sobota, 29 września 2012

"Siostra" - Rosamund Lupton

Tytuł: Siostra
Tytuł oryginału: Sister
Autor: Rosamund Lupton
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 320
Tematyka: Literatura piękna, thriller /sensacja /kryminał
Ocena: 9/10

Po raz kolejny otwieram swoją szafę z ubraniami i co widzę? Siostra jak zwykle pożyczyła sobie bluzkę, którą akurat chciałam nałożyć. Pierwsze co mam ochotę zrobić to znaleźć ją i zakatrupić. Szybko jednak rezygnuję z tego pomysłu i w zamian maszeruję do jej pokoju i przeglądam jej garderobę. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie, tak w wielu przypadkach wyglądają moje relacje z rodzeństwem. Aczkolwiek za nic w świecie nie chciałabym znaleźć się w sytuacji, z którą musiała się zmierzyć główna bohaterka książki Rosamund Lupton.

„Siostra” to historia dwóch, spokrewnionych ze sobą kobiet, które stanowią swoje całkowite przeciwieństwo. Trudno porównać sztywną, zdystansowaną Beatrice ze spontaniczną i ciekawą życia Tess. Jednak mimo zaistniałych różnic, jak i dzielącego je oceanu, bohaterki pozostają ze sobą w bliskich stosunkach, są powierniczkami swoich sekretów i najskrytszych myśli. Właśnie, dlatego pierwsze co robi Beatrice, gdy dowiaduje się o zaginięciu siostry, to wsiada w samolot i leci do odległego Londynu, aby pomóc w poszukiwaniach ukochanej Tess.

Na miejscu kobieta dowiaduje się, że policja odnalazła zwłoki jej siostry i wszystko wskazuje na to, że popełniła ona samobójstwo. W to wyjaśnienie główna bohaterka nie jest w stanie uwierzyć. Wie bowiem, że Tess nie byłaby w stanie odebrać sobie życia, w szczególność dlatego, że pod sercem nosiła nienarodzone jeszcze dziecko. Służby trwają jednak w swoich założeniach i nie starają się ustalić innych powodów śmierci Tess. Beatrice decyduje się rozpocząć śledztwo na własną rękę.

Samo rozpoczęcie utworu nie należy do zbyt porywających. Przyznam, że po przeczytaniu paręnastu pierwszych stron, chciałam dać sobie spokój z lekturą tej książki. Na szczęście, tak się nie stało. W innym wypadku ominęłaby mnie niezwykle pasjonująca historia. Już w tym momencie zdradzę wam, że zakończenie powieści pani Lupton jest jednym z najlepszych, z jakimi kiedykolwiek się spotkałam.

Książka została napisana w sposób nietypowy. Przede wszystkim tekst przybiera formę listu głównej bohaterki do zaginionej siostry. Co więcej autorka raczy czytelnika niezwykle dokładnym portretem psychologicznym kobiety. Jej przemyślenia, emocje i domniemania zostały przedstawione w bardzo szczegółowy sposób. Nie da się ukryć, że te obszerne uczuć opisy bohaterki spowalniają akcje i czynią ją w pewnych momentach lekko nużącą.

W tekście znajdziemy również pewien polski wątek, bowiem najlepsza przyjaciółka zaginionej – Kasia, była polskiego pochodzenia. Szkoda tylko, że owa dziewczyna została przedstawiona w dość niereprezentatywny sposób. Nikt mi jednak nie powie, że nie jest przyjemnie napotkać w utworze zagranicznego autora choćby najmniejszy polski epizod.

"Siostra" to powieść obok której nie da się przejść obojętnie. Tyczy się to nie tylko medialnego rozgłosu, jaki owa książka otrzymała, ale i zachwycającej okładki, która idealnie oddaje klimat i atmosferę powieści. Bez wątpienia, utwór jest fantastycznym debiutem angielskiej scenarzystki Rosamund Lupton. Fabuła posiada wszystkie cechy doskonałego thilleru: trzyma w napięciu, wywołuje silne emocje i zaskakuje. Mimo że historia nie jest innowacyjna czy nader wyszukana to pisarka genialnie poradziła sobie z nadaniem jej ciekawej formy, która jest największym walorem tej książki.

niedziela, 23 września 2012

"Klątwa tygrysa" - Colleen Houck

Tytuł: Klątwa tygrysa
Tytuł oryginału: Tiger's Curse
Autor: Colleen Houck
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: marzec 2012
Liczba stron: 360
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 4/10

Jesteś za pewne przekonany, że Twój futrzany pupil rozumie wszystkie wypowiadane przez Ciebie słowa, ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, czy nie jest on zaklętym w zwierzęcą skórę człowiekiem, na którego wieki temu została rzucona klątwa? 
 
Kelsey, główna bohaterka książki, zdecydowanie nie zdawała sobie sprawy, że tygrys, nad którym sprawuje opiekę, jest w rzeczywistości indyjskim księciem. Myślała też, że dorywcze, wakacyjne zatrudnienie w cyrku będzie tylko nic nieznaczącym epizodem w jej życiu, podczas gdy ta praca całkowicie odmieniła otaczającą ją rzeczywistość. Nastolatkę spotkała historia niczym ze znanej wszystkim bajki o królewiczu zaklętym w żabę.

Zacznijmy jednak od początku. Osiemnastoletnia Kelsey Hayes kończy edukację w liceum i załapuje się na dwutygodniowy angaż w pobliskim cyrku. W tym krótkim czasie zaprzyjaźnia się z Renem, wyjątkowo łagodnym tygrysem, który stanowi główną cyrkową atrakcję. Jednak na ich drodze staje tajemniczy pan Kadam. Chce on kupić ulubieńca publiczności i przetransportować go na teren Indii do specjalnego rezerwatu. Widząc silną więź, która łączy nową pracownicę ze zwierzęciem, mężczyzna proponuje Kelsey odpłatną opiekę nad Dhirenem w czasie podróży na inny kontynent. I już w tym momencie mamy do czynienia z niezwykłą, aż ciśnie się na usta słowo, głupotą autorki książki, ponieważ bohaterka pracę przyjmuje. Zatrzymajmy się tu przez chwilę i zastanówmy, czy to logiczne, że dziewczyna, która dopiero co skończyła szkołę, z tygrysem miała do czynienia przez nieco ponad tydzień i co najważniejsze w zupełności nie jest przekonana, czy pan Kadam jest osobą godną zaufania, dostaje pozwolenie od opiekunów na wyjazd nie tylko do innego kraju, ale i na inny kontynent?!

Przebolejmy jednak ten brak logiki i przejdźmy dalej. Po locie ekskluzywnym samolotem znajdujemy się wreszcie w Indiach i co się tu okazuje? Że pan Kadam wykiwał naiwną Kesley i pozostawił ją i tygrysa na pastwę losu, oh biedulka, nie ma to jak bezgraniczne zaufanie nieznajomym. Ale nie martwicie się, dziewczyna ma przy sobie dzikiego tygrysa, który na pewno zna drogę przez dżunglę i uratuje ją z opresji. Ciekawe tylko, czy bohaterka dotrwa do końca podróży skoro czekoladowymi batonikami, jedynym pożywieniem zresztą jakie ma, woli karmić zwierzę niż samą siebie. 
 
W dalszej części książki dowiadujemy się, że Kesley jest wybranką mitologicznej bogini Durgi, dzięki czemu jest w stanie uwolnić Rena od ciążącej nad nim klątwy. Musi tylko pomóc mu w znalezieniu paru magicznych przedmiotów, których zdobycie będzie stanowiło nie lada wyzwanie.

Wydaje mi się, że już zdaliście sobie sprawę jak wiele rzeczy w tej książce mnie irytowało. Nielogiczne zdarzenia, dziecinna i nijaka główna bohaterka, dodajmy do tego jeszcze wyidealizowanego z każdej strony Dhirena, urywanie kluczowych przygód w samym środku akcji, bądź też hiperbolizowanie ich znaczenia i co otrzymujemy z tej mieszanki? Kompletny gniot? Ależ nie! Światowy bestseller!

Zejdźmy jednak troszkę z tonu. W końcu książka to nie tylko same minusy, przecież czwórkę musiałam jej za coś postawić. Colleen Houck ma całkiem przyjemny styl pisania, a wplecenie w akcje mitologii indyjskiej było ciekawym pomysłem. Wydawca uraczył nas też urzekającą okładką. Jednak w tym wypadku plusy wypadają bardzo blado w zestawieniu ze wszelkimi, przedstawionymi wcześniej niedociągnięciami i mankamentami. 
 
„Klątwa tygrysa” to pozycja wręcz obowiązkowa dla wszystkich fanów cnotliwych opowiastek i nijakich bohaterek w stylu Belli. Poleciłabym ją także każdej osobie o skłonnościach masochistycznych, która lubi znęcać się nad samą sobą. Lektura tej powieści z pewnością sprawi takiemu człowiekowi przyjemność.

sobota, 15 września 2012

"Jak szybko opanować język obcy?" - Anna Szyszkowska-Butryn

Tytuł: Jak szybko opanować język obcy?
Autor: Anna Szyszkowska-Butryn
Wydawnictwo: Edgard
Data wydania: październik 2011
Liczba stron: 272
Tematyka: Nauka języków obcych, Poradnik
Ocena: 10/10

Pokonać wewnętrznego lenia jest niezwykle trudno. Sama doskonale o tym wiem, bo jestem tego idealnym przykładem. Wzięcie się do nauki to dla mnie skomplikowany proces. Gdy wreszcie pokonam brak motywacji i chęci, nagle pojawia się cała lista ważniejszych spraw, którymi w danej chwili powinnam się zająć, oczywiście, edukacja wśród nich nie figuruje. 

Nauka języków obcych jest obecnie na tyle ważna, że jej unikanie nie przyniesie nam niczego dobrego. Nasze braki wyjdą na jaw, nie tylko w czasie wakacji za granicą, ale też w codziennym życiu w ojczystym kraju, w którym ze wszelkich stron jesteśmy otaczani zwrotami i hasłami reklamowymi w innych językach. Co więcej Anna Szyszkowska-Butryn uświadamia nas, że dobrze zaplanowana nauka, dobrana do naszych własnych osobistych potrzeb, predyspozycji i wymagań, wcale nie musi być syzyfową pracą. Rozwijanie umiejętności językowy to czynność potrzebna i zarazem przyjemna. 

Każdy człowiek lubi się uczyć w inny sposób, jeden jest wzrokowcem, drugi słuchowcem a jeszcze inny przyswaja nowe rzeczy poprzez muzykę czy śpiew. Ważne jest, abyśmy potrafili określić, jaki typ charakteryzujemy my sami bądź jakie typy w nas dominują. Pomoże nam w tym, znajdujący się w trzecim rozdziale książki, obszerny test określający rodzaj inteligencji. Wiedząc, jaki model sobą reprezentujemy, będziemy mogli zapoznać się z cennymi, specjalnie dopasowanymi wskazówkami, ułatwiającymi nam naukę.

Po zaznajomieniu się z pierwszą, głównie teoretyczną częścią książki, przechodzimy do kolejnej, w której znajdziemy konkretne metody edukacji. Czy zdawaliście sobie sprawę, że istnieję aż 51 różnych sposobów na naukę samych słówek? Na mnie ta ilość zrobiła ogromne wrażenie. Byłam też zszokowana, jak wielu metod wcześniej nie używałam. Zawsze ograniczałam się jedynie do kilku, swoich utartych nawyków takich jak: powtarzanie w pamięci, skojarzenia czy fiszki. Na pewno, gdybym znała w przeszłości taktyki, przedstawione w tej publikacji, teraz posługiwałabym się znacznie obszerniejszym wachlarzem obcych wyrazów. 

W kolejnych rozdziałach przedstawione są formy doskonalenia się w gramatyce, rozumieniu tekstu słyszanego oraz czytanego a także tworzeniu własnej wypowiedzi. Autorka prezentuje nam szereg wielorakich strategii, w których każdy znajdzie coś dla siebie. Dużym ułatwieniem jest zastosowanie, przy każdej kolejnej taktyce, oznaczeń symbolizujących typ inteligencji dla którego dana forma nauki będzie użyteczna.

Na zakończenie Anna przytacza sztuczki i triki nauki znanych poliglotów, w ten sposób możemy dowiedzieć się jak najlepsi z najlepszych osiągnęli biegłość w posługiwaniu się obcą mową. Dodatkowo z tyłu publikacji znajduje się znaczna ilość najróżniejszych szablonów, mających ułatwić nam edukację. 

