Tytuł: Purpura i czerń
Tytuł oryginału: The Scarlet and the Black
Autor: J. P. Gallagher
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: listopad 2010
Liczba stron: 248
Tematyka: Literatura faktu, biografia, sensacja
Ocena: 7/10
Lubimy
słuchać o strasznych zdarzeniach, jakie przytrafiają się drugiemu
człowiekowi. Nie bez powodu literatura wojenna cieszy się tak dużą
popularnością. Jednak w tej całej fascynacji okrucieństwem,
często pomijamy i zapominamy o ludziach, którzy w tych
trudnych czasach, z odwagą i poświęceniem nieśli pomoc bliźniemu.
Do takich właśnie osób należał Hugh O'Flaherty zwany
również Szkarłatnym Kwiatem Watykanu.
Irlandzki ksiądz piastujący dość
wysokie stanowisko w Stolicy Apostolskiej, kierował tajną, dobrze
prosperującą organizacją. Wraz z kilkoma głównymi
pomocnikami, do których zaliczyć można Sama Derrego czy D'Arcy'ego Osborna ,
oraz rzeszą postronnych osób, wspierał jeńców i
uchodźców wojennych, których z dnia na dzień przybywało do
Rzymu coraz więcej. W swojej działalności nie ograniczał się
tylko do łożenia środków finansowych potrzebującym,
podopieczni mogli liczyć też na bezpieczne schronienie i stałą
opiekę. Prałat zarazem starał się w swoich działaniach wykraczać
poza mury miasta. Wielokrotnie udawał się na wieś, aby i tam
dostarczać potrzebnych funduszy.
Aktywność monsiniora nie wszystkim
jednak odpowiadała. Duchowny cały czas był obserwowany przez
Herberta Kapplera, szefa rzymskiego gestapo. Niemiecki dowódca
za wszelką cenę starał się złapać O'Flahertego na gorącym
uczynku. W tym celu inicjował liczne zasadzki i pułapki, z których
jednak kapłan wychodził bez większego szwanku. Jedyną wadą mężczyzny była łatwowierność, właśnie przez tę cechę,
kilkakrotnie prawie ujawnił swoją działalność, wskutek czego mógł
trafić w niemałe tarapaty. Nie da się ukryć, że Bóg miał
wielebnego w swojej opiece.
Wielkoduszność Hugh'a nie znała
granic. Pomagał on każdemu, bez względu na jego narodowość czy
poglądy społeczne. Po zakończeniu wojny uratował on nawet rodzinę swojego
niemieckiego prześladowcy. Ponadto był nadzwyczaj skromny i nigdy
nie lubił przyjmować pochwał, które bez wątpienia mu się
należały, ponieważ jego organizacji udało się wesprzeć łącznie ponad cztery tysiące
osób.
Gallagher w swojej książce pokazuje
też O'Flahertego z zupełnie innej strony. Bohater to nie tylko
schematyczny kapłan, to również zapalony golfista i były
bokser.
Polacy czytając tę powieść na pewno
mogą czuć się nieco wzburzeni. Porównując problemy, z
jakimi zmagała się ówczesna Italia, z sytuacją w naszej
ojczyźnie, można stwierdzić, że Włosi nie mieli powodów
do narzekań.
Książka napisana jest bardzo
przystępny i ciekawy sposób, zawiera rzetelne, szczegółowe
informacje z życia duchownego i jego otoczenia. Zdecydowanie nie
jest to typowa, oklepana biografia, zawierająca jedynie „suche”
fakty. Autor całą historię przedstawił w formie powieści, która
niewątpliwie wciąga do ostatniej strony. Zwolennicy kina, mogą
obejrzeć filmową wersję losów Szkarłatnego Kwiatu w
reżyserii Jerrego Londona, zdecydowanie warto, ponieważ historia
niezwykłego monsiniora O'Flahertego nie powinny popaść w
niepamięć.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic:
Na pewno ciekawa, godna uwagi pozycja, ja na pewno ją zapamiętam.
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawa, aczkolwiek ja najchętniej czytałabym tylko o przygodach współczesnych i oczywiście na faktach:)
OdpowiedzUsuńChyba nawet kiedyś planowałam to przeczytać. Ale i tak na razie nie mam czasu na tę książkę.
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę.;D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za literaturą wojenną, aczkolwiek ta pozycja mnie zainteresowała. Jeśli znajdę ją w bibliotece to się skuszę :3 Zapraszam na nową recenzję. Pozdrawiam! Avenix, ExtinctDreams
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam zbytnio za książkami wojennymi. ;< A do Zakopanego musisz się wybrać, tym razem nie dualu mi się wyjechać na Gubałówkę, ale jak będę miała okazje jeszcze to z pewnością to zrobię, no i ogólnie fakt, ze do Zakopanego mam jakieś półtora godziny jazdy samochodem sprawia, ze bywam tam często, ale nie lobię gór bardziej kocham polskie morze, i chciałabym bardzo pojechać <3
OdpowiedzUsuńciekawa :)
OdpowiedzUsuńjakbyś mogła zagłosuj, wszystko na blogu :)
Hmm czasami lubię sięgnąć po takie dzieło literackie...Jak znajdę czas i książkę to nie omieszkam przeczytać =)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takiego typu książkami, ale bardzo dobra recenzja ! :)
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy coraz bardziej doceniam biografie i ich czytanie sprawia mi wiele przyjemności. Dlatego nie wykluczam "Purpury..." z planów czytelniczych. :) No i dziękuję za dodanie mojego bloga, ja Ciebie też mam w Ulubionych :*
OdpowiedzUsuńJuż jest dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńTeoretycznie nie przepadam za biografiami, ale chyba mogę zrobić wyjątek. Jak tylko odkopię się spod mojego stosu...
OdpowiedzUsuńAj, chyba sobie jednak daruję.
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam w domu ten film, ale jeszcze go nie widziałam. W każdym razie, skoro już wiem o istnieniu książki, myślę że warto byłoby zacząć od niej;)
OdpowiedzUsuńJa z początku nie byłam przekonana aby kupić to masełko, bo myślałam, co ono może z działać skoro jest z Biedronki, ale po kilku recenzjach uległam i kupiłam ;)
OdpowiedzUsuńFascynująca okładka, ale treść jakoś mnie nie pociąga.
OdpowiedzUsuńPS Widzę, że zmieniłaś avatara ;) Fajny, ale poprzedni bardziej mi się podobał.
Pozdrawiam
film mogłabym obejrzeć, ale książka raczej nie dla mnie.. :)
OdpowiedzUsuńco do drinka, o którego pytałaś, to planowałam zrobić blue lagoon, ale brakło mi Sprita, więc dodałam kwasku cytrynowego i wody mineralnej.. :D tak że ten mój nie ma nazwy, ale blue lagoon jest pyszne, polecam!
Dość interesujące, ale jakoś na razie nie mam na nią ochoty :)
OdpowiedzUsuńksiążka nie w moim typie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :D
OdpowiedzUsuńto najnowsze to akurat autorstwa mojej koleżanki, która bawiła się moim aparatem, celując go we mnie, haha :D
uwielbiam książki o takiej własnie tematyce :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy post :)
jeszcze nie mialam przyjemnosci czytac Gallaghera, ale na pewno po niego siegne :) bardzo lubie literature dwudziestolecia miedzywojennego, ale powojenna ( po 1945 ) jest jednak calkiem inna... bardzo ciekawa!
OdpowiedzUsuńdziękuję
OdpowiedzUsuńMimo bardzo pozytywnej recenzji, mam mieszane uczucia co do książki. Może kiedyś sięgnę, póki co spasuję ;)
OdpowiedzUsuńKochana fantastyczny temat bloga - bardzo przydatny - bardzo mi sie spodobal - moze zaobserwujemy? - bedzie mi niezmiernie milo jesli sie zgodzisz - pozdrawiam pa
OdpowiedzUsuńoo, jestem pełna podziwu że tak lubisz czytać ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, zmiana wyglądu, nagłówka.. zapraszam do ocenienia :>
od zawsze uwielbiałam literaturę wojenną. Na pracy maturalnej pisałam o motywie cierpienia. J.
OdpowiedzUsuńChociaż uwielbiam takie książki, do tej jakoś specjalnie mnie nie ciągnie. Swoje lektury na ten temat jak na razie ograniczam do działań związanych z Polską, no i oczywiście Holocaust.
OdpowiedzUsuńno tak, to co napisalas jest czysta prawda, lubimy czytac, sluchac o czyims nieszczesciu .. ;)
OdpowiedzUsuńszkoda że ludzie mają taki podły charakter, mam wrażenie że widzę to zwłaszcza w Polsce, szczycimy się czyimś nieszczęściem
OdpowiedzUsuńLubię takie tematy i z chęcią się zapoznam, ale raczej po przeczytaniu kilku książek z problematyką Polski związanych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Mamy taką cechę narodową niestety.
OdpowiedzUsuńNa pewno ta książka jest godna przeczytania :)
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się, aby to była książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale akurat ja nie lubię książek wojennych. Ta raczej również nie przypadnie mi do gustu. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńNiestety nie lubię takich książek :(
OdpowiedzUsuńOI wiele lepiej się czyta niż ogląda ♥
OdpowiedzUsuńhttp://smilepleasepleease.blogspot.com/ nowy post ♥ zapraszam♥ dodaj komentarz błagam !!
+do obserwowanych , odwdzięczę się tym samym ♥
wybacz, że dopiero odpisuję, śpiewałam "If I ain't