Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Thiller. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Thiller. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 stycznia 2014

"Wołanie kukułki" - Robert Galbraith

Tytuł: Wołanie kukułki
Tytuł oryginału: The Cuckoo's Calling
Autor: Robert Galbraith/J.K. Rowling
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: grudzień 2013
Liczba stron: 452
Tematyka: Kryminał, sensacja, thiller
Ocena: 6/10

Czytelnicy mają słabość do charakterystycznych i sympatycznych detektywów. Wielu popularnych szpiegów swoją sławę zawdzięcza przede wszystkim pomysłowości, poczuciu humoru i nadzwyczaj ciekawej zagadce, którą za wszelką cenę starają się rozwikłać. Czy więc Cormoran Strike, główny bohater najnowszej powieści J.K. Rowling, ma szansę na zdobycie szerokiej sympatii wśród miłośników kryminałów i fascynatów innych gatunków literackich?

Przyjrzyjmy się sprawie, którą ma do rozwikłania „emerytowany” żołnierz. Piękna, światowego formatu modelka w nieznanych okolicznościach traci życie przez upadek ze znacznej wysokości. Opinia publiczna oraz policja twierdzą, że przyczyną zgonu kobiety było samobójstwo. Inne zdanie ma jednak brat zmarłej, który upiera się przy tym, że jego krewna musiała zostać zamordowana. Nie przekonują go wszelkie zgromadzone przez władze dowody na to, że cierpiąca na zaburzenia osobowości modelka mogła rzeczywiście sama odebrać sobie życie. W tym celu zwraca się z prośbą do Cormorana Strike'a o ustalenie prawdziwych zdarzeń.

Detektyw zachęcony ogromnym honorarium, pomimo wcześniejszych wątpliwości, zgadza się po raz kolejny zbadać okoliczności śmierci Luli Landry. Dzięki pomocy nowej, tymczasowej sekretarki Cormorana – Robin, a także niezwykłemu instynktowi mężczyzny, na jaw wychodzą całkowicie nowe fakty. Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że akcja „Wołania kukułki” okazała się dla mnie bardzo przewidywalna. Już po pierwszych stronach zaczęłam się domyślać, kto może być prawdziwym zabójcą. Dodatkowo muszę przyznać, że bardzo irytowało mnie zachowanie jednego z głównych bohaterów, który najpierw zleca detektywowi odnalezienie przyczyn zgonu siostry, po czym niemal natychmiast zaczyna mu to śledztwo utrudniać.

Szczerze przyznam, że powieść mnie nie zachwyciła. Początek bardzo mnie rozczarował, a po setnej stronie miałam chwilę zwątpienia, wydawało mi się bowiem, że nie dotrwam do końca książki. Zawiodło mnie także tłumaczenie, a konkretnie ogromna ilość spolszczeń. W utworze aż roi się od wyrażeń typu „lancz” czy „mejl”. Naprawdę Polacy są aż tak wielkimi patriotami, żeby nie mogli znieść angielskich sformułowań popularnych zwrotów? Wątpię. Co więcej, wydaje mi się, że użycie poprawnych wyrażeń lepiej wpłynęłoby na oczy i estetykę czytelnika.

Bardzo zastanawia mnie, dlaczego autorka Harrego Pottera zdecydowała się wydać swoją nową książkę pod pseudonimem, a nie pod własnym nazwiskiem. Czyżby bała się fali krytyki, która spotkała ją po publikacji „Trafnego wyboru”? Czy też chciała się przekonać, jak utwór odbiorą czytelnicy nie zdając sobie sprawy, że jego autorką jest J.K. Rowling?

Wołanie kukułki”, co dla mnie okazało się niezwykle zadziwiające, otwiera cały cykl przygód jednonogiego detektywa. Jeśli wierzyć zapewnieniem autorki, kolejny tom z serii został już ukończony i prawdopodobnie niedługo ukaże się na półkach naszych księgarni. Myślę, że z czystej ciekawości po niego sięgnę, a kto wie, może tym razem zostanę pozytywnie zaskoczona?

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat:
undefined

czwartek, 4 kwietnia 2013

"Coś więcej niż ślad" - Paul L. Maier

Tytuł: Coś więcej niż ślad
Tytuł oryginału: More Than a Skeleton
Autor: Paul L. Maier
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: marzec 2013
Liczba stron: 512
Tematyka: Thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 8/10

Jednym z podstawowych dogmatów chrześcijaństwa jest wiara w ponowne przyjście Jezusa Chrystusa na Ziemię. Wydarzenie to wydaje się jednak większości z nas bardzo odległe i mgliste. Z góry zakładamy, że koniec dziejów będzie miał miejsce dziesiątki lat po obecnym pokoleniu, dlatego jestem przekonana, że gdyby powrót Mesjasza dokonał się za naszego życia, przeważająca część ludzkości trwałaby w niedowiarstwie i wątpliwościach.

