sobota, 26 września 2015

"Sekretne życie pszczół" - Sue Monk Kidd

Tytuł: Sekretne życie pszczół
Tytuł oryginału: The Secret Life of Bees
Autor: Sue Monk Kidd
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: marzec 2015
Liczba stron: 352
Tematyka: Literatura piękna, zagraniczna
Ocena: 8/10

Zaskakujące jak wiele możemy się nauczyć od pszczół. Te niewielkie owady w swoich koloniach tworzą idealne społeczeństwo, które choć podzielone na kasty funkcjonuje idealnie. Wszyscy pracują dla dobra ogółu i dają z siebie wszystko byleby tylko ul funkcjonował jak najsprawniej.
To właśnie w towarzystwie pszczół dorastająca bez matki Lily poszukuje swojego miejsca na ziemi i walczy z tkwiącym w niej żalem.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy przy lekturze "Sekretnego życia pszczół" to zasługujący na oklaski talent autorki do kreowania bohaterów. W książce każda nawet najbardziej epizodyczna postać jest nadzwyczaj charakterystyczna i inna niż pozostałe, co więcej nawet zwyczajne pszczoły wydają się wyjątkowe. Osobiście największą sympatią obdarzyłam May, która urzekła mnie swoją wrażliwością i prostolinijnością. Lily, której oczami poznajemy całą historię, również polubiłam, jednak momentami koszmarnie mnie irytowało jej ciągłe rozmyślanie o zmarłej matce, przez co bardzo straciła w moich oczach.

Na przestrzeni zdarzeń w Lily zachodzą duże zmiany. Przy ostatnich stronach powieści aż trudno uwierzyć, że dziewczyna ma zaledwie czternaście lat. Jej dojrzałość i nastawienie sugerowałoby co najmniej, że jest na granicy dorosłości. Mimo że narracja w książce prowadzona jest przez tak młodą osobę, powieść porusza wiele istotnych kwestii takich jak: segregacja rasowa, ból po stracie bliskiej osoby, wiara czy też poczucie winy.

Książka byłaby idealna, gdyby autorka zdecydowała się nieco ożywić akcję. Początek powieści jest bardzo dynamiczny, główna bohaterka zmaga się z nieczułym ojcem, ucieka z domu, uwalnia czarnoskórą opiekunką, a raptem gdy Lily trafia do domu pszczelarek w Tiburon następuje stagnacja. Nastolatka przez jakieś sto pięćdziesiąt stron zastanawia się jak zatuszować, a później jak wyjawić, prawdę o sobie i swojej przeszłości "nowej rodzinie". Dopiero końcówka ponownie przynosi rozwój akcji.

Wielokrotnie spotkałam się z porównaniem książki Sue Monk Kidd do kultowych "Służących". Według mnie takie zestawienie jest zupełnie nie na miejscu, ponieważ mimo że obie te powieści rozgrywają się w podobnych latach to sposób przedstawienia czarnoskórych bohaterów diametralnie się różni. Podczas gdy Kathryn Stockett przedstawiła murzynów jako ludność żyjącą w strachu i całkowicie zależną od "białych", autorka "Sekretnego życia pszczół" pokazała, że w tak ciężkich czasach jak lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku czarnoskórzy potrafili walczyć o swoją godność, a także prowadzili dobrze prosperujące biznesy.

"Sekretne życie pszczół" mimo swoich niewielkich mankamentów było dla mnie niebywale przyjemną lekturą. Na dwa dni całkowicie oderwałam się od rzeczywistości i w pełni przeniosłam do Południowej Karoliny w świat wykreowany przez Sue Monk Kidd. Przeczytanie innych powieści spod pióra tej amerykańskiej autorki jest dla mnie absolutną koniecznością.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu  Literackiemu:
undefined
---------------------------------------------------------------------------------
A w przyszłym tygodniu serdecznie zapraszam na KONKURS, w którym do wygrania KSIĄŻKA "SEKRETNE ŻYCIE PSZCZÓŁ" wraz z niezwykłą (przedstawiona poniżej) PODUSZKO-OKŁADKĄ NA KSIĄŻKĘ (ufundowaną przez Klio - Handmade)!!

sobota, 19 września 2015

"Ender"- Lissa Price

Tytuł: Ender
Tytuł oryginału: Enders
Autor: Lissa Price
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 9 wrzesień 2015
Liczba stron: 400
Tematyka: Literatura młodzieżowa, Science fiction
Ocena: 6/10

Wydawać by się mogło, że koszmar Callie związany z udziałem w projekcie „wypożyczenia ciał” dobiegł końca wraz ze zburzeniem siedziby Prime Destination, jednak jak się okazuje szef firmy Brockman ma co do dziewczyny inne plany. Wciąż nawiedza ją w jej własnych myślach za pomocą wyjątkowego, zmodyfikowanego chipu, jaki nosi w sobie. Chce pozyskać zarówno urządzenie jak i Callie, aby wykorzystać ich do swojego nowego, mrocznego projektu.

Drugi tom serii autorstwa Lissy Price nie był aż tak emocjonujący jak pierwszy. Największych wrażeń dostarczała według mnie nowa postać - Hayden, który jak się okazało skrywa w sobie wiele tajemnic. Inni bohaterowie natomiast, w szczególności ci nowi, zostali potraktowani bardzo pobłażliwie. Nie chodzi tu tylko o opis ich charakteru czy wyglądu, ale i udział w wydarzeniach. Można by rzec, że w „Enderze” akcja toczy się jedynie wokół trzech postaci: Callie, Haydena i jego ojca. Cała reszta stanowi dla nich tylko tło.

Często zdumiewała mnie wręcz głupota głównej bohaterki. Wciąż powielała te same błędy i nie wyciągała żadnych wniosków ze swoich wcześniejszych doświadczeń. Dobrze wiedziała, że Stary Człowiek zastawia na nią liczne pułapki, namierza jej chipa, a ona mimo wszystko nie zachowywała żadnej ostrożności i to właśnie z jej nierozwagi wynikały wszystkie kłopoty, w jakie się pakowała. Z drugiej strony, gdyby nie jej bezmyślność, mało co by się w książce działo.

Charakterystyczną cechą serii jest surowość otoczenia, w którym rozgrywają się wydarzenia. Młodzież wychowuje się bez rodziców, żyje w nędzy, zamieszkuje pustostany i walczy o jedzenie, jedynie nieliczni cieszą się protekcją dziadów, dzięki czemu mogą sobie pozwolić na luksusy. Dysproporcja pomiędzy pierwszą i drugą częścią nastolatków jest przeogromna.

Tak samo jak w przypadku „Startera” - „Ender” może pochwalić się świetną srebrzystą oprawą graficzną, która idealnie pasuje do okładki części poprzedniej. Bądź co bądź „Ender” nie jest najgorszą kontynuacją i gdyby autorka zdecydowała się opisać dalsze przygody Callie w kolejnym tomie to jestem przekonana, że na pewno bym po niego sięgnęła. Liczyłabym wtedy na rozwinięcie wątku romantycznego pomiędzy Callie i Haydenem, ponieważ w tej części bohaterowie nie mieli zbyt wielu sposobności do rozwinięcia rodzącego się uczucia, ponadto schorzenie chłopaka skutecznie to utrudniało.  

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros:

czwartek, 10 września 2015

"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" - Jonas Jonasson

Tytuł: Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął
Tytuł oryginału: Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann
Autor: Jonas Jonasson
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: maj 2014
Liczba stron: 416
Tematyka: Literatura piękna, Literatura zagraniczna
Ocena: 10/10

Osobiście nigdy nie marzyłam o długim życiu, wręcz przeciwnie uważałam, że lepiej odejść wcześniej niż być komuś ciężarem. Starość kojarzyła mi się z chorobami, niedołężnością i nudą, których nie chciałabym doświadczać. Moje nastawienie zmieniło się jednak po przeczytaniu „Stulatka, który wyszedł przez okno i zniknął”, dostrzegłam wtedy, że jesień życia wcale nie musi być taka straszna, jak to sobie wyobrażałam.
W dniu swoich setnych urodzin Allan Karlsson wyskakuje przez okno na grządkę rabatek przed domem spokojnej starości i w swoich obszykapciach powolnym krokiem zmierza w kierunku dworca. Nie ma pojęcia, gdzie zamierza się udać ani tym bardziej do kogo, jednak wie na pewno, że nie zamierza dłużej pozostać w domu starców stale kontrolowany przez zaborczą siostrę Alice. Pozwala, aby jego losami po raz kolejny pokierował przypadek. A ten jak zwykle go nie zawodzi. 

Jonas Johanson fantastycznie wykreował postać tytułowego bohatera, którego pokochałam od pierwszych stron. Allan Karlsson to niepozorny człowiek, który przez sto lat swojego życia wiele podróżował, wiele doświadczył, wielu ludzi poznał, jednak do niczego tak naprawdę się nie przywiązywał.. Kierując się mottem "Co jest to jest, a co będzie to będzie" oraz nadzwyczajnym zamiłowaniem do wysokoprocentowych trunków przeszedł przez życie z lekkim przymrużeniem oka. Muszę przyznać, że szczerze zazdroszczę stulatkowi podejścia, bo sama chciałabym być do wszystkiego tak bardzo zdystansowana. 

Książka to połączenie kryminału, komedii a także powieści przygodowej. Jest w niej tak wiele różnorodnych wątków, że każdy czytelnik bez wątpienia odnajdzie coś dla siebie, a co najważniejsze z pewnością poprawi sobie humor, bo czytając przygody Allana nie sposób się nie uśmiać. Akcja książki toczy się dwutorowo. Z jednej strony obserwujemy bieżące wydarzenia, jakie mają miejsce po ucieczce Allana z domu spokojnej starości, a z drugiej cofamy się lata wstecz i wysłuchujemy historii z młodości i późniejszych lat życia bohatera, w których nie brak nie tylko niesamowitych i często też groteskowych przygód, ale i mnóstwa postaci historycznych takich jak Stalin czy amerykański prezydent Harry Truman. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu dla inwencji autora co do sposobów rozwiązania problemów Allana. 

„Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” zdecydowanie trafia na listę moich ulubionych i zarazem najlepszych książek, jakie do tej pory czytałam. Jestem przekonana, ze dużo czasu minie zanim innej powieści uda się mnie zachwycić równie mocno jak miało to miejsce w tym konkretnym przypadku.