„Jak szybko opanować języki obce” to poradnik na najwyższym poziomie. Bez wątpienia przyda się każdemu, zarówno nowicjuszowi jak i osobie bardziej wykształconej. Dla mnie będzie on szczególnie użyteczny teraz, gdy znajduje się w okresie przygotowań do matury i muszę opanować, jak najwięcej struktur z różnych działów.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Edgard:

sobota, 8 września 2012

"W pierścieniu ognia" - Suzanne Collins

Tytuł: W pierścieniu ognia
Tytuł oryginału: Catching fire
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: listopad 2009
Liczba stron: 359
Tematyka: Literatura piękna, młodzieżowa, sciene-fiction
Ocena: 8/10

Genialne pierwsze części stawiają autorowi poprzeczkę niezwykle wysoko. Trudno jest przebić coś, co wydaje się wręcz nie do przebicia. Znam jedynie paru pisarzy, którym się to udało, niestety Suzanne Collins nie należy do tego grona.

To że Igrzyska Śmierci się zakończyły nie oznacza, że główni bohaterowie mogą odetchnąć z ulgą i wrócić do domu. Z uroczystością nierozerwalnie połączone jest Tournee Zwycięzców, w którym Katniss i Pete muszą wziąć udział. Władza z góry powiadamia ich, że swoim zachowaniem mają załagodzić buntownicze nastroje jakie panują w poszczególnych dystryktach. Co więcej zbliżają się Igrzyska Ćwierćwiecza, w związku z czym Kapitol przygotował mieszkańcom niemałą niespodziankę. W kolejnych siedemdziesiątych piątych rozgrywkach, będących następną okrągłą rocznicą Poskromienia, udział wezmą najlepsi z najlepszych. Każdy z obszarów Panem ma za zadanie wybrać jednego mężczyznę i jedną kobietę spośród osób, które już wcześniej wygrały Igrzyska. Wynika z tego, że Katniss i Pete muszą znów wrócić na arenę i po raz kolejny walczyć na śmierć i życie.

Drugi tom trylogii z pewnością trzyma w napięciu i nie brakuje w nim akcji, jednak poziomem nieco ustępuje wcześniejszym "Igrzyskom śmierci". Pierwsza część była dla mnie całkowitą nowością, powiewem czegoś zupełnie innego. Teraz natomiast gdy poznałam bohaterów, ich charakter oraz z sposób myślenia, wiedziałam, czego się mogę po nich spodziewać, szczególnie że w „Pierścieniu ognia” ich osobowość nie uległa szczególnej zmianie. Częściowo rekompensuje to wprowadzenie nowych postaci takich jak Wolt czy Pokręt.

Sądziłam, że powieść pochłonie mnie od pierwszych stron, jednak się myliłam. Pierwsza część książki nieco mnie znudziła, dopiero gdy bohaterowie znaleźli się na arenie, akcja ożyła. Tak samo jak mam wątpliwości co do rozpoczęcia utworu tak i zakończenie mnie zawiodło. Wydaje mi się zbyt nierzeczywiste. „W pierścieniu ognia” to część dużo bardziej brutalna i dojrzalsza, znacznie różniąca się od poprzedniczki. Odnoszę jednak wrażenie, że pisarka nie wykorzystała kryjącego się w fabule potencjału. Przyznam też, że zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji.

Teraz autorka postanowiła dużo obszerniej opisać życie uczuciowe Katniss. Dziewczyna staje w obliczu wyboru pomiędzy swoimi prawdziwymi uczuciami, a tym czego oczekuje od niej Kapitol. Wyższa władza zaplanowała już bowiem ślub pary wygranych trybutów. Bohaterka jest też skora do poświeceń, byle tylko uratować osoby, które kocha. Przyznam szczerze, że mocno trzymam kciuki za to, aby nastolatka ostatecznie związała się z Galem, którego jestem wielką fanką.

Suzanne Collins swoją powieścią zaciekawiła mnie jednak na tyle, że z niecierpliwością oczekuję na moment, gdy kolejny tom trylogii wpadnie w moje ręce. Przyznam też, że całkowicie rozumiem obecny szał na punkcie „Igrzysk śmierci”, gdyż jest to cykl naprawdę godzien szczególnej uwagi.

niedziela, 2 września 2012

"Gra o tron" - George R.R. Martin

Tytuł: Gra o tron
Tytuł oryginału: A Game of Thrones
Autor: George R.R.Martin
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: maj 2011
Liczba stron: 844
Tematyka: Literatura piękna, Fantastyka
Ocena: 8/10

Prawdziwy fan fantastyki nie może przejść obojętnie obok cyklu „Gra o tron”. Ta niezwykła seria bije rekordy popularności nie tylko w wersji pisanej czy filmowej, dużą sławą cieszy się też gra komputerowa bazująca na fabule, przedstawionej w książce. Nie da się ukryć, że ogarnęła nas swojego rodzaju mania, która na razie wydaje się nie słabnąć.

Długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki. Leżała na półce dobre parę miesięcy zanim wreszcie odważyłam się po nią sięgnąć. Nie będę zaprzeczać, że te osiemset stron nie działało na mnie trochę zniechęcająco. W końcu nie często sięgam po takie „cegły”.

Jak można było się spodziewać, powieść jest wielowątkowa i nie brakuje w niej różnorakich postaci. Każdy rozdział to opowieść innej osoby. Łącznie widzimy akcje z perspektywy aż ośmiu bohaterów, jednak żadnego z nich nie możemy nazwać głównym. Żaden narrator nie jest wysunięty ponad innych. Prócz osób mówiących książka obfituje w masę innych indywidualności, których ilość czasem może przyprawiać o zawrót głowy bądź zagubienie w akcji utworu.

Zaczynając lekturę utworu George'a Martina miałam wrażenie jakbym przeniosła się w przeszłość - do średniowiecza, pełnego rycerzy, zamków oraz historycznych władców. Czy jednak akcja na pewno obsadzona jest w przeszłości, tego nie wiadomo. Kraina Westeros, wykreowana przez pisarza, to kraj podzielony na Siedem Królestw, rządzonych przez siedem szlacheckich rodów. Jednak nadrzędnym panem, sprawującym władzę nad wszystkimi obszarami jest Robert Baratheon, który paręnaście lat wcześniej pokonał Aerysa z dynastii Targanyenów i zasiadł na żelaznym tronie. Nowy król odwiedza swego przyjaciela lorda Eddarda Starka, pana Winterfell i zimnych, północnych części kraju. Podczas wizyty monarcha informuje go o nagłej śmierci Jona Arryna i proponuje Edd'owi przejęcie jego obowiązków. W rezultacie bohater zostaje mianowany Królewskim Namiestnikiem i wraz z częścią rodziny, wyrusza na południe do posiadłości władcy. Wkrótce okaże się, że Westeros stoi na progu kolejnej walki o tron, a krainie grożą nie tylko ludzie, ale i być może dawne, mityczne stworzenia z północy. 
 
Książka jest zbiorem tylu przeróżnych przygód, że w mojej recenzji, nawet gdybym bardzo chciała, nie byłabym w stanie zawrzeć choćby połowy z nich. Utwór jest pełen intryg, spisków i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Mnogość bohaterów od czasu do czasu bywa przytłaczająca, jednak to właśnie oni nadają powieści specyficzny klimat. Każda z postaci jest inna od poprzedniej, w utworze nie znajdziemy dwóch podobnych charakterów. Trudno było mi zdecydować, którą z indywidualności obdarzyłam największą sympatią. Wybór padł jednak na Aryę, Jona i Daenerys. Przygody trójki tych bohaterów czytałam z zapartym tchem.

Jedyny zarzut, jaki mam do opisanej książki to drobiazgowość. Wiadomo dobrze jest znać świat przedstawiony w najdokładniejszych szczegółach, aczkolwiek w pewnych momentach miałam zwyczajnie dość czytania o mało istotnych kwestiach, wręcz pragnęłam, aby akcja wkońcu ruszyła do przodu. 
 
„Gra o tron” to pierwsza powieść z siedmiotomowej serii „Pieśń Lodu i Ognia”. Autor nie skąpił w słowa i każda książka nie liczy mniej niż pięćset stron. Jak widać przeczytanie całego cyklu stanowi nie małe wyzwanie. Dodajmy jeszcze fakt, że autor pracuje nad kolejnymi częściami. Aczkolwiek świat stworzony przez Georga Martina to prawdziwa perła literatury, która zadowoli nawet najbardziej wymagającego czytelnika.

 -----------------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym podziękować wszystkim odwiedzającym za tak liczne komentowanie moich recenzji. Naprawdę jesteście cudowni! Muszę was jednak poinformować, że z racji zbliżającego się roku szkolnego i faktu, że idę do klasy maturalnej, moje recenzję będą pojawiały się nieco rzadziej, najprawdopodobniej w weekendy, wtedy też będę odpowiadać na wasze komentarze :)