Paul Maier w swojej najnowszej książce roztacza przed czytelnikami wizję świata, postawionego w obliczu historycznej decyzji: czy Chrystus rzeczywiście po raz kolejny przyszedł na świat? Jeszua ben Josef swoim podobieństwem do Jezusa z Nazaretu wzbudza niemałe kontrowersje. Mężczyzna nie tylko naśladuje poszczególne fragmenty z życia Zbawiciela, ale i dokonuje identycznych cudów oraz uzdrowień. Wieść o tym niezwykłym człowieku szybko obiega cały świat, a media rozpisują się o domniemanym spełnianiu się biblijnych proroctw. Co więcej sam Jeszua twierdzi, że jest Mesjaszem, który ponownie powrócił na Ziemię, aby po raz kolejny okazać ludzkości swe miłosierdzie.

Całą tę niezwykłą sprawę postanawia zbadać popularny, harwardzki profesor Jonathan Weber. Wykładowca choć początkowo jest bardzo sceptycznie nastawiony do osoby ben Josefa, szybko zaczyna dostrzegać jego wyjątkowość. Historyk jest nie tylko pod wrażeniem nietuzinkowej erudycji tego człowieka, ale i nie jest w stanie w żaden sposób wyjaśnić nadnaturalnych cudów, których dokonuje Jeszua. Mało tego, oszustwo zdaje się nadzwyczaj wątpliwe, ponieważ fakty z dzieciństwa ben Josefa nie mogły być przez niego sfałszowane.

Jonathan Weber to bohater znany czytelnikom z wcześniejszych dzieł Paula Meiera. Mężczyzna ten odgrywał główną rolę zarówno w powieści „Ślad życia, ślad śmierci” jak i „Kodeks Konstantyna”. W obu tych utworach był on świadkiem wiekopomnych okryć i był zobowiązany do ratowania chrześcijaństwa. Nie da się ukryć, że wszelkie wydarzenia, w których bierze udział Jonathan są wysoce nieprawdopodobne. Dla mnie najbardziej nierzeczywiste wydaje się to, aby wszystkie te zajścia przytrafiały się jednej osobie. W pewnym momencie zaczęłam współczuć bohaterowi tego, że musi on dźwigać tak ogromny ciężar, jakim jest ponowne ocalenie wiary. Zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby zastąpienie profesora Webera jakimś innym, równie pozytywnym bohaterem. Myślę, że Jonathan mógłby spokojnie udać się na literacką emeryturę.

Akcja powieści niewiarygodnie mnie wciągnęła. Paul Maier bez wątpienia ma talent do kreacji niecodziennych postaci oraz szczegółowego nakreślania akcji. Nadmienię też, że język, jakim posługuje się autor jest zarówno barwny jak i przejrzysty. Mimo że wydarzenia, zawarte w utworze są nadzwyczaj nieprawdopodobne, to ich opis jest wielce realistyczny. Książka choć jest dość sporych rozmiarów, została przeze mnie przeczytana bardzo szybko. Nie zorientowałam się nawet, kiedy dotarłam do ostatniej strony.

„Coś więcej niż ślad” to kolejna powieść z serii Corpus delicti, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Śmiało mogę polecić ją wszystkim fanom dobrych powieści sensacyjnych. Fabuła z pewnością pozytywnie zaskoczy niejednego czytelnika. 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic: 

sobota, 2 marca 2013

"Fala upału" - Richard Castle

Tytuł: Fala upału
Tytuł oryginału: Heat Wave
Wydawnictwo: 12 posterunek
Data wydania: listopad 2012
Liczba stron: 328
Tematyka: Thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 7/10

Seriale kryminalne stale cieszą się ogromną popularnością. Zasiadając przed telewizorami, z zainteresowaniem śledzimy kolejne dochodzenia i problemy, z którymi zmagają się nasi ulubieni bohaterowie. Jeśli i Ty jesteś miłośnikiem tego typu telewizyjnych produkcji, świeżo opublikowana powieść Richarda Castle to Twój absolutny must-have.

W przenikliwie upalny dzień Nikki Heat, młoda i energiczna funkcjonariuszka nowojorskiej policji, zostaje wezwana do nowego zlecenia. Na jednej z bogatych ulic Manhattanu zostaje odnalezione ciało podstarzałego biznesmena, a wszystko skazuje na to, że mężczyzna został bezlitośnie zrzucony z balkonu swojego mieszkania na szóstym piętrze. Wyniki wstępnego śledztwa szybko ujawniają długi i kłopoty finansowe zmarłego. Pierwsze przypuszczenia mówią, że to pieniężne zobowiązania były przyczyną zgonu pana Starra. Sytuacja okazuje się jednak znacznie bardziej skomplikowana niż początkowo mogłoby się wydawać.

