poniedziałek, 27 sierpnia 2012

"Pretty Little Liars 4. Niewiarygodne" - Sara Shepard

Tytuł: Pretty Little Liars 4. Niewiarygodne
Tytuł oryginału: Unbelievable
Autor: Sara Shepard
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: pażdziernik 2011
Liczba stron: 328
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 7/10

Walka z niewidocznym wrogiem jest praktycznie niemożliwa. Bo jak mamy przeciwstawić się komuś, kto wie o nas wszystko, a my o nim nic? To wszystko daje A. szerokie pole do popisu. Zaskakujące smsy, ujawnione tajemnice, dziwne laleczki voodoo, czy potrącenie jednej z bohaterek samochodem to dopiero początek.
Po wypadku Hanna budzi się z całkowitą pustką w głowie. Za nic nie może sobie przypomnieć, co chciała powiedzieć reszcie dziewczyn, w noc incydentu z samochodem. A przecież wcześniej twierdziła, że wie kim jest A.! W międzyczasie w życiu pozostałych przyjaciółek dzieje się bardzo dużo. Autorka zapewniła czytelnikom prawdziwą moc akcji. Emily zostaje wysłana do dalekiego i restrykcyjnego kuzynostwa do Iowa, skąd w wyniku niesłusznego oskarżenia, ucieka. Spencer dalej walczy o Złotą Orchidee, mimo że sprawy z Melissą wciąż pozostają napięte. Aria nie ma dachu nad głową i w akcie desperacji postanawia zamieszkać razem z ojcem i jego kochanką. Co więcej każda z dziewczyn ma swoje typy, kim może być morderca Alison.
Czwarty tom serii przynosi nam ostateczne rozwiązanie, ciągnącej się już przez trzy części, zagadki. Dowiadujemy się, kim jest osoba, kryjąca się pod pseudonimem A i poznajemy kierujące nią motywy. W tym miejscu muszę się pochwalić, bo jednak moje wcześniejsze przypuszczenia, dotyczące tego kim jest tajemniczy dręczyciel dziewczyn, okazały się prawdziwe. Od samego początku podejrzewałam, że właśnie ten konkretny bohater jest uwikłany w całą sprawę. Spodziewałam się też skąd A. czerpie swoje informacje. Trzeba przyznać, że rozwiązanie tej łamigłówki nie było wielce skomplikowane.
Rozwikłanie zagadki nie oznacza jednak, że historia dziewczyn się kończy. Z ostatniej strony wynika, że w Rosewood pojawi się nowa, jeszcze bardziej bezwzględna, A. Jestem niesamowicie ciekawa co jeszcze przygotowała nam Sara Shepard w kolejnych częściach Pretty Little Liars.
Książki z tej serii mają to do siebie, że czytam je w ciągu jednego dnia. Ta niezbyt ambitna lektura niesamowicie wciąga i nie pozwala się oderwać. Co więcej serial ma identyczną moc! W zaledwie tydzień obejrzałam cały pierwszy sezon, a niedawno zakończyłam kolejny. Początkowo miałam wielkie obawy przed oglądaniem ekranizacji historii przyjaciółek, nie chciałam przez przypadek dowiedzieć się o jakimś istotnym fakcie, o którym jeszcze mogłam nie przeczytać w książce. Moje obawy jednak szybko się rozwiały. Reżyserowi należy się chyba jakaś nagroda za inwencję twórczą, ponieważ historia z powieści, a historia z ekranu to zupełnie dwie, różne, niepokrywające się ze sobą fabuły.
Chyba oficjalnie mogę już stwierdzić, że jestem uzależniona od Pretty Little Liars i co gorsza nie tylko od samych książek!

piątek, 24 sierpnia 2012

"Delirium" - Lauren Oliver

Tytuł: Delirium
Autor: Lauren Olivier
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 360
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 8/10

Często słyszy się, że miłość jest chorobą duszy. W zależności od tego, czy jest odwzajemniona czy nie, wyzwala w człowieku wiele odmiennych emocji. Poprzez nieopisaną radość do głębokiej depresji. Nie da się jednak zaprzeczyć, że poczucie silnej więzi z drugą osobą jest czymś niezbędnym w naszym obecnym, codziennym życiu.
Pomyślmy jednak, że za paręnaście lat miłość mogłaby zostać oficjalnie wpisana na listę chorób społecznych. Każdy młody obywatel, wkraczający w dorosłe życie, musiałby obowiązkowo poddać się zabiegowi, który wyplewiłby z jego umysłu wszelkie emocje. Ludzie staliby się bezduszni oraz obojętni na innych, a zarażeni amor deliria nervosa uznawani byliby za najgorszych wrogów państwa.
W takim alternatywnym świecie żyje Lena. Siedemnastoletnia dziewczyna z niecierpliwością odlicza kolejne dni, dzielące ją od otrzymania remedium i ostatecznego uwolnienia się od zalążków tkwiącej w niej choroby, przez którą zginęła jej matka. Zaraz po zabiegu ma zostać sparowana z wybranym przez władzę chłopakiem, z którym spędzi resztę swojego życia. Nie zaznawszy nigdy uczucia bliskości ani zrozumienia.
Pragnienie jak najszybszego poddania się zabiegowi mija, gdy na drodze Leny pojawia się Alex - Odmieniec. Dzięki niemu nastolatka odkrywa nieznane dotąd szczęście i radość. Zakochani planują ucieczkę w głąb Głuszy, skąd pochodzi Alex i gdzie nie dosięgnie ich władza rządu. Czy jednak bohaterowie są na tyle sprytni i potrafią udawać „niezarażonych”? W innym wypadku nie zdołają umknąć przed restrykcyjnym systemem.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, po przeczytaniu kilku wstępnym rozdziałów, to podobieństwo kreacji świata przedstawionego do znanych wszystkim "Igrzysk Śmierci". Autorka książki również umiejscawia akcję w przyszłych, zrujnowanych Stanach Zjednoczonych, gdzie obywatelowie są stale nadzorowani przez państwo i nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym, znajdującym się za elektryczną siatką. W mieście panuje zakłamanie i strach, aczkolwiek nikt nie próbuje się sprzeciwić, panującemu prawu. Lauren Oliver roztacza przed nami wizję świata antyutopijnego. Należy też wspomnieć, że motyw ten w ostatnim czasie jest coraz chętniej używany przez twórców powieści młodzieżowych.
Bohaterowie powieści to postacie znakomicie wykreowane i wzbudzające wiele emocji. Choć w pierwszym momencie strachliwa osobowość Leny po prostu działała mi na nerwy, to wraz z rozwojem zdarzeń darzyłam nastolatkę coraz większą sympatią. Sam pomysł na fabułę jest bardzo oryginalny, a co najważniejsze został genialnie zaprezentowany. ”Delirium” wciągnęło mnie bez reszty. Razem z Leną i Alexem przeżywałam wszystkie przygody, tak jakby miały one miejsce w faktycznym świecie.
Bardzo mi się spodobał fakt, że każdy kolejny rozdział rozpoczynał się cytatem, a raczej fragmentem któregoś z powszechnie znanych praw, obowiązujących na terenie kraju. Nadało to tekstowi bardzo realnego wydźwięku. Nie należy zapominać też o oprawie graficznej powieści, która z pewnością zachęca do zapoznania się z tekstem, zawartym w środku.
Utwór Lauren Olivier nie bez powodu zbiera tak wiele pozytywnych opinii i jest szeroko wychwalany. Wszystkich fanów „Delirium” na pewno ucieszy wiadomość, że kolejna część trylogii - „Pandemonium”, zagości na półkach polskich księgarni już pierwszego października!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

"Angielski. Konwersacje dla zaawansowanych" - Olga Chwaścińska

Tytuł: Angielski. Konwersacje dla zaawansowanych
Autor: Olga Chwaścińska
Wydawnictwo: Edgard
Data wydania: październik 2009
Liczba stron: 128
Tematyka: Nauka języków obcych
Ocena: 9/10

Dobra znajomość języka obcego polega przede wszystkim na płynnym posługiwaniu się nim. Wiele osób deklaruje użytkowanie angielskiego przynajmniej w stopniu komunikatywnym, jednak gdy przychodzi do rozmowy z obcokrajowcem, nagle cała wiedza ulatuje a język zaczyna się plątać. Nie da się ukryć, że wynika to z braku osłuchania i praktyki. Co z tego, że rozumiemy, to co mówi do nas rodowity Brytyjczyk, skoro nie możemy zbudować zdania, aby mu odpowiedzieć.

