem jest stosowanie przez autorkę bardzo złożonych zdań. Niektóre z nich są tak długie, że odbiorca gubi ich sens. Wydłuża to czas czytania i spowalnia całą akcje utworu. Dodatkowo odnoszę wrażenie, że niektóre zdarzenia zostały stworzone przez Kamilę Shamsie tylko po to, by zapełnić dodatkowe strony powieści. W co poniektórych momentach książka po prostu mnie nudziła.
Bardzo zżyłam się z główną bohaterką. Jest to osoba niezwykle ciepła i przyjazna, zresztą nie tylko ona zasługuje na sympatię, wszystkie postaci występujące w powieści są nietuzinkowe i w każdej z nich odnajdziemy swoje własne cechy charakteru.
Co wywarło na mnie największe wrażenie? Zakończenie. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego! Myślałam, że nastąpi happy end i wszyscy będą „żyć długo i szczęśliwie”. Pisarka miała jednak inny plan i nie doprowadziła akcji do końca. Ostatecznie nie dowiadujemy się jak potoczyły się losy bohaterów.
Wyrazy uznania należą się osobie odpowiedzialnej za oprawę graficzną książki. Przykuwa ona wzrok i niezwykle zachęca do lektury, nawiązuje też do historii opisanej w powieści. Działa to na plus, ponieważ obecnie wiele utworów posiada piękne okładki, jednak kompletnie niezwiązane z fabułą, zawartą w środku.
Uważam, że „Wypalone cienie” to interesująca pozycja dla wszystkich osób, które chcą się dowidzieć więcej na temat sytuacji ludzi żyjących w krajach azjatyckich. Książka stanowi dobre źródło informacji.

wtorek, 14 lutego 2012

"Jeden dzień" - David Nicholls

Tytuł: Jeden dzień
Tytuł oryginału: One Day
Autor: David Nicholls
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: marzec 2011
Liczba stron: 448
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 8/10

15 lipiec 1988 ta właśnie data rozpoczyna akcję powieści Davida Nichollsa. Toczyć się ona będzie przez dwadzieścia lat, opisywanych tylko przez pryzmat jednego dnia każdego roku. Jest to bardzo ciekawy zabieg zastosowany przez autora, na podstawie którego będziemy obserwować wszelkie zmiany zachodzące w bohaterach na przestrzeni tego czasu.
Od samego rozpoczęcia powieść bardzo mi się podobała, wydawała się nie być kolejna historią z „happy endem”. Uczucie Emmy do Dextera nie było bowiem początkowo odwzajemnione. Dziewczyna pisała do obiektu swoich westchnień długie, pełne szczegółów listy, na które otrzymywała jedynie krótkie, ogólnikowe odpowiedzi. Jednak w miarę upływu czasu, przyjaźń między bohaterami rozwija się, stają się oni sobie bliżsi. Być może złącza ich różnica charakterów.
Podczas gdy ona marnotrawi swoją młodość na pracę w małej, lokalnej knajpce ,on korzysta z życia, podróżuje po świecie i uwodzi kobiety. Jego sytuacja finansowa od początku była lepsza niż Emmy, mógł pozwolić sobie na wszelkie tego typu luksusy. Dodatkowo mężczyzna zostaje popularnym prezenterem telewizyjnym. Jednak sława go zatraca, bohater nadużywa alkoholu i narkotyków. Gdy gwiazda Dexa powoli gaśnie, Emma małymi krokami wspina się po społecznej drabinie. Zmiana nastawienia odmienia również jej życie – zostaje pisarką i oddaje się swojej pasji.
Życie Dextera jest pełne komplikacji i niewłaściwych wyborów, żeni się z nieodpowiednią kobietą, pogłębia się również jego alkoholizm. Emma, z którą główny bohater w tym okresie jest pokłócony, z boku ogląda upadek przyjaciela. Wszystko odmienia ponowne spotkanie pary na weselu wspólnej znajomej . Wkrótce ich znajomość wkracza na nowy etap - rodzi się miłość i pomimo komplikacji oraz różnorakich wątpliwości para postanawia dać sobie szanse.
Zakończenie jest niezwykle zaskakujące. Czytelnik jest utwierdzony w przekonaniu, że głównych bohaterów czeka wspólna, świetlana przyszłość, ale Emma niespodziewanie ginie w wypadku. Dexter jest zmuszony ułożyć swoje życie na nowo, bez osoby która wywarła tak ogromny i pozytywny wpływ na jego los.
„Jeden dzień” porusza bardzo codzienne i współczesne tematy, pokazuje jak wiele zależy od naszego nastawienia do życia Na przykładzie Em widzimy jak zmiany, których się boimy mogą wpłynąć na nasze szczęście. Akcja powieści toczy się niezwykle szybko, nawet nie zdamy sobie sprawy, w jak prędkim czasie przeczytamy wszystkie 448 stron. Uważam, że jest to jedna z lepszych książek, które zostały wydane w ostatnim czasie i naprawdę warto się z nią zapoznać.

sobota, 11 lutego 2012

"Weronika postanawia umrzeć" - Paulo Coelho

Tytuł: Weronika postanawia umrzeć
Tytuł oryginału: Veronika decide morrer
Autor: Paulo Coelho
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Data wydania: sierpień 2010
Liczba stron: 212
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 7/10

Weronika postanawia umrzeć. Dlaczego? Powód jest można by rzec całkowicie błahy – bohaterka znudzona jest własnym życiem, dopadła ją stagnacja i rutyna. Wielu ludzi w ciągu swojego życia przechodzi podobny moment zwątpienia w sens istnienia, jednak nie decyduje się na taki środek rozwiązania problemu.
Pewnego wieczoru dziewczyna umyślnie zażywa sporą liczbę tabletek nasennych, nie kończy to jednak jej życia. Bohaterka budzi się w szpitalu psychiatrycznym, gdzie zostaje poinformowana, że jej serce uległo nieodwracalnemu uszkodzeniu i narząd ten przestanie pracować w ciągu najbliższego tygodnia. W ciągu swojego pobytu w klinice Villete Weronika nawiązuje znajomość z Marią i Zedką, poznaje też chorującego na schizofrenię, Edwarda. W ciągu kilku dni bohaterka uświadamia sobie piękno otaczającego ją świata. Odkrywa swoje prawdziwe „ja” i zastanawia się jakie rzeczy mogłaby zmienić, gdyby tylko miała czas i gdyby nie wisiała nad nią wizja zbliżającej się śmierci. Postanawia wykorzystać ostatnie chwile w jak najlepszy sposób, razem z Edwardem ucieka ze szpitala ... i nie umiera.
Okazuje się, że czuwający nad jej leczeniem doktor Igor, postanowił zastosować na Weronice nową metodę terapii. Ukrył przed swoją pacjentką fakt, że jest całkowicie zdrowa i jej życiu nic nie zagraża. Przewidział on bowiem, że wizja śmierci, odmieni nastawienie bohaterki. Pierwsze co mi przyszło do głowy w trakcie czytania to czy owe środki leczenia są zgodne z prawem? Przecież przed pacjentem nie może być ukrywany jego faktyczny stan.
Wiele emocji wzbudziła we mnie dziwna scena masturbacji Weroniki przed Edwardem. Rozumiem, że pisarz chciał przez to pokazać wyzwolenie bohaterki. Ja jednak uważam, że było to w pewnym stopniu niesmaczne.
Książkę czyta się bardzo szybko, język jest prosty i „charakterystyczny” dla Paula Coelho. Moją notę obniża jednak sposób pisania. Nie podoba mi się tendencja owego pisarza do umoralniania czytelnika. Jego przesłanki są bardzo życiowe i wzbudzające refleksje, jednak pojawiają się w zupełnie nie pasujących do tego momentach! Po przeczytaniu owej książki postanowiłam spróbować innych powieści pióra owego autora, wypożyczyłam „Pielgrzyma” lecz przeczytawszy kilka stron, wylądował w kącie, nie mogłam wprost przez niego przebrnąć.
Paulo Coelho jest obecnie pisarzem wzbudzającym wiele emocji. Trudno jest znaleźć osobę, której nie obiło się o uszy jego nazwisko. Aktualnie słyszy się wiele krytyki pod adresem tego autora, zarzuca się mu masowość i brak oryginalności. Czytelnicy są podzieleni na jego fanów bądź przeciwników, ja jednak znajduję się w trzeciej grupie – całkowitej neutralności.
Wydaje mi się, że gdyby nie ekranizacja, powieść „Weronika postanawia umrzeć” nie cieszyłaby się tak wielką popularnością. Miałam przyjemność zapoznać się też z filmem, jednak pomimo ciekawej gry aktorskiej Sary Michelle Gellar to forma książkowa bardziej przypadła mi do gustu.

środa, 8 lutego 2012

"Cień nocy" - Andrea Cremer

Tytuł: Cień nocy
Tytuł oryginału: Nightshade
Autor: Andrea Cremer
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: styczeń 2011
Liczba stron: 416
Tematyka: Literatura młodzieżowa, fantastyka
Ocena: 6/10

Co mnie zachęciło do zakupu „Cienia nocy”? Po pierwsze ciekawa okładka, niestety nic nie poradzę na to, że jestem wzrokowcem i oprawa graficzna książki jest dla mnie bardzo ważna. Po drugie: promocyjna cena, a po trzecie (i zarazem decydujące): recenzje zawarte z tyłu książki, a konkretnie pozytywna opinia Becki Fitzpatrick – autorki „Szeptem”.
„Cień nocy” rozpoczyna cykl wydawniczy o tym samym tytule. Jest to powieść o dwóch klanach wilkołaków - Strażników, które ma połączyć unia, w tym wypadku ślub pary alfa – Calli i Rena. Ceremonia zaplanowana jest z wieloletnim wyprzedzeniem przez tzw. Opiekunów, żadna z postaci nie może się sprzeciwić ich woli. Świętym obowiązkiem wilczej sfory jest bowiem obrona i działanie dla dobra przełożonych.
Z wypełnieniem przeznaczenia nie byłoby większych kłopotów, gdyby na scenie nie pojawił się nowy uczeń Liceum Górskiego. Tak się „przypadkiem” składa, że owy chłopak – Shay został wcześniej ocalony od śmierci przez główną bohaterkę. Calla, żeby uratować nastolatka musiała nagiąć obowiązujące ją zasady, dlatego w chwili gdy zobaczyła znajomą twarz, ogarnął ją strach, że jej przewinienie może ujrzeć światło dzienne.
Pomimo że Shay jest zwykłym śmiertelnikiem, nie zachowuje się jednak identycznie jak reszta „normalnych” uczniów, nie wykazuje lęku przed wilczą paczką i za wszelką cenę próbuje nawiązać kontakt ze swoją wybawczynią. Jak się wkrótce okazuje chłopak jest siostrzeńcem ważnej osobistości wśród Opiekunów i Calla dostaje za zadanie opiekę nad młodzieńcem, ma go chronić przed Poszukiwaczami - głównym wrogiem jej przełożonych. Para spędza ze sobą sporo czasu i prędko między nastolatkami rodzi się uczucie, z którym główna bohaterka stara się (mało skutecznie) walczyć. Sprawą nadrzędną dla samicy alfa jest bowiem utrzymanie czystości aż do ceremonii zaślubin. Szowinistyczny jest fakt, że jeśli chodzi o samca to ta reguła go nie dotyczy, bo przecież „dla mężczyzn niewierność jest typowa i naturalna”. Ja jako zagorzała feministka kompletnie nie zgadzam się z ową opinią. Zasady powinny być jednakowe dla każdej ze stron!
Co ciekawe pomimo że za złamanie owego zakazu grozi Calli kara śmierci to za każdym razem, gdy zostaje przyłapana na „gorącym uczynku” - przewinienie uchodzi jej płazem. Należy też dodać, że główna bohaterka wydaje się być niewyżyta seksualnie, każdy dotyk wzbudza w niej ogromną falę pożądania. Irytuje mnie fakt, że dziewczyna wciąż mówi o zasadach jakie ją obowiązują, jak boi się ich złamania a mimo wszystko, łamie je wszystkie po kolei.
Wkrótce Shay znajduję w domu, a raczej pałacu swojego wuja tajemniczą księgę, która zawiera historię i proroctwa Opiekunów. Szybko okazuje się, że całe dotychczasowe życie Calli było pełne kłamstw. Dziewczyna wraz z ukochanym decydują się na wspólne odkrywanie prawdy o otaczającym ich świecie.
Akcja jest bardzo przewidywalna, od samego początku wiadome jest, że Calla i Shay pokochają się, tak „wielką miłością”, że już po niecałym miesiącu znajomości powiedzą sobie te magiczne słowa „Kocham Cię”. Uważam że jest to niesamowicie naciągane.
Co jest rzadko spotykane - w książce nie ma ani jednej wzmianki o wampirach, jest to dość zaskakujące, gdyż współczesny czytelnik przywykł do tego, że owe dwa „gatunki” występują ze sobą w pewnej symbiozie.
Z chęcią zapoznam się z kolejną częścią owej serii, nie jest to jednak moim priorytetem.

niedziela, 5 lutego 2012

"Morderstwo w Orient Expressie" - Agata Christie

Tytuł: Morderstwo w Orient Expressie
Tytuł oryginału: Murder on the Orient Express
Autor: Agata Christie
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: październik 2010
Liczba stron: 264
Tematyka: Literatura piękna, kryminał
Ocena: 8/10

„Morderstwo w Orient Expressie” to pierwsza i jak na razie jedyna powieść Agaty Christie, z którą miałam okazję się zapoznać. Na pewno jeszcze sięgnę po inne dzieła owej autorki.
Herkules Poirot – detektyw i główny bohater powieści jedzie pociągiem ze Stambułu do Calais. Pora roku nie sprzyja podróżom, pociągi kursują głównie opustoszałe, dlatego jakie wielkie jest zdziwienie mężczyzny, gdy pojazd okazuje się całkowicie zatłoczony. Gdyby nie bliska znajomość z monsieur Boucem dla śledczego nie znalazłoby się wolne miejsce w przedziale.
Kiedy nocą pojazd wpada w zaspy śnieżne i nie jest w stanie jechać dalej, dowiadujemy się że jeden z pasażerów został brutalnie zamordowany – zadano mu 12 pchnięć nożem. Herkules Poirot zostaje poproszony o znalezienie zabójcy Ratchetta, zanim pociąg dotrze do celu.
Jak wykazuje obdukcja wykonana przez jednego z podróżujących lekarzy, każda rana dokonana została w inny sposób, sugeruje to, że w zdarzenie nie zamieszana tylko jedna osoba. Mordercą musi być również ktoś z przebywających w pociągu, zabójca nie miał bowiem możliwości ucieczki ze względu na sytuację w jakiej znalazł się pojazd. Każdy z podróżujących zostaje dokładnie przesłuchany, jednak żadna z postaci nie wydaje się być jakkolwiek powiązana ze zbrodnią, pociągiem jedzie bowiem grupa osób z różnych warstw społecznych i narodowości, dodatkowo wszyscy posiadają niepodważalne alibi.
Zagadka wydaje się być nie do rozwiązania, nikt z przesłuchiwanych nie ma żadnego motywu do popełnienia owego czynu. Poirot zaczyna więc wysuwać świadkom niepotwierdzone fakty, które jak się okazuje są prawdziwe! Nie tylko czytelnik, ale i pomagający bohaterowi w śledztwie – monsieur Bouc i doktor Constantine zastanawiają się jakim cudem Herkules wpadł na owe pomysły? Detektyw tłumaczy, że sprawy rozwiązuje siedząc w fotelu i po prostu analizując wszystkie fakty. Poirotowi udaje się w zaskakujący sposób rozwikłać tajemnice zbrodni. Udaje mu się znaleźć powiązanie między głośną przed paroma laty sprawą porwania Daisy Armstrong a morderstwem Samuela Ratchetta. Zakończenie jest całkowicie nieprzewidywalne, a główny bohater zbudza sympatię. Powieść nie jest długa, ani trudna. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Wydaje mi się również, że "Morderstwo w Orient Expressie" jest poniekąd klasyką i każdy szanujący się czytelnik powinien zapoznać się z ową pozycją.

piątek, 3 lutego 2012

"Żona podróżnika w czasie" - Audrey Niffenegger

Tytuł: Żona podróżnika w czasie
Tytuł oryginału: The Time Traveler's Wife
Autor: Audrey Niffenegger
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: luty 2007
Liczba stron: 496
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 7/10

Henry potrafi znikać, co się wówczas z nim dzieje? Przenosi się w czasie, głównie cofa się w przeszłość, ale zdarzają mu się wycieczki w przyszłość. Główny bohater nie ma jednak pełnej kontroli nad swoimi zdolnościami, nie może decydować gdzie się znajdzie ani w którym roku. Jego znikanie następuje w chwilach silnego stresu. Kolejną komplikacją jest fakt, że postać nie może zabierać w podróże żadnych przedmiotów. Oznacza to, że w każdym miejscu w którym się pojawia, zjawia się nagi! Jest to powodem jego aresztowań, pobić i innych uszczerbków na zdrowiu.
Wątkiem przewodnim powieści jest jednak miłość Henrego i Clare. Postać poznaje swoją przyszłą żonę, gdy ona ma zaledwie sześć lat, a on jest od niej starszy aż o lat trzydzieści. Oznacza to, że w momencie, gdy para spotyka się w rzeczywistości, w której główny bohater jest dwudziestoośmiolatkiem, mężczyzna nie ma pojęcia kim jest rozmawiająca z nim dziewczyna. 
Powieść pisana jest z perspektywy zarówno Henrego jak i Clare, dlatego znamy uczucia i myśli obu stron, wiemy co czują i jak przeżywają ciągłe zniknięcia głównego bohatera. Jednak muszę przyznać, że owej zakochanej parze brakuje wyrazu. Żadne z nich nie posiada tego „czegoś”, dzięki czemu zapadłoby jakoś szczególnie w moją pamięć.
Przyznam, że pomysł na historię jest dość ciekawy. Choć z początku miałam problem ze zrozumieniem jak działa owy proces znikania Henrego, nie wiedziałam też która rzeczywistość jest teraźniejszością bohatera, a która tylko fragmentem z relacji jego wizyt w innych dziesięcioleciach. Utwór pisany jest jednak łatwym, prostym językiem dlatego pomimo początkowych trudności szybko można się we wszystkim zorientować. Istnieje też wiele ciekawych faktów a mianowicie w jednym miejscu może znajdować się dwóch Henrych -„współczesny” oraz jego młodsza wersja, postać nie ma też możliwości zmiany biegu wydarzeń.
Mimo wszystko powieść Audrey Niffenegger nie zapada w pamięć, nie wywołuje refleksji nad własnym życiem, co według mnie jest jednym z głównych mierników „wartości” utworu. „Żonę podróżnika w czasie” polecam szczególnie osobom mających chęć na przyjemną lekturę w wolny wieczór (albo dwa biorąc pod uwagę ilość stron).
Niedawno dowiedziałam się, że istnieje ekranizacja owego utworu z udziałem Rachael McAdams i Erica Bana, film ma dość wysoką notę więc nie wątpię, że w najbliższym czasie postaram się go obejrzeć.
Nie uważacie, że tytuły pod jakimi wyszła ta powieść wcześniej - „Zaklęci w czasie”, „Miłość ponad czasem” są bardziej chwytliwe?

środa, 1 lutego 2012

"Zmrok" - Harvard Lampoon

Tytuł: Zmrok
Tytuł oryginału: Nightlight
Autor: Harvard Lampoon
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: czerwiec 2010
Liczba stron: 159
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 1/10

Kolejny raz jestem zmuszona powtórzyć wszystkim znane powiedzenie „Nie oceniaj książki po okładce”. Po „Zmrok” sięgnęłam nie czytając wcześniej żadnych opinii, zaintrygowała mnie oprawa powieści i możliwość zapoznania się z sagą Zmierzch (której nie jestem zagorzałą fanką) w bardziej humorystycznym świetle. Po wydawnictwie związanym z Harvardem spodziewałam się dobrej satyry, można by rzec „na poziomie”.
Niesamowicie się zawiodłam, nie pamiętam kiedy ostatnio aż tak się męczyłam czytając książkę. Już po kilku pierwszych stronach miałam ochotę rzucić ją w kąt i nigdy więcej nie otworzyć, nie jestem jednak zwolenniczką zostawiania utworów zaczętych i  niedoczytanych.
Główna bohaterka – Belle Goose swoim stylem bycia przypomina mi osobę niedorozwiniętą intelektualnie, każda jej myśl, zachowanie czy wada są wyolbrzymione i to nie w zabawnym sensie. Jej osoba wręcz woła o politowanie.
Fabuła jest w dużym stopniu oparta na zdarzeniach ze „Zmierzchu”, choć niektóre z nich są przestawione w taki sposób ,że trudno dostrzec jakiekolwiek powiązanie z pierwowzorem. W całej książce nie było ani jednego momentu, który wywołałby u  mnie śmiech. Na szczęście książka ma tylko 159 stron, które i tak dla mnie ciągnęły się w nieskończoność.
Najbardziej dziwi mnie jednak fakt, jak jakikolwiek wydawca mógł zgodzić się na wydanie tak idiotycznej opowieści.