Tytuł oryginału: Call me by your name
Autor: Andre Aciman
Wydawnictwo: Poradnia K.
Data wydania: styczeń 2018
Liczba stron: 300
Tematyka: Literatura piękna, zagraniczna, młodzieżowa
Średnia ocena: 9/10
Rodzice niespełna osiemnastoletniego Elio jak co roku zapraszają do swojej letniej, włoskiej posiadłości jednego z młodych zagranicznych literatów. Robią to, aby pomóc uzdolnionym osobom rozwijać się, a także by razem spędzić lato dyskutując o filozofii czy sztuce. Tego lata do rezydencji rodziny Perlamn przybywa dwudziestoczteroletni Amerykanin Olivier, w którym Elio praktycznie od razu się zadurza. Przez kolejne 6 tygodni obaj mężczyźni będą próbować ukryć targające nimi uczucia.
„Tamte dni, tamte noce” to przede wszystkim powieść o poszukiwaniu samego siebie i próbie okiełznania swoich uczuć, z którymi jak się okazuje, nie zawsze trzeba walczyć. Część osób kategoryzuję książkę Andre Acimana jako literaturę młodzieżową. Ja jednak nie do końca zgadzam się z tą opinią. Wydaje mi się, że dla młodszego czytelnika ta książka może być po prostu za mocna ze względu na dość wulgarny język, który pojawia się szczególnie pod koniec powieści. Dodatkowo znajdziemy tu opisy różnych seksualnych zachowań, a autor tutaj nie stosuje żadnych subtelnych opisów, tylko bezceremonialnie mówi, co się dzieje bądź co siedzi w głowie bohaterów. Według mnie jest to książka dla młodzieży, ale takiej w wieku 16+. Uważam, że zarówno młodsi jak i starsi czytelnicy wiele mogą z tej książki wynieść.
Nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać książki, która by tak adekwatnie odzwierciedlała emocje, jakie towarzyszą osobie zakochanej. Nie ma tu znaczenia czy obiektem naszych uczuć jest mężczyzna czy kobieta, wygląda na to, że to co siedzi w naszej głowie, gdy trafi nas strzała amora jest niezmienne bez względu na płeć. Andre Aciman to prawdziwy znawca ludzkiej natury i uczuć. Jestem zachwycona jego dogłębną analizą stanu zakochania, szczególnie gdy chodzi o pierwszą miłość, która często ma na nas i na nasze późniejsze życie przeogromny wpływ. Lektura książki pozwoliła mi uzmysłowić sobie, że w przeszłości nie tylko mi przez głowę przewijał się natłok myśli, a mój mózg snuł niestworzone historię na temat mojego obiektu westchnień.
Po lekturze „Tamtych dni, tamtych nocy’ skusiłam się również na obejrzenie adaptacji książki w postaci filmowej z taką znakomitą obsadą jak Timothée Chalamet czy Armie Hammer. Mimo że film mi się podobał to nawet w cząstce nie oddał atmosfery książki bądź też uczuć jakie towarzyszyły Elio przez całe lato na Sycylii. Według mnie to właśnie jego przemyślenia i notatki nadawały tej historii tak nadzwyczajny wydźwięk. Filmowi nie udało się adekwatnie oddać tego, co pomiędzy Eliem a Olivierem tak naprawdę było. Co najgorsze producenci postanowili zmienić jeden z głównych elementów fabuły mianowicie pochodzenie Elio. W powieści miał on korzenie amerykańsko-włoskie i rozmawiał w obu tych językach, podczas gdy na ekranie był on pochodzenia amerykańsko-włosko-francuskiego i przez znaczną część czasu komunikował się z rodzicami czy też swoimi włoskimi przyjaciółmi po francusku. Dla mnie nie miało to żadnego sensu i po raz kolejny ujęło historii.
Andre Aciman stworzył powieść dla ludzi z otwartym umysłem i szczególną wrażliwością. To, w jaki sposób przedstawił historię Elio i Oliviera zasługuje na niejedną nagrodę. Dałam się uwieść fabule i nastrojowi, wykreowanemu przez autora i czytając tę książkę czułam się jakbym ja sama przeniosła się do słonecznych Włoch w latach 80tych. „Tamte dni, tamte noce’ to absolutna uczyta czytelnicza, którą gorąco każdemu polecam.