Wydawnictwo Edgard przygotowało nam publikacje, dzięki której nabierzemy swobody i pewności w stosowaniu języka w czasie wypowiedzi ustnej. Szesnaście tematycznych rozdziałów, dotyczących różnych sfer ludzkiej rzeczywistości, pozwoli nam osłuchać się z typowymi zdaniami, zwrotami i idiomami używanymi w codziennym życiu. Przygotuje to nas na wszelkie ewentualności, z jakimi możemy się spotkać.

„Konwersacje dla zaawansowanych” to kurs składający się z płyty CD i ponad stustronicowej książki. Na krążku znajdziemy łącznie sto pięć plików mp3 z nagraniami, co daje w sumie pięć godzin nauki. Każdy dialog przedstawiany jest w dwóch fazach. Wpierw wysłuchujemy całej rozmowy bez żadnych pauz, poczym konwersacja dzielona jest na poszczególne wypowiedzi. Po każdej z nich następuje chwila przerw, w czasie której powtarzamy usłyszane przez nas zdanie, aby po kilku sekundach zapoznać się z jego tłumaczeniem. Prócz dialogów, płyta zawiera też nagrane pojedyncze słówka i zwroty. Należy wspomnieć, że wypowiedzi native speakerów brzmią naturalnie i nie ma problemów z ich zrozumieniem. 
 
Dołączona do zestawu książka jest spisanym zbiorem wszystkich nagrań z krążka CD. Ona także daje nam szansę na dogłębniejsze studiowanie języka. Każdy dział jest zakończony paroma zadaniami, dzięki którym utrwalamy i ćwiczymy poznane zwroty. 
 
Szkolenie skierowane jest do osób, które opanowały angielski przynajmniej na poziomie B1. Dla leveli wyższych niż C1 kurs może się okazać zbyt prosty. Nie oznacza to jednak, że zbyteczny. Cała publikacja idealnie nada się do powtórek przed ustnymi sprawdzianami, a także przed zagranicznym wyjazdami.

Nigdy wcześniej nie próbowałam nauki za pomocą nagrań audio. Myślałam, że jest to metoda dla mnie nieodpowiednia, ponieważ często trudno mi się skupić na słuchaniu. Pierwsze wrażenie okazało się mylne i kurs niezwykle mi się spodobał. Jego wielkim plusem jest możliwość odtwarzania go w samochodzie. Wtedy nudny czas jazdy można wykorzystać w bardzo produktywny sposób.

Za możliwość zapoznania się z publikacją bardzo dziękuję wydawnictwu Edgard:

czwartek, 16 sierpnia 2012

"Kolor magii" - Terry Pratchett

Tytuł: Kolor magii
Tytuł oryginału: The colour of magic
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: styczeń 2002
Liczba stron: 204
Tematyka: Fantastyka
Ocena: 3/10

