Tytuł:
Wołanie
kukułki
Tytuł
oryginału:
The
Cuckoo's Calling
Autor:
Robert Galbraith/J.K. Rowling
Wydawnictwo:
Dolnośląskie
Data
wydania: grudzień 2013
Liczba
stron: 452
Tematyka:
Kryminał, sensacja, thiller
Ocena:
6/10
Czytelnicy mają
słabość do charakterystycznych i sympatycznych detektywów. Wielu
popularnych szpiegów swoją sławę zawdzięcza przede wszystkim
pomysłowości, poczuciu humoru i nadzwyczaj ciekawej zagadce, którą
za wszelką cenę starają się rozwikłać. Czy więc Cormoran
Strike, główny bohater najnowszej powieści J.K. Rowling, ma szansę
na zdobycie szerokiej sympatii wśród miłośników kryminałów i
fascynatów innych gatunków literackich?
Przyjrzyjmy się
sprawie, którą ma do rozwikłania „emerytowany” żołnierz.
Piękna, światowego formatu modelka w nieznanych okolicznościach
traci życie przez upadek ze znacznej wysokości. Opinia publiczna
oraz policja twierdzą, że przyczyną zgonu kobiety było
samobójstwo. Inne zdanie ma jednak brat zmarłej, który upiera się
przy tym, że jego krewna musiała zostać zamordowana. Nie
przekonują go wszelkie zgromadzone przez władze dowody na to, że
cierpiąca na zaburzenia osobowości modelka mogła rzeczywiście
sama odebrać sobie życie. W tym celu zwraca się z prośbą do
Cormorana Strike'a o ustalenie prawdziwych zdarzeń.
Detektyw zachęcony
ogromnym honorarium, pomimo wcześniejszych wątpliwości, zgadza się
po raz kolejny zbadać okoliczności śmierci Luli Landry. Dzięki
pomocy nowej, tymczasowej sekretarki Cormorana – Robin, a także
niezwykłemu instynktowi mężczyzny, na jaw wychodzą całkowicie
nowe fakty. Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że akcja
„Wołania kukułki” okazała się dla mnie bardzo przewidywalna.
Już po pierwszych stronach zaczęłam się domyślać, kto może być
prawdziwym zabójcą. Dodatkowo muszę przyznać, że bardzo
irytowało mnie zachowanie jednego z głównych bohaterów, który
najpierw zleca detektywowi odnalezienie przyczyn zgonu siostry, po
czym niemal natychmiast zaczyna mu to śledztwo utrudniać.
Szczerze przyznam,
że powieść mnie nie zachwyciła. Początek bardzo mnie
rozczarował, a po setnej stronie miałam chwilę zwątpienia,
wydawało mi się bowiem, że nie dotrwam do końca książki.
Zawiodło mnie także tłumaczenie, a konkretnie ogromna ilość
spolszczeń. W utworze aż roi się od wyrażeń typu „lancz” czy
„mejl”. Naprawdę Polacy są aż tak wielkimi patriotami, żeby
nie mogli znieść angielskich sformułowań popularnych zwrotów?
Wątpię. Co więcej, wydaje mi się, że użycie poprawnych wyrażeń
lepiej wpłynęłoby na oczy i estetykę czytelnika.
Bardzo zastanawia
mnie, dlaczego autorka Harrego Pottera zdecydowała się wydać swoją
nową książkę pod pseudonimem, a nie pod własnym nazwiskiem.
Czyżby bała się fali krytyki, która spotkała ją po publikacji
„Trafnego wyboru”? Czy też chciała się przekonać, jak utwór
odbiorą czytelnicy nie zdając sobie sprawy, że jego autorką jest
J.K. Rowling?
„Wołanie
kukułki”, co dla mnie okazało się niezwykle zadziwiające,
otwiera cały cykl przygód jednonogiego detektywa. Jeśli wierzyć
zapewnieniem autorki, kolejny tom z serii został już ukończony i
prawdopodobnie niedługo ukaże się na półkach naszych księgarni.
Myślę, że z czystej ciekawości po niego sięgnę, a kto wie, może
tym razem zostanę pozytywnie zaskoczona?
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat: