Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sciene-fiction. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sciene-fiction. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 marca 2013

"W otchłani" - Beth Revis

Tytuł: W otchłani
Tytuł oryginału: Across the Universe
Autor: Beth Revis
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: marzec 2012
Liczba stron: 392
Tematyka: Literatura młodzieżowa, Sciene fiction
Ocena: 9/10

Matka Ziemia ma z nami istne utrapienie. Nie dość, że nieodwracalnie niszczymy jej naturalne bogactwa to dodatkowo wciąż poszukujemy jej godnej zastępczyni. Co więcej wizja skolonizowania innych planet z dzisiejszej perspektywy nie wydaje się też tak odległa. Przyszłość z pewnością będzie obfitować w liczne wyprawy i misje mające na celu przystosowanie innego globu do ludzkich wymagań.

Rodzice siedemnastoletniej Amy, ze względu na wykonywane przez siebie zawody, mają niebywałą okazję wzięcia udziału w wiekopomnej misji na Centauri-Ziemię. W zamian za możliwość zbadania i zaludnienia nowej planety godzą się na zamrożenie swoich ciał i trzystuletni sen w komorze kriogenicznej. Ich córka, choć niezbyt przekonana do owego pomysłu, postanawia podzielić los najbliższych sobie osób i również decyduje się na lot „Błogosławionym”. Wiele lat później dziewczyna przypadkowo zostaje rozmrożona i budzi się z długiego odrętwienia. Dowiaduje się jednak, że do lądowania statku pozostało jeszcze pół wieku, a wszyscy jej towarzysze dalej pogrążeni są w głębokim śnie. Nastolatka samotnie musi stawić czoła nowej rzeczywistości, która jest pełna kłamstw, niedomówień i zagadek.

Początek książki może wydawać się odrobinę nużący, jednak zapewniam, że wraz z kolejnymi stronami akcja szybko nabiera tempa. Znajdziemy tu elementy kryminału, dystopii i wielką ilość tajemnic. Ciekawym wątkiem w utworze jest uczucie między główną bohaterką a Starszym. Motyw ten nie jest jednak dominujący. Główne skrzypce w tekście zdecydowanie gra sytuacja mieszkańców statku aniżeli miłość dwojga nastolatków, która stanowi jedynie tło dla dziejących się wydarzeń. Jeśli jednak chodzi o styl pisania autorki to mimo że jest on dobry, to raczej nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych powieści młodzieżowych.

„W otchłani” to jedna z nielicznych książek, których akcja do samego końca potrafiła mnie zaskoczyć. Niestety obecnie rzadko, kiedy udaje mi się natknąć na powieść, której fabuła nie byłaby dla mnie przewidywalna. Tymczasem utwór Beth Revis niejednokrotnie wprawił mnie w zdumienie. Ponadto obsadzenie akcji utworu w kosmosie okazało się niezwykle udanym zabiegiem. Czytanie tej powieści nocą stanowi podwójną przyjemność.

Autorka przedstawia nam fabułę z perspektywy dwóch czołowych bohaterów. Wydarzenia widziane oczami Amy przeplatają się z rozdziałami, opisywanymi przez Starszego. Postacie te bardzo się od siebie równią zarówno pod względem charakteru jak i wyglądu zewnętrznego. Dlatego też dwustronna narracja urozmaica książkę i dodaje jej oryginalności. Mówiąc o tej powieści nie należy zapominać o okładce, która nie dość, że doskonale oddaje klimat tekstu to jeszcze jest kosmicznie piękna.

Książka jest niezwykle emocjonująca. Od razu utożsamiłam się z główną bohaterką. Być może wynika to, z faktu że opis jej wyglądu był dość podobny do mojego własnego, ponieważ charakterem raczej Amy mnie nie przypomina. Mimo wszystko każde dziejące się w życiu bohaterki wydarzenie, odbierałam bardzo osobiście, jakbym to ja sama brała w nim udział. Wyobrażałam sobie uczucia, jakich doświadczyłabym znajdując się niespodziewanie w blaszanych czterech ścianach bez jakiegokolwiek wyjścia czy też wsparcia ze strony bliskich. Poniekąd podziwiałam też siedemnastolatkę za jej szybkie oswojenie się z sytuacją i zaaklimatyzowanie na statku.

Uczciwie uprzedzam, że wydarzenia mające miejsce na pokładzie Błogosławionego wciągają bez reszty. Dlatego przed lekturą „W otchłani” radzę wykonać wszystkie pilne obowiązki, ponieważ gdy już zaczniemy czytać tę książkę, trudno nam będzie się od niej choć na chwilę oderwać.