To pierwsze części kultowych sag zbierają najwięcej fanów i to właśnie one zachęcają ich do sięgnięcia po następne tomy. Niech więc ktoś mi wytłumaczy, jakim cudem „Świat dysku” zyskał tak wielką popularność, skoro „Kolor magii” - książka rozpoczynająca cały cykl, poziomem, bardzo delikatnie mówiąc, nie zachwyca?
Akcja utworu skupia się w głównej mierze wokół postaci Rincewinda. Mężczyzna ten jest „magiem”. Właśnie magiem, ale w cudzysłowiu, ponieważ swoją czarodziejską edukacje zakończył z wielkim hukiem już po pierwszym roku nauki. Poznanie jednego z Ośmiu Wielkich Zaklęć, zamknęło jego umysł na inne uroki. Co ciekawe mimo że bohater zna zakazaną formułę, nie ma pojęcia, czego ona konkretnie dotyczy i jakie będą skutki wypowiedzenia jej na głos.
W międzyczasie w Ankh-morpork pojawia się pierwszy turysta – Dwukwiat. Bogaty oraz ciekawski zwiedzający podróżuje wraz ze swoim magicznym, wielonożnym Bagażem, który podąża za bohaterem krok w krok. Naiwność przybysza jest jednak tak ogromna, że staje się on łatwym celem dla potencjalnych wyłudzaczy pieniędzy. Rincewind decyduje się na wcielenie w rolę przewodnika i oprowadzenie Dwukwiata po mieście. Los jednak kieruje bohaterów dużo dalej i trafiają oni aż na sam kraniec Dysku. Podróż jest wielkim wyzwaniem i próbą charakteru. Dwukwiat i Rincewind spotykają na swojej drodze wszelakie magiczne kreatury, zaczynając od gadającego miecza, kończąc na wyimaginowanych smokach.
Cieszę się, że nie rozpoczęłam mojej przygody z twórczością Pratchetta w kolejności chronologicznej. Gdybym nie przeczytała wcześniej powieści „Straż! Straż!” jestem pewna, że już nigdy więcej nie dałabym się przekonać do przeczytania którejkolwiek, innej części Świata Dysku.
Ta zaledwie dwustustronicowa książka wymęczyła mnie bardziej niż jakakolwiek szkolna lektura. Początek to kompletny kosmos, że się tak wyrażę, w zupełności nie miałam pojęcia, o czym czytam. Dopiero później fabuła nabrała kształtów, aczkolwiek dalej była zbyt chaotyczna. Na szczęście w powieści nie ma tylu przypisów, które tak skutecznie mnie irytowały poprzednim razem. Jestem jednak osobą, która zawsze się do czegoś przyczepi, więc w „Kolorze magii” znalazła się inna rzecz, która działała mi na nerwy, mianowicie bezsensowne "wypowiedzi"? Nawet nie wiem jak to nazwać, ponieważ jak mam zinterpretować cytaty: „- ! - powiedział obcy” czy „? - zapytał obcy”?
Sytuację, w pewnym stopniu, ratuje zdolność pisarza do tworzenia niezwykle charakterystycznych postaci. Każda z osób, występujących w książce jest nietuzinkowa i nie do podrobienia. Tak jak w przypadku „Straży! Straży!” pokochałam Marchewę, tak tu zostałam fanką Śmierci. Jest to jedyny bohater, który był w stanie wywołać chociażby uśmiech na mojej twarzy, bo o śmiechu w przypadku tej książki, mówić nawet nie można. Autor w wielu przypadkach posługiwał się grą słów, która miała rozbawić czytelnika, weźmy np. po- lisa tu-bez-pieczni. Ha, ha, ha. Boki zrywać.
Mimo że w ostatnim czasie coraz częściej i chętniej sięgam po fantastykę, to książki Terrego Pratchetta wciąż nie są w stanie w ciągnąć mnie na tyle, abym dała się wciągnąć.

Zapraszam też do udziału w jubileuszowym KONKURSIE :)

niedziela, 12 sierpnia 2012

"Skrzydła nad Delft" - Aubrey Flegg

Tytuł: Skrzydła nad Delft
Tytuł oryginału: Wings Over Delft
Autor: Aubrey Flegg
Wydawnictwo: Esprit
Data wydania: maj 2012
Liczba stron: 256
Tematyka: Literatura piękna, zagraniczna
Ocena: 6/10