Niewątpliwym atutem „Fali upału” jest wartka i żywa akcja. Autor nie daje czytelnikowi ani chwili wytchnienia. Co raz to ciekawsze zdarzenia rozgrywają się szybko, jedno po drugim. Dodatkowo pisarz świetnie wplótł w dialogi bohaterów zabawne teksty. Jednakże choć ukrywający się pod pseudonimem „Richard Castle”, Richard Alexander Rodgers wykreował sympatycznych bohaterów to utworze brakowało mi ich głębszego i rzetelniejszego portretu psychologicznego. W powieści występuje narracja trzecioosobowa, a opisy wewnętrznych przeżyć postaci pojawiają się stosunkowo rzadko. W rezultacie charakter bohaterów poznajemy jedynie przez analizę ich zachowań. Za moją ulubioną postać z książki mogę ogłosić Jamesona Rooka. Zachowanie i sposób myślenia tego niepokornego i upartego dziennikarza niejednokrotnie mnie rozbawił. Natomiast mieszane uczucia mam co do głównej bohaterki – Nikki. Sylwetka tej kobiety wydała mi się niesamowicie schematyczna. Jest to kolejna niezłomna funkcjonariuszka, której „nie może podskoczyć żaden facet”. Na pierwszy rzut oka widoczne jest podobieństwo do bohaterek takich jak Lisabeth Salander czy Lily Bard.

Czytając kryminały, uwielbiam snuć insynuacje na temat rozwiązania zagadki morderstwa. Tajemniczość i element zaskoczenia jest tym, co przyciąga mnie do owego gatunku literackiego. Niestety fabuła najnowszej książki Richarda Castle jest niestety nieco przewidywalna. Z łatwością można domyślić się zarówno motywu zbrodni jak i osób w nią zamieszanych. Co więcej początkowo niemożliwy związek dwójki głównych bohaterów również nie okazał się dla mnie niespodzianką.

Warto zaznaczyć, że tytuł książki świetnie komponuje się z klimatem tekstu. Pasuje on zarówno do nazwiska bohaterki jak i upalnego lata, w czasie którego rozgrywa się akcja utworu. Lekturę książki ułatwia nam lekkie pióro Richarda Castle jak i niedługie rozdziały. Czytając książkę miałam wrażenie, jakbym znalazła się w centrum telewizyjnego cyklu typu „CSI: Kryminalne zagadki Miami”. Idąc tym tropem, okazało się, że Alexander Rodgers to nie kto inny jak aktor, wcielający się w rolę jednego z bohaterów serialu „Castle”. Szczerze przyznam, że nigdy wcześniej nie słyszałam o owej serii, która jak się okazało jest emitowana od 2009 roku. Jednak z tego co się dowiedziałam postacie, pojawiające się w wersji telewizyjnej i papierowej nie powielają się. „Fala upału” rozpoczyna całkowicie odrębną serię, skupioną wokół przygód detektyw Nikki Heat, dlatego myślę, że fani serialu nie muszą się obawiać powtarzających się wątków oraz motywów.

Aczkolwiek, mimo paręnastu wad „Fali upału” nie da się nie polubić. Książkę czytałam z wielką przyjemnością i jestem przekonana, że będę z pewnością dalej śledzić losy Nikki Heat i jej partnerów. 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję portalowi nakanapie.pl

sobota, 9 lutego 2013

"Kodeks Konstantyna" - Paul L. Maier

Tytuł: Kodeks Konstantyna
Tytuł oryginału: The Constantine Codex
Autor: Paul L. Maier
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: listopad 2012
Liczba stron: 440
Tematyka: Thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 7/10

Zakończenie Ewangelii według świętego Marka od wieków jest kwestią sporną. Współcześni badacze uważają, że ostatnie wersety rękopisu mogły zostać sfałszowane czy też zniszczone. Wszystko dlatego, że pierwotna wersja księgi sprawia wrażenie urwanej. Co więcej kilka znaczących manuskryptów Dobrej Nowiny, pochodzących ze starożytności, wcale nie zawiera zakończenia, które znamy z obecnych wydań Biblii.

Shannon, żona znanego uczonego a także kontrowersyjnego archeologa - Jonathana Webera, prowadząc wykopaliska w okolicach Pelli, przypadkiem natrafia na fragmenty starogreckich arkuszy, które są używane przez jednego z miejscowych mnichów w formie zakładek. Zaciekawiona kobieta poddaje próbki znaleziska analizie i wkrótce odkrywa, że odszukane karty są prawdopodobnie fragmentami jednej dawno zaginionych kopii Pisma Świętego, wykonanych na zamówienie cesarza Konstantyna Wielkiego. Szybko rozpoczynają się badania nad autentycznością znaleziska.

W tym samym czasie mąż bohaterki wpada w nieprzewidziane kłopoty. Mylne przetłumaczenie jednego ze słów w arabskim wydaniu jego bestsellerowej publikacji, wywołało burzę wśród wyznawców Allaha. W rezultacie na Jonathana zostaje nałożona islamska fatwa, czyli kara śmierci. W zaistniałych okolicznościach mężczyzna nie jest w stanie aktywnie uczestniczyć w pracach żony. Co więcej, specjaliści twierdzą, że odnaleziona przez Shannon księga jest prawdziwym rękopisem Euzebiusza z Cezarei. Oznacza to, że aktualny kanon biblijny wymaga poprawek. Pojawia się więc pytanie, czy chrześcijanie zaakceptują „nowe” zakończenie markowej Ewangelii?

„Kodeks Konstantyna” to znakomita powieść sensacyjna. Po raz kolejny Paul Maier popisał się nie tylko znakomitym kunsztem literackim ale i szeroką wyobraźnią. Autor fantastycznie poradził sobie z interesującym przedstawieniem tak trudnego tematu, jakim jest religia. Utwór obfituje w wiele faktów historycznych, rzeczywistych zdarzeń oraz religijnych ciekawostek, dlatego w trakcie lektury bardzo łatwo jest zapomnieć o tym, że czytany tekst jest jedynie literacką fikcją.

Akcja powieści jest bardzo dynamiczna i wielopłaszczyznowa. Z jednej strony jesteśmy świadkami szokującego znaleziska, a z drugiej oglądamy spór światopoglądowy dwóch największych, światowych religii. Jednym ze znaczących wątków powieści jest dysputa profesora Webera z islamskim uczonym. Owa wymiana zdań zawierała wiele, nieznanych mi dotąd, kwestii i przyczyniła się do poszerzenia mojej wiedzy w zakresie wiary.

Utwór zdecydowanie można określić mianem kontynuacji wcześniejszej książki autora pod tytułem „Ślad życia, ślad śmierci”. „Kodeks Konstantyna” swoim poziomem dorównuje poprzedniczce, jednak osoba, która miała okazje zapoznać się z obiema powieściami łatwo dostrzeże łączące je podobieństwa i powtarzające się schematy. W utworach znajdziemy tych samych sympatycznych i wyrazistych bohaterów, którzy po raz kolejny będą brali udział w wielkim, kontrowersyjnym znalezisku. Staną się oni centrum zainteresowania opinii publicznej, a także źródłem religijnych sporów.

Kolejna powieść z serii Corpus Delicti dostarcza czytelnikowi zarówno wielu emocji jak i nowych pytań. Ta pasjonująca lektura pokazuje nam, że religia wciąż kryje przed nami niezliczoną ilość tajemnic, które stale czekają na odkrycie.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic: 

sobota, 29 września 2012

"Siostra" - Rosamund Lupton

Tytuł: Siostra
Tytuł oryginału: Sister
Autor: Rosamund Lupton
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 320
Tematyka: Literatura piękna, thriller /sensacja /kryminał
Ocena: 9/10

Po raz kolejny otwieram swoją szafę z ubraniami i co widzę? Siostra jak zwykle pożyczyła sobie bluzkę, którą akurat chciałam nałożyć. Pierwsze co mam ochotę zrobić to znaleźć ją i zakatrupić. Szybko jednak rezygnuję z tego pomysłu i w zamian maszeruję do jej pokoju i przeglądam jej garderobę. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie, tak w wielu przypadkach wyglądają moje relacje z rodzeństwem. Aczkolwiek za nic w świecie nie chciałabym znaleźć się w sytuacji, z którą musiała się zmierzyć główna bohaterka książki Rosamund Lupton.

„Siostra” to historia dwóch, spokrewnionych ze sobą kobiet, które stanowią swoje całkowite przeciwieństwo. Trudno porównać sztywną, zdystansowaną Beatrice ze spontaniczną i ciekawą życia Tess. Jednak mimo zaistniałych różnic, jak i dzielącego je oceanu, bohaterki pozostają ze sobą w bliskich stosunkach, są powierniczkami swoich sekretów i najskrytszych myśli. Właśnie, dlatego pierwsze co robi Beatrice, gdy dowiaduje się o zaginięciu siostry, to wsiada w samolot i leci do odległego Londynu, aby pomóc w poszukiwaniach ukochanej Tess.

Na miejscu kobieta dowiaduje się, że policja odnalazła zwłoki jej siostry i wszystko wskazuje na to, że popełniła ona samobójstwo. W to wyjaśnienie główna bohaterka nie jest w stanie uwierzyć. Wie bowiem, że Tess nie byłaby w stanie odebrać sobie życia, w szczególność dlatego, że pod sercem nosiła nienarodzone jeszcze dziecko. Służby trwają jednak w swoich założeniach i nie starają się ustalić innych powodów śmierci Tess. Beatrice decyduje się rozpocząć śledztwo na własną rękę.

Samo rozpoczęcie utworu nie należy do zbyt porywających. Przyznam, że po przeczytaniu paręnastu pierwszych stron, chciałam dać sobie spokój z lekturą tej książki. Na szczęście, tak się nie stało. W innym wypadku ominęłaby mnie niezwykle pasjonująca historia. Już w tym momencie zdradzę wam, że zakończenie powieści pani Lupton jest jednym z najlepszych, z jakimi kiedykolwiek się spotkałam.

Książka została napisana w sposób nietypowy. Przede wszystkim tekst przybiera formę listu głównej bohaterki do zaginionej siostry. Co więcej autorka raczy czytelnika niezwykle dokładnym portretem psychologicznym kobiety. Jej przemyślenia, emocje i domniemania zostały przedstawione w bardzo szczegółowy sposób. Nie da się ukryć, że te obszerne uczuć opisy bohaterki spowalniają akcje i czynią ją w pewnych momentach lekko nużącą.