Zdaję sobie sprawę, że moja recenzja jest pełna wielu „ochów” i „achów”, jednak nie jestem w stanie w żaden inny sposób opisać tej wręcz nieziemskiej powieści. „W otchłani” z pewnością wpisze się w literackie gusta zarówno młodszych jak i starszych czytelników. Amerykańskiej autorce udało się wykreować zarówno fantastycznych bohaterów jak i ujmującą fabułę. Oficjalnie mogę się ogłosić oddaną fanką tej kosmicznej trylogii. Sciene fiction w takim wydaniu mogłabym czytać bez przerwy. Na pewno nie odmówię sobie przyjemności zapoznania się z kolejną częścią serii, na którą czekam z ogromną niecierpliwością.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat:

sobota, 3 listopada 2012

"Jutro. Tom 1" - John Marsden

Tytuł: Jutro 1. Nie ma już żadnych zasad
Tytuł oryginału: Tomorrow, When The War Began
Autor: John Marsden
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: kwiecień 2011
Liczba stron: 272
Tematyka: Literatura młodzieżowa, Sciene Ficion
Ocena: 6/10

Piekło raczej nie kojarzy się z niczym przyjemnym. Słysząc to słowo, przed oczami stają mi języki ognia, niewyobrażalne cierpienie i wszechogarniający ból. Gdyby przeprowadzić ankietę i zapytać ludzi, czy woleliby znaleźć się w niebie czy w piekle. Zdecydowana większość, jak nie wszyscy, opowiedzieliby się za tym pierwszym. Tymczasem dla bohaterów „Jutra” ten mitologiczny Hades stanowi synonim bezpieczeństwa i ostoi.

Ellie, Homer,, Lee, Robyn, Fi, Corrie, Chris i Kevin przygotowują się do swojego oczekiwanego biwaku na łonie natury. Pakują wszystkie potrzebne rzeczy do starego jeepa i wyruszają w kierunku celu swojej podróży - Piekła, trudno dostępnego miejsca wśród okolicznych wzgórz. W czasie gdy ośmiu przyjaciół postanawia spędzić pięć dni z dala od rodziców, codzienności oraz zgiełku miasta, w którym żyją, ich kraj zostaje zaatakowany przez wrogą armię. Powrót do normalności okazuje się całkowicie nie możliwy, ponieważ nic, co bohaterowie do tej pory znali, nie wygląda tak samo.

Powieść Johna Marsdena stawia przed czytelnikiem kilka poważnych wyzwań. Pierwsze i zarazem największe z nich to przebrnięcie przez nudny początek. Jeśli uporamy się z tą początkową trudnością, zaraz napotkamy inną przeszkodę, szczególnie zniechęcającą do dalszej lektury. Są to powtórzenia. Nie, nie chodzi tu o nadużywanie poszczególnych słów, lecz o schematyczność akcji. Już szybko wyjaśniam na czym, w przypadku tej powieści, to polega. Mianowicie bohaterowie wracają z Piekła do miasta, w którym zostają całkowitą pustkę i zniszczenie. Oczywiście pierwsze co robią to sprawdzają, co stało się z ich rodzinami. I się zaczyna! Przyjeżdżają do domu Fi, nie zastają tu żywego ducha, udają się więc do mieszkania Homera, gdzie również nikogo nie spotykają, i tak po kolei przemieszczają się od domu do domu i wszędzie napotykają to samo. Czy naprawdę nie wystarczyłoby ograniczyć się do szczegółowego opisu jedynie dwóch pierwszych wizyt? Czytelnik naprawdę nie jest głupi i na pewno sam zorientowałby się, że w pozostałych miejscach nastolatkowie również nie mogą spodziewać się cudu.

Autor posługuje się językiem prostym, nieskomplikowanym, jednym słowem: idealnym dla młodego odbiorcy. Wielokrotnie spotkałam się również ze stwierdzeniem, że akcja tego utworu jest wartka i porywająca. Trudno się z tym nie zgodzić, ponieważ wiele wątków rzeczywiście trzyma w napięciu, aczkolwiek z drugiej strony inne są tego napięcia zupełnie pozbawione. Kolejną kwestią, której nie możemy zaliczyć do atutów „Jutra” to przesłodzone wątki miłosne. W pewnych momentach, czytając książkę miałam ochotę poprosić o zastrzyk z insuliny, ponieważ ilość słodyczy była dla mnie aż nazbyt przytłaczająca.

John Marsden bardzo niewiele miejsca poświęcił na przedstawienie bohaterów swojego tekstu. Postacie zostały opisane w sposób bardzo pobieżny i ogólnikowy. Co więcej, siedemnastolatkowie pomimo swojego dość już dojrzałego wieku, w niektórych sytuacjach zachowują się nadzwyczaj dziecinnie. Wydaje mi się, że pisarzowi przed rozpoczęciem pisania tej serii, przydałaby się dogłębna analiza sposobów zachowań młodzieży, wtedy zdecydowanie fabuła zyskałaby bardziej realny kształt.

Szczerzę przyznam, że nie pojmuję ogólnego zachwytu internautów tą serią. Zazwyczaj po przeczytaniu pierwszej części jakiegoś cyklu, bez względu na to, czy książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie czy nie, niesamowicie mnie ciekawi, co dalej stało się z bohaterami, jak potoczyły się ich losy? „Jutro” pod tym względem jest powieścią wyjątkową, ponieważ mimo że fabuła mnie wciągnęła to nie odczuwam chęci sięgnięcia po inne tomy z serii.

sobota, 8 września 2012

"W pierścieniu ognia" - Suzanne Collins

Tytuł: W pierścieniu ognia
Tytuł oryginału: Catching fire
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: listopad 2009
Liczba stron: 359
Tematyka: Literatura piękna, młodzieżowa, sciene-fiction
Ocena: 8/10

Genialne pierwsze części stawiają autorowi poprzeczkę niezwykle wysoko. Trudno jest przebić coś, co wydaje się wręcz nie do przebicia. Znam jedynie paru pisarzy, którym się to udało, niestety Suzanne Collins nie należy do tego grona.

To że Igrzyska Śmierci się zakończyły nie oznacza, że główni bohaterowie mogą odetchnąć z ulgą i wrócić do domu. Z uroczystością nierozerwalnie połączone jest Tournee Zwycięzców, w którym Katniss i Pete muszą wziąć udział. Władza z góry powiadamia ich, że swoim zachowaniem mają załagodzić buntownicze nastroje jakie panują w poszczególnych dystryktach. Co więcej zbliżają się Igrzyska Ćwierćwiecza, w związku z czym Kapitol przygotował mieszkańcom niemałą niespodziankę. W kolejnych siedemdziesiątych piątych rozgrywkach, będących następną okrągłą rocznicą Poskromienia, udział wezmą najlepsi z najlepszych. Każdy z obszarów Panem ma za zadanie wybrać jednego mężczyznę i jedną kobietę spośród osób, które już wcześniej wygrały Igrzyska. Wynika z tego, że Katniss i Pete muszą znów wrócić na arenę i po raz kolejny walczyć na śmierć i życie.

Drugi tom trylogii z pewnością trzyma w napięciu i nie brakuje w nim akcji, jednak poziomem nieco ustępuje wcześniejszym "Igrzyskom śmierci". Pierwsza część była dla mnie całkowitą nowością, powiewem czegoś zupełnie innego. Teraz natomiast gdy poznałam bohaterów, ich charakter oraz z sposób myślenia, wiedziałam, czego się mogę po nich spodziewać, szczególnie że w „Pierścieniu ognia” ich osobowość nie uległa szczególnej zmianie. Częściowo rekompensuje to wprowadzenie nowych postaci takich jak Wolt czy Pokręt.

Sądziłam, że powieść pochłonie mnie od pierwszych stron, jednak się myliłam. Pierwsza część książki nieco mnie znudziła, dopiero gdy bohaterowie znaleźli się na arenie, akcja ożyła. Tak samo jak mam wątpliwości co do rozpoczęcia utworu tak i zakończenie mnie zawiodło. Wydaje mi się zbyt nierzeczywiste. „W pierścieniu ognia” to część dużo bardziej brutalna i dojrzalsza, znacznie różniąca się od poprzedniczki. Odnoszę jednak wrażenie, że pisarka nie wykorzystała kryjącego się w fabule potencjału. Przyznam też, że zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji.

Teraz autorka postanowiła dużo obszerniej opisać życie uczuciowe Katniss. Dziewczyna staje w obliczu wyboru pomiędzy swoimi prawdziwymi uczuciami, a tym czego oczekuje od niej Kapitol. Wyższa władza zaplanowała już bowiem ślub pary wygranych trybutów. Bohaterka jest też skora do poświeceń, byle tylko uratować osoby, które kocha. Przyznam szczerze, że mocno trzymam kciuki za to, aby nastolatka ostatecznie związała się z Galem, którego jestem wielką fanką.

Suzanne Collins swoją powieścią zaciekawiła mnie jednak na tyle, że z niecierpliwością oczekuję na moment, gdy kolejny tom trylogii wpadnie w moje ręce. Przyznam też, że całkowicie rozumiem obecny szał na punkcie „Igrzysk śmierci”, gdyż jest to cykl naprawdę godzien szczególnej uwagi.

wtorek, 12 czerwca 2012

"Igrzyska śmierci" - Suzanne Collins

Tytuł: Igrzyska Śmierci
Tytuł oryginału: The Hunger Games
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: marzec 2012
Liczba stron: 352
Tematyka: Literatura piękna, młodzieżowa, sciene-fiction
Ocena: 10/10

Niektórzy z nas oglądając programy typu reality show, chcieliby znaleźć się na miejscu ich uczestników. Przeprowadzić się do domu pełnego kamer, pewien czas spędzić z innymi ludźmi, zyskać popularność i wrócić do domu. Tak, to nie brzmi wcale najgorzej, w końcu czego się nie robi dla rozrywki i rozgłosu. Zupełnie inaczej mają się sprawy, gdy uczestnik zostaje przymusowo wcielony do programu.

Ostatnio w moich recenzjach wielokrotnie mogliście przeczytać o książkach rozgrywających się w przeszłości bądź bazujących na historycznych zdarzeniach. Teraz czas najwyższy, żebyśmy się przenieśli w przyszłość.

Wyobraźmy sobie współczesne Stany Zjednoczone niedługo po rewolucji, buncie ludności i ciężkich walkach. Zniszczone państwo przyjmuję nazwę Panem, a w ramach zemsty za okrutny atak na władzę, co roku organizuje Głodowe Igrzyska. Na czym one polegają? Dwudziestu czterech obywateli po dwóch z każdego dystryktu zamykanych jest na ogromnej, sztucznie wytworzonej arenie, genialnie odtwarzającej naturalne środowisko, gdzie muszą walczyć na śmierć i życie, bowiem jedyną możliwością wydostania się z tej pułapki jest zwycięstwo. A żeby zwyciężyć trzeba zabić pozostałych zawodników. Cała rozgrywka transmitowana jest na żywo w całym kraju, a mieszkańcy zakładają się o to kto, najdłużej wytrwa w polu walki.

W dwunastym okręgu, w którym ludność utrzymuje się głównie z górnictwa, mieszka Katniss. Ta szesnastoletnia dziewczyna, pomimo swojego młodego wieku wzięła na siebie całą odpowiedzialność za wyżywienie rodziny. Nastolatka wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Galem codziennie przekracza zakazaną strefę lasu i poluje na dzikie zwierzęta. Ojciec przed śmiercią nauczył ją posługiwania się łukiem i wynajdowania jadalnych roślin, dzięki czemu Katniss jest nie tylko doskonałym strzelcem, ale i potrafi sobie poradzić w najgorszych warunkach. Te umiejętności niezwykle się jej przydadzą, bowiem wkrótce dziewczyna aby chronić swoją młodszą siostrę, zgłasza się jako ochotnik na trybuta.

O „Igrzyskach śmierci” w ostatnim czasie bardzo wiele się słyszy, zarówno za sprawą książki jak i filmu. Przyznam się, że nie spodziewałam się wiele po tej powieści. Sugerując się bezpodstawną popularnością utworów, które według mnie w ogóle nie zasługują na miano bestsellerów, uznałam, że skoro historia została tak nagłośniona musi być płytka, co tu dużo ukrywać przeciętny, współczesny czytelnik nie jest zanadto wymagający. Moje domysły okazały się jednak całkowicie błędne, ponieważ książka naprawdę jest rewelacyjna!

Narracja jest prowadzona przez Katniss, co sprawiło, że od samego początku niezwykle zżyłam się z tą bohaterką. Znałam wszystkie jej myśli, wahania i przemyślenia. Dodatkowo autorka książki wcale nie wykreowała nastolatki na nieustraszoną wojowniczkę, którą dziwnym trafem omijają wszelkie nieszczęścia. Dziewczyna tak samo jak inni uczestnicy turnieju odnosi rany i musi zmierzyć się z wrogimi warunkami środowiska, które należy wspomnieć, są stale kontrolowane przez Kapitol. Suzanne Collins stworzyła oryginalną i wciągającą powieść. Fabuła pochłonęła mnie bez reszty. Cały czas, nawet gdy nie czytałam książki, myślałam tylko o tym, co dalej zrobi główna bohaterka, jak potoczą się jej losy i przede wszystkim czy wygra igrzyska.

Pomimo że na razie zapoznałam się tylko z pierwszym tomem tej serii, już wiem że ciężko mi będzie ostatecznie rozstać się z bohaterami pod koniec ostatniej, trzeciej części. Wszyscy, którzy jeszcze się wahają, czy zapoznać się z tą książką, mogą bez najmniejszych wyrzutów sumienia udać się do księgarni i kupić od razu całą trylogię. Gwarantuję, że będą to dobrze wydane pieniądze i przede wszystkim wyśmienicie spędzony czas na lekturze tej fantastycznej powieści.