Mamy środek wakacji. Pogoda niestety niezbyt dopisuje, a ty siedzisz w domu i pogrążasz się w nudzie. Nie chciałbyś wybrać się do holenderskiego miasteczka, położonego w zachodniej części tego kraju? Zaznać magicznego klimatu Delft? Jeśli tak nie musisz nawet szukać transportu. Książka Aubrey'a Flegg'a w jednej chwili przeniesie Cię w to wyjątkowe miejsce.
Louise Eaden to szesnastoletnia dziedziczka cenionej fabryki porcelany. Dziewczyna, mimo że nie wyróżnia się szczególną urodą, stanowi punkt zainteresowania wielu młodych mężczyzn. Każdy z nich liczy na wzbogacenie się, dzięki małżeństwu z bogatą nastolatką. Najśmielsze plany ma Reynier DeVries, zamiarem tego przebiegłego młodzieńca jest złączenie swojego przedsiębiorstwa z przedsiębiorstwem ojca Louise. Aby osiągnąć upragniony cel chłopak nie cofnie się przed niczym. Rozsiewanie plotek, kłamstwa, wzbudzanie wyrzutów sumienia czy nawet przemoc to środki, jakich Reynier nie zawaha się użyć.
W międzyczasie główna bohaterka zaczyna odwiedzać pracownie Jacoba Haitinka. Mistrz malarstwa, który został zatrudniony do stworzenia portretu spadkobierczyni, od razu dostrzega w Louise coś wyjątkowego. W związku z tym decyduje się na namalowanie obrazu w zupełnie odmiennym niż dotychczas stylu. Pomaga mu w tym czeladnik – Pieter. Chłopak, choć bardzo uzdolniony artystycznie, ze względu na swoją krępą posturę od lat jest pośmiewiskiem wśród znajomych. Louise nie zwraca jednak uwagi na jego wygląd zewnętrzny i pomiędzy bohaterami nawiązuje się nić porozumienia.
Od pierwszej chwili obdarzyłam Louise Eaden wielką sympatią. Tej postaci w prost nie da się nie lubić. Wkraczająca w dorosłe życie dziewczyna jest niezwykle skromna, ale zarazem odważna i pewna swoich racji. Przepełnia ją ciekawość świata i chęć poszerzania horyzontów. Łatwo zaraża się pasją do sztuki oraz astronomii. Jest też oddana rodzinie i na pierwszym miejscu stawia dobro bliskich aniżeli swoje własne. 
Pisarz fantastycznie wykreował obraz XVII wiecznego Delft. Opisy miasta są nadzwyczaj realne i fantastycznie wprowadzają nas w atmosferę ówczesnej rzeczywistości. Autor karmi też czytelnika mnóstwem opisów, przenosi nas w magiczny świat malarstwa, barw i odcieni. „Skrzydła nad Delft” to książka, której wręcz nie można nie porównać do ocenianej już przeze mnie powieści „Dziewczyna z perłą”. Oba teksty poruszają praktycznie identyczną tematykę i obsadzone są w tym samym mieście. Jednak skupiają się one na dwóch, różnych grupach społecznych.
Styl pisania Aubrey'a Flegg'a jest lekki i łatwy do zrozumienia. Tekst czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Książka liczy tylko nieco ponad 250 stron i muszę przyznać, że nie ma w niej za dużo akcji. Fabuła momentami staje w miejscu i poraża monotonnością, jednak przy samym końcu następuje szybki, niespodziewany rozwój wydarzeń. Zawiodłam się zakończeniem tekstu, aczkolwiek nie dlatego, że był on zły czy nieodpowiedni. Po prostu był dla mnie całkowitą niespodzianką, nie wyobrażałam sobie, że historia może przybrać taki obrót.
Do tej pory nie mogę wyjść z zachwytu nad wydaniem książki. Przepiękna, wyróżniająca się na tle innych, okładka to nie jedyne co przygotowało dla nas wydawnictwo Esprit. W środku powieści, pomiędzy poszczególnymi rozdziałami, znajdziemy również piękne ilustracje, przedstawiające występujących w tekście bohaterów jak i rożne widoki tamtejszej natury.
Jestem niezwykle ciekawa, czy w naszym kraju ukaże się kolejna część trylogii „Louise” i czy nastąpi to w najbliższym czasie. Z ochotą sięgnę po następny tom cyklu, ponieważ szokujące zakończenie „Skrzydeł nad Delft” bardzo mnie zaintrygowało.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Esprit: 
 




środa, 8 sierpnia 2012

"Nie opuszczaj mnie" - Kazuo Ishiguro

Tytuł: Nie opuszczaj mnie
Tytuł oryginału: Never let me go
Autor: Kazuo Ishiguro
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: luty 2011
Liczba stron: 320
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 4/10

Internat Hailsham to placówka nietypowa, pełna tajemnic i zagadek. Przebywający tam uczniowie są na pozór normalnymi nastolatkami, jednak coś ich różni od rówieśników. Wszyscy wychowankowie ośrodka nie mają rodzin, nazwisk, ani możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. Nauczyciele większą wagę przykładają do utrzymania dzieci w korzystnej kondycji zdrowotnej, aniżeli pozyskiwania przez nich prawdziwie istotnej wiedzy. Duży nacisk kładzie się także na zajęcia z rysunku. Co jakiś czas do Hailsham przybywa Madame, która wybiera najlepsze prace plastyczne i zabiera je do słynnej Galerii. Po co to jednak robi? Nie wiadomo.
Wychowankowie do pewnego czasu żyją w błogiej nieświadomości, nie wiedzą, co przygotowała im przyszłość. Jednak pewnego dnia za sprawą jednej z opiekunek, wszystko się zmienia i wychodzi na jaw, jaki los jest z góry pisany uczniom. Słowo „dotacje” nabiera prawdziwego znaczenia, mieszkańcy ośrodka uświadamiają sobie, że hodowani są tylko i wyłącznie po to, aby w przyszłości zostać dawcami organów. Aczkolwiek zanim to nastąpi, czeka ich jeszcze pobyt w Chałupach.
Narracja prowadzona jest przez główną postać - Kathy. Trzydziestokilkuletnia kobieta, obecnie pracująca jako opiekunka, wspomina wydarzenia mające miejsce wiele lat temu w czasie jej dzieciństwa, jak i te całkowicie aktualne. Praktycznie wszystkie jej działania nieodłącznie związane są z dwójką najlepszych przyjaciół – Ruthy i Tommym.
Od samego początku bohaterowie nie przypadli mi do gustu. Uderzała mnie ich naiwność i łatwowierność. Kiedy nastolatkowie uwierzyli w zasłyszaną plotkę o możliwości przesunięcia terminu dotacji tylko z powodu miłości, zaczęłam się zastanawiać, czy oni w ogóle potrafią logicznie myśleć. Irytowało mnie też ich podejście do seksu. Jako, że wychowankowie Hailsham nie mieli zdolności prokreacji można by rzec hulali sobie na prawo i lewo.
Kolejną z drażniących rzeczy w „Nie opuszczaj mnie” jest fakt, że w pewnym momencie autor zaczyna przedstawiać ramy czasowe poprzez zestawianie konkretnych wydarzeń z pierwszą rozmową Kathy i Tommego. Wygląda to mniej więcej tak: „Miało to miejsce na dwa lata przed spotkaniem moim i Tommego” albo „Wydarzyło się to prawdopodobnie zaraz po naszej pierwszej rozmowie”. Nie są to idealnie skopiowane cytaty z książki, ale możecie mi uwierzyć, że część tekstu właśnie tak się prezentuje. Ponadto w narracji Kathy aż roiło się od sformowań typu „dokładnie nie pamiętam”. Co więcej jedna myśl jest cały czas przerywana przez inną, przez co książka jest całkowicie niespójna i trudna do zrozumienia. Nawet po zapoznaniu się z całą jej treścią nie jestem w stu procentach zdolna do tego, aby dokładnie wytłumaczyć, jak przebiegał proces dotacji. Wszystko jest aż za bardzo pogmatwane i zawiłe.
Następny problem wynika z trudności osadzenia akcji utworu w konkretnym czasie. Z jednej strony tekst porusza kwestię klonowania, które jest zagadnieniem dość nowym, jednak skala, w jakiej zjawisko to występuje w powieści, jest dość duża, z tego można wywnioskować, że wydarzenia mają miejsce w przyszłości. Z drugiej strony Kazuo Ishiguro w taki sposób opisał świat przedstawiony, że ja obstawiałabym, że fabuła obsadzona jest w niedalekiej przeszłości.
„Nie opuszczaj mnie” to powieść pełna emocji. Niestety głównie tych negatywnych. Wszelkie wspomnienia głównej bohaterki rodzą w czytelniku smutek i współczucie. Pisarz stworzył historię niesamowicie melancholijną i skłaniającą do refleksji. Skierowana jest ona w głównej mierze do osób, które potrafią się skupić na tekście i które bez problemu poradzą sobie ze wszelkimi zawiłościami fabuły.

sobota, 4 sierpnia 2012

"Czysta jak łza" - Charlaine Harris

Tytuł: Czysta jak łza
Tytuł oryginału:Shakespeare's Landlord
Autor: Charlaine Harris
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: maj 2011
Liczba stron: 264
Tematyka: Literatura piękna, thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 4/10

Istnieją tacy autorzy, których twórczość, choćby nie wiem jak była dobra czy popularna, kompletnie do nas nie trafia. W moim przypadku tyczy się to pióra pani Charlaine Harris. Sięgając po pierwszą część jej nowej serii, byłam pełna nadziei. Choć poprzedni cykl o Sookie Stackhause, powszechnie znany dzięki serialowi „Czysta krew”, był co tu dużo ukrywać – głupi i bezmyślny, widziałam pewne światełko w tunelu i myślałam, że być może tym razem uda się pisarce wymyślić jakąś lepszą fabułę, w końcu chyba o to nie trudno, bo co może być gorszego od historii wampirów pijących syntetyczną krew? Jak się okazało tragicznie nie było jednak lepiej też nie.
Lily Bard – trzydziestoletnia kobieta po przejściach, na co dzień pomoc domowa zajmująca się głównie sprzątaniem mieszkań, pewnej nocy jest świadkiem nietypowego zdarzenia. Mianowicie dostrzega jak ciemna postać, używając jej wózka na śmieci, przewozi zwłoki jednego z mieszkańców Shakespeare do pobliskiego parku. Anonimowo alarmuję o tym swojego sąsiada, zatrudnionego na okolicznym komisariacie, a następnie stara się trzymać od całej sprawy z daleka. Nie jest to jednak takie proste, gdyż zamordowanym okazuje się Pardon Albee, właściciel większości z domostw, w których jet zatrudniona.
Bohaterka stanowi idealny przykład kobiety stworzonej według schematu „w przeszłości wiele wycierpiałam, ale teraz nikt mi nie podskoczy”. Pisarka przedstawia nam losy Lily sprzed czterech lat, kiedy to była ofiarą niezwykle okrutnej napaści, wskutek której kobieta zmieniła nie tylko miejsce zamieszkania, ale i wygląd a dodatkowo zaczęła pobierać lekcje sztuk walki. Oczywiście i zarazem typowo w karate osiągnęła perfekcję i rozkłada na łopatki nawet mężczyzn.
Spotkałam się z porównaniem Lily Bard do Lisabeth Salander. Muszę przyznać, że stwierdzenie to mną wstrząsnęło! Głównej bohaterce powieści Charlaine Harris brakuję milionów lat świetlnych do jakiegokolwiek podobieństwa do kultowej postaci z trylogii „Millenium”.
W książce nie zabrakło również gorącego romansu, jednak tak naprawdę w powieści nic się nie dzieje! Przez wszystkie strony czekałam na jakąś konkretną akcję, a tu nic. Niby jest prowadzone jakieś tam tajemnicze śledztwo, niby jest wątek miłosny, ale powieść wieje nudą na kilometr. Mogłyby to jeszcze w jakikolwiek sposób uratować interesujące postacie, ale nie! Jak już wspomniałam Lily to kobieta bardzo schematyczna i na pewno nieoryginalna, a reszta postaci jest po prostu mdła oraz nijaka. Bohaterowie nie wywołali we mnie absolutnie żadnych emocji, ani negatywnych ani pozytywnych.
Podsumowując, Charlaine Harris dostała u mnie kolejną szansę, jednakże całkowicie ją zaprzepaściła. Jestem przekonana, że już nigdy więcej nie sięgnę po żadną powieść tej autorki, choćby nie wiem jak dobre opinie o niej słyszała.