W tekście znajdziemy również pewien polski wątek, bowiem najlepsza przyjaciółka zaginionej – Kasia, była polskiego pochodzenia. Szkoda tylko, że owa dziewczyna została przedstawiona w dość niereprezentatywny sposób. Nikt mi jednak nie powie, że nie jest przyjemnie napotkać w utworze zagranicznego autora choćby najmniejszy polski epizod.

"Siostra" to powieść obok której nie da się przejść obojętnie. Tyczy się to nie tylko medialnego rozgłosu, jaki owa książka otrzymała, ale i zachwycającej okładki, która idealnie oddaje klimat i atmosferę powieści. Bez wątpienia, utwór jest fantastycznym debiutem angielskiej scenarzystki Rosamund Lupton. Fabuła posiada wszystkie cechy doskonałego thilleru: trzyma w napięciu, wywołuje silne emocje i zaskakuje. Mimo że historia nie jest innowacyjna czy nader wyszukana to pisarka genialnie poradziła sobie z nadaniem jej ciekawej formy, która jest największym walorem tej książki.

sobota, 4 sierpnia 2012

"Czysta jak łza" - Charlaine Harris

Tytuł: Czysta jak łza
Tytuł oryginału:Shakespeare's Landlord
Autor: Charlaine Harris
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: maj 2011
Liczba stron: 264
Tematyka: Literatura piękna, thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 4/10

Istnieją tacy autorzy, których twórczość, choćby nie wiem jak była dobra czy popularna, kompletnie do nas nie trafia. W moim przypadku tyczy się to pióra pani Charlaine Harris. Sięgając po pierwszą część jej nowej serii, byłam pełna nadziei. Choć poprzedni cykl o Sookie Stackhause, powszechnie znany dzięki serialowi „Czysta krew”, był co tu dużo ukrywać – głupi i bezmyślny, widziałam pewne światełko w tunelu i myślałam, że być może tym razem uda się pisarce wymyślić jakąś lepszą fabułę, w końcu chyba o to nie trudno, bo co może być gorszego od historii wampirów pijących syntetyczną krew? Jak się okazało tragicznie nie było jednak lepiej też nie.
Lily Bard – trzydziestoletnia kobieta po przejściach, na co dzień pomoc domowa zajmująca się głównie sprzątaniem mieszkań, pewnej nocy jest świadkiem nietypowego zdarzenia. Mianowicie dostrzega jak ciemna postać, używając jej wózka na śmieci, przewozi zwłoki jednego z mieszkańców Shakespeare do pobliskiego parku. Anonimowo alarmuję o tym swojego sąsiada, zatrudnionego na okolicznym komisariacie, a następnie stara się trzymać od całej sprawy z daleka. Nie jest to jednak takie proste, gdyż zamordowanym okazuje się Pardon Albee, właściciel większości z domostw, w których jet zatrudniona.
Bohaterka stanowi idealny przykład kobiety stworzonej według schematu „w przeszłości wiele wycierpiałam, ale teraz nikt mi nie podskoczy”. Pisarka przedstawia nam losy Lily sprzed czterech lat, kiedy to była ofiarą niezwykle okrutnej napaści, wskutek której kobieta zmieniła nie tylko miejsce zamieszkania, ale i wygląd a dodatkowo zaczęła pobierać lekcje sztuk walki. Oczywiście i zarazem typowo w karate osiągnęła perfekcję i rozkłada na łopatki nawet mężczyzn.
Spotkałam się z porównaniem Lily Bard do Lisabeth Salander. Muszę przyznać, że stwierdzenie to mną wstrząsnęło! Głównej bohaterce powieści Charlaine Harris brakuję milionów lat świetlnych do jakiegokolwiek podobieństwa do kultowej postaci z trylogii „Millenium”.
W książce nie zabrakło również gorącego romansu, jednak tak naprawdę w powieści nic się nie dzieje! Przez wszystkie strony czekałam na jakąś konkretną akcję, a tu nic. Niby jest prowadzone jakieś tam tajemnicze śledztwo, niby jest wątek miłosny, ale powieść wieje nudą na kilometr. Mogłyby to jeszcze w jakikolwiek sposób uratować interesujące postacie, ale nie! Jak już wspomniałam Lily to kobieta bardzo schematyczna i na pewno nieoryginalna, a reszta postaci jest po prostu mdła oraz nijaka. Bohaterowie nie wywołali we mnie absolutnie żadnych emocji, ani negatywnych ani pozytywnych.
Podsumowując, Charlaine Harris dostała u mnie kolejną szansę, jednakże całkowicie ją zaprzepaściła. Jestem przekonana, że już nigdy więcej nie sięgnę po żadną powieść tej autorki, choćby nie wiem jak dobre opinie o niej słyszała.

czwartek, 28 czerwca 2012

"Ślad życia, ślad śmierci" - Paul L. Maier

Tytuł: Ślad życia, ślad śmierci
Tytuł oryginału: The Skeleton in God's Closet
Autor: Paul L. Maier
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 508
Tematyka: Literatura piękna, thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 9/10