środa, 1 sierpnia 2012

"Pretty Little Liars 3. Doskonałe" - Sara Shepard

Tytuł: Pretty Little Liars 3. Doskonałe
Tytuł oryginału: Perfect
Autor: Sara Shepard
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: pażdziernik 2011
Liczba stron: 304
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 6/10

Alison DiLaurentis mimo że zaginęła trzy lata wcześniej, a niedawno odnaleziono jej ciało, wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Tajemnicza osoba o pseudonimie A. w dalszym ciągu ma na oku jej dawne znajome.
Trzecia część przygód przyjaciółek nieszczególnie mnie porwała, uważam, że poprzednie dwa tomy były lepsze ze względu na większą ilość akcji. „Doskonałe” mimo kilku ciekawych wątków, nie wprowadzają do historii nic szczególnego ani zaskakującego. Wszystkich zdarzeń można było się domyślić już znacznie wcześniej.
Jak można było się spodziewać na jaw wychodzi prawda o Emily. Pływaczka już dalej nie może ukrywać swojej prawdziwej orientacji seksualnej, cała szkoła dowiaduje się o jej homoseksualizmie, dzięki rozdawanym podczas zawodów ulotkom. Spencer całkowicie niespodziewanie zostaje nominowana do prestiżowej nagrody, szkoda tylko że praca, którą napisała w tym celu nie jest tak naprawdę jej autorstwa, lecz Melissy. W życiu Hanny też nie dzieje się najlepiej. Bohaterka nie dość, że straciła ukochanego chłopaka na rzecz swojej dawnej i obecnie znienawidzonej znajomej to jeszcze pokłóciła się z ojcem i najbliższą przyjaciółką. Aria natomiast zostaje wyrzucona z domu, nie ma gdzie się podziać, a na domiar złego zostaje publicznie przyłapana ze starszym od siebie nauczycielem literatury, w którym od dawna z wzajemnością się podkochuje. Ponadto w międzyczasie w mediach pojawia się krótki, amatorski filmik, który przyjaciółki nagrały przed laty na jednym ze swoich babskich wieczorów.
Co ciekawe tajemnicza A. daje o sobie znać w tym tomie nie tylko poprzez wiadomości. Jej groźby urzeczywistniają się. Na jaw wychodzą nie tylko sekrety i słabości dziewczyn, prześladowczyni jest również autorką dziwnych i zarazem kłopotliwych sytuacji, czego przykładem są urodzinowe życzenia Mony. 
Zaistniałe zdarzenia przybliżają do siebie Arię Motgomery, Spencer Hastings, Emily Fields i Hannę Marin . Jednak dalej nie brakuje między nimi spięć. Moją ulubioną bohaterką jak na razie dalej pozostaje Aria, choć coraz większą sympatią darzę Emily. 
Zakończenie książki jest zaskakujące, ponieważ A. przechodzi do bezpośredniego działania i osobiście atakuje jedną z bohaterek. Tożsamość dręczycielki dalej jednak pozostaje nieznana.
Zdarzenia opisane w powieści wydają mi się coraz bardziej nierealne. Trudno mi uwierzyć, skąd A. zna wszystkie tajemnice, o których wiedziała tylko zaginiona Alison. Choć snuję co do tego pewne przypuszczenia. Aczkolwiek w dalszym ciągu nie mam pojęcia, w jaki sposób kontroluję ona wszystkie bohaterki, przecież wie tak naprawdę o wszystkich działaniach każdej z nich. Zaskakująca okazała się dla mnie również wiadomość o specyficznej przypadłości, na którą od dziecka cierpi Spencer. Wyjście na jaw tego faktu rzuca zupełnie nowe światło na sprawę morderstwa Alison.
„Doskonałe” pochłonęłam w zaledwie 3 godziny podczas podróży pociągiem i teraz jestem niesamowicie ciekawa co w następnych częściach przygotowała czytelnikom Sara Shepard,. Jej pomysły wydają się niewyczerpane i coraz to bardziej zadziwiające. Wszyscy, którzy nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z Pretty Little Liars niech szybko pędzą do bibliotek czy księgarni, bo wakacje to najlepszy czas na zapoznanie się z tą serią!