Wyobrażasz sobie chwilę, w której cały Twój dotychczasowy świat obraca się w popiół, a wszystko w co wierzysz okazuje się jedynie fałszywą manipulacją? Co by się stało, gdybyś pewnego dnia dowiedział się, że Chrystus tak naprawdę nie zmartwychwstał, a archeolodzy właśnie znaleźli jego święte kości? Czy byłbyś na tyle silny by dalej stabilnie trwać przy znanych sobie zasadach i prawach, które towarzyszą Ci praktycznie od zawsze?
W ramach swojego naukowego urlopu, znanego w Ameryce pod nazwą sabbatical, Jonathan Weber postanawia pomóc staremu przyjacielowi przy prowadzonych przez niego pracach wykopaliskowych na terenie Ziemi Świętej. Okolice Ramy, gdzie pracują mężczyźni,  uważane są za miejsce życia biblijnego Józefa z Arymatei. Właśnie tutaj główny bohater odkrywa tajemniczy, pochodzący z pierwszego wieku, grób a wraz z nim list. Po odszyfrowaniu i przetłumaczeniu treści korespondencji na jaw wychodzi niewiarygodny fakt – znaleziony szkielet należy do Jezusa.
Jonowi trudno jest uwierzyć we własne znalezisko. Mężczyzna poddaje antyki licznym badaniom i testom, w celu wykrycia domniemanego fałszerstwa, jednak wszystkie uzyskane wyniki wskazują na to, że  wykopalisko jest jak najbardziej prawdziwe. Nieoczekiwanie do mediów przedostaje się informacja o wiekopomnym odkryciu. W jednej chwili na świecie dochodzi do podziału społeczeństwa na dwa zasadnicze stronnictwa. Pierwsze z nich bezgranicznie ufa rezultatom badań, podczas gdy drugie absolutnie w nie wątpi. Ziemia staje w obliczu kryzysu wiary.
Historia wykreowana przez Paula Maiera jest oczywiście fikcyjna, aczkolwiek autor tak dokładnie i realistycznie przedstawia akcję, że czytelnik ma wrażenie, jakby opisane zdarzenia rzeczywiście miały miejsce. Wielkim plusem są zawarte w powieści rysunki oraz schematy, bliżej ilustrujące trudniejsze zagadnienia czy po prostu pokazujące przedmioty, o których aktualnie jest mowa.
Sympatyczni bohaterowie, którzy od razu zaskarbili sobie moją przyjaźni i wyszukany humor to kolejne atuty książki. Dodatkowo fabuła nie skupia się tylko i wyłącznie na wydarzeniach związanych z rewolucyjnym znaleziskiem. Twórca przedstawia nam też historię miłosną oraz nawet wątek kryminalny. Co ciekawe w tekście znajdziemy też odwołania do realnie żyjących, słynnych postaci takich jak np. Jan Paweł II czy Benedykt XVI.
„Ślad życia, ślad śmierci” to powieść, która pokazuje nam jak krucha i podatna na wszelkie, nawet najmniejsze wątpliwości jest nasza wiara. Z drugiej strony widzimy jednak, że religia odgrywa w ludzkim życiu niezwykle ważną rolę. Jednocześnie książka Maiera to pierwszy utwór poruszający temat chrześcijaństwa, w którym nie spotkałam się z tym, aby autor choć przez moment opowiadał się po którejś ze stron. Tekst pod tym względem jest całkowicie obiektywny, dlatego żaden katolik na pewno nie poczuje się urażony faktem, że pisarz mógł przez swoje dzieło podważyć największy biblijny cud.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic: 

sobota, 9 czerwca 2012

"Morderstwo w klasztorze" - Donna Fletcher Crow

Tytuł: Morderstwo w klasztorze
Tytuł oryginału: A Very Private Grave
Autor: Donna Fletcher Crow
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: marzec 2012
Liczba stron: 552
Tematyka: Literatura piękna, thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 7/10

Przeszłość i teraźniejszość są ze sobą nierozerwalnie związane. Zazwyczaj tego nie dostrzegamy, jednak jeśliby się bliżej przyjrzeć tej kwestii zauważymy, że wszystkie obecne wydarzenia są odbiciem tego, co już było.
Donna Fletcher Crow przenosi nas do małego miasteczka w północnej Anglii. Tutaj poznajemy Felicty Howard. Ta młoda, jasnowłosa Amerykanka kształci się w Kolegium Przemienienia na przyszłą kapłankę. Tak, dobrze przeczytaliście, bowiem niewielu z nas wie, że poszczególne wspólnoty anglikańskie mogą same decydować o dopuszczeniu kobiet do stanu duchownego.
W klasztorze dziewczyna nie posiada żadnych bliskich znajomych, jedyną przyjacielską relację nawiązuje ze starszym benedyktynem – bratem Dominikiem, całkowicie zaangażowanym w pomoc dzieciom, mieszkającym w Afryce. Zupełnie niespodziewanie mnich zostaje zamordowany w swoim własnym pokoju, wcześniej jednak zdąża ofiarować Felicity dziennik z dość tajemniczymi zapiskami. Odręczne notatki zawierają liczne cytaty z Pisma Świętego i odwołania do św. Kutberta, jednak są one zupełnie ze sobą niezwiązane. Bohaterka wraz z wykładowcą historii, księdzem Anthonym zostaje wyznaczona do odnalezienia mordercy Dominica. Rozpoczyna się ich prywatne śledztwo, przepełnione przeszłością. Okazuje się bowiem, że współczesna zbrodnia ma swoje korzenie w historii związanej z wędrówką błogosławionego Kurtberta. Dodatkowo od rozpoczęcia dochodzenia para jest stale śledzona i ktoś bez najmniejszych skrupułów próbuje pozbawić ich życia.
W książce mamy do czynienia z narracją prowadzoną zarówno z perspektywy Felicity jak i Anthonego, jednak trzeba przyznać, że w tym wypadku to kobieca relacja dominuje. Ponadto w powieści pisarka wielokrotnie przytacza prawdziwe opowieści z życia świętego Kutberta, z którym dochodzenie jest nieodłącznie związane. Stanowi to doskonałą gratkę dla wszystkich fanów historii.
Przyznam, że wpierw książka niezbyt mnie wciągnęła, jednak wystarczyło parę stron więcej, aby akcja całkowicie mnie pochłonęła. Autorka wykreowała niesamowity, wręcz mroczny klimat powieści. Zachmurzone niebo, wzburzone morze i deszcz to nieodłączne elementy krajobrazu, które należycie spełniają swą rolę, rewelacyjnie wprowadzając czytelnika w atmosferę książki. Jedynym minusem był dla mnie fakt, że już od samego początku domyślałam się, która z postaci ostatecznie okaże się tą złą.
„Morderstwo w klasztorze” odrobinę przypominało mi historie pióra Dana Browna, tutaj również mamy do czynienia z tajemniczym średniowiecznym bractwem strzegącym od wieków skrywanej tajemnicy. Jednak Dona Fletcher ma zupełnie odmienny styl pisania, który nawiasem mówiąc, spodobał mi się dużo bardziej. Pomimo dużego ilości akcji, licznych ucieczek, domniemań i niebezpieczeństw, nie czujemy się zanadto przytłoczeni natłokiem zdarzeń, co w moim przypadku miało miejsce na przykład przy „Aniołach i demonach”.
Wydaniu powieści nie mogę nic zarzucić. Książka tak jak inne dzieła z serii Corpus delicti jest wykonana bardzo starannie, nie znajdziemy tu absolutnie żadnej literówki czy jakiegokolwiek błędu. Według mnie „Morderstwo w klasztorze” idealnie nadaje się na prezent dla (niekoniecznie religijnych) entuzjastów powieści sensacyjnych i kryminałów.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic:

piątek, 23 marca 2012

"Kod Leonarda da Vinci" - Dan Brown

Tytuł: Kod Leonarda da Vinci
Tytuł oryginału: The Da Vinci Code
Autor: Dan Brown
Wydawnictwo: Albatros, Sonia Draga
Data wydania: lipiec 2009
Liczba stron: 568
Tematyka: Literatura piękna, thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 8/10

Nie ma wątpliwości, że dzieła stworzone przez Leonarda da Vinci, należą do najcenniejszych zabytków światowej kultury. Ze świecą możemy szukać osoby, która nie potrafiłaby wymienić choć jednego jednego z nich. Idealne ludzkie proporcje przedstawione na rysunku „Człowieka witruwiańskiego” do dziś są powszechnie znane i cenione. To właśnie w pozycji z tego szkicu, zostają znalezione zwłoki kustosza Luwru - Jacquesa Sauniera. Podejrzenia, w pierwszej chwili, padają na Roberta Langdona, który miał się spotkać owego dnia z ofiarą. W jego winę nie wierzy wnuczka zmarłego, kryptografka – Sophie Neveu. Pomaga ona głównemu bohaterowi w ucieczce przed francuską policją i razem z nim odkrywa serię znaków pozostawiony przez jej dziadka. Wszystkie ślady związane są z obrazami Leonarda da Vinci i mają doprowadzić parę do skrywanej przez wieki tajemnicy.
Fabuła jest bardzo podobna do opisywanej już przeze mnie powieści „Anioły i demony”. Po raz kolejny mamy do czynienia z dwudziestoczterogodzinną próbą rozwikłania zagadki z morderstwem w tle. Znów ofiarą jest osoba z rodziny głównej bohaterki, a zabójca działa na zlecenie, kogoś wyżej postawionego. Jednak tym razem autor porusza inną kwestię religijną. Nie skupia się on na Ścieżce Oświecenia, lecz na wiekowej organizacji zwanej Zakonem Syjonu, do którego miał należeć Jacques. Co więcej okazuje się, że był on Wielkim Mistrzem bractwa. Członkowie tego zgromadzenia mieli rzekomo strzec przed światem informacji o miejscu, w którym znajduje się Święty Graal. Tu należy postawić pytanie: czym jest owy przedmiot? Czy jest to owiany legendą kielich, czy może jest to coś innego? Może to wcale nie rzecz tylko osoba?
W książce zamieszczone są zdjęcia dzieł, o których wspomina autor. Stanowi to niezwykły komfort, ponieważ czytelnik nie musi szukać ilustracji w innych źródłach. Od razu w trakcie lektury ma możliwość zobaczenia ich w jednym miejscu.
Nie ma co się dziwić, że książka zyskała tak wielki rozgłos. Dan Brown pozwala nam spojrzeć z zupełnie innej perspektywy nie tylko na twórczość Leonarda da Vinci, ale także na samego artystę. Zastanawiamy się, czy przez swoje dzieła, malarz rzeczywiście chciał przekazać odbiorcy jakąś tajemniczą ideę. 
Hipotezy zawarte w powieści zdają się mieć realne uzasadnienie, dlatego po skończonej lekturze, zaczęłam szukać w internecie dodatkowych informacji. Jak można było się spodziewać, nie wszystkie fakty okazały się takie, jakimi przedstawił je Brown. Nie da się natomiast zaprzeczyć, że pomimo dość monotonnego początku, powieść niesamowicie wciąga i trudno się od niej oderwać.

wtorek, 21 lutego 2012

"Anioły i demony" - Dan Brown

Tytuł: Anioły i demony
Tytuł oryginału: Angels and Demons
Autor: Dan Brown
Wydawnictwo: Albatros, Sonia Draga
Data wydania: 2003
Liczba stron: 560
Tematyka: Literatura piękna, thriller/sensacja/kryminał
Ocena: 7/10

Intrygi, nagłe zwroty akcji, niewyjaśnione zjawiska to wszystko czeka nas w czasie lektury powieści „Anioły i demony” autorstwa Dana Brown'a. Spotkamy się też z mnóstwem naciąganych wydarzeń. Weźmy pod lupę pierwszy z brzegu. Początek utworu - Robert Langdon, wykładowca Harvardu i popularny znawca symboli, zostaje wezwany do CERNU w celu zidentyfikowania znaków wypalonych na zwłokach jednego z fizyków (jako ciekawostkę można dodać, że jest on transportowany na miejsce super szybkim samolotem, który odległość dzielącą Boston od Szwajcarii pokonuje w czasie jednej godziny). Wierzyć się nie chcę, że tak poważna światowa instytucja zamiast oddać sprawę w ręce odpowiednich organów władzy, wpierw wzywa Langdona, z którym nigdy wcześniej nawet nie miała do czynienia. Robert oczywiście od razu rozpoznaje tajemniczy rysunek, charakterystyczny dla legendarnego bractwa Iluminatów.
W międzyczasie do Genewy przybywa Vittoria Vetra, przybrana córka zmarłego. Okazuje się, że dziewczyna wraz z ojcem skrycie prowadzili badania nad nową substancją – antymaterią. Tworzywo to ma niezwykłą siłę wybuchową i nawet niewielka jego ilość może spowodować niewyobrażalne zniszczenia. Dowiadujemy się, że pojemnik z owym materiałem został skradziony. Bohaterowie muszą znaleźć zgubę w ciągu 24 godzin, zanim antymateria ulegnie detonacji. Na jaw wychodzi, że celem zamachu jest stolica papieska – Watykan, w której owego dnia ma się odbyć konklawe. Dodatkowo z terenu bazyliki św. Piotra i Pawła zostaje porwanych pięciu, najważniejszych kardynałów. Robert Langdon wraz ze swoją partnerką muszą nie tylko poświecić się szukaniu skradzionej substancji, ale także znaleźć sposób, aby zapobiec morderstwom kapłanów, których ciała znajdowane są w co najmniej dziwnych miejscach i okolicznościach.
Akcja toczy się bardzo szybko, każdy rozdział przynosi wiele nowych zdarzeń i nowych zagadek do rozwiązania. Pisarz nie pozwala czytelnikowi na nudę. Ponad to porusza wiele ciekawych, nieznanych faktów historycznych, które wplata w fabułę swojej książki. Dowiadujemy się m.in. o istnieniu wspomnianego wcześniej bractwa Iluminatów, a także Ścieżki Oświecenia.
Ważną rolę w utworach Dana Browna zajmuje spór między Kościołem a Nauką .Nie rozumiem w jakim celu autor w swoje powieści miesza sprawy wiary. Wiem, że główną przyczyną jest na pewno wzbudzenie sensacji i zainteresowania opinii publicznej. Jednak czy naprawdę potrzebne jest wymyślanie, że papież zgodził się na zapłodnienie swojej wybranki serca (dodajmy, że była to siostra zakonna) metodą in vitro, a jego syn w przypływie szaleństwa podpala się na dachu stolicy apostolskiej?
Powieść zaklasyfikowana jest do literatury sensacyjnej, lecz dla mnie ta książka to wręcz science fiction! Autorowi nie można zarzucić braku pomysłowości, naprawdę trzeba posiadać niesamowitą wyobraźnię, żeby wymyślić tego typu sieć intryg. Powieść cały czas trzyma w napięciu i bez wątpienia zapisuje się w pamięci czytającego.
Czy „Anioły i demony” są lepsze od „Kodu Leonarda da Vinci”? Trudno orzec. W mojej ocenie obie książki reprezentują wyrównany poziom. Ta pierwsza jest jednak zdecydowanie mniej wiarygodna i bardziej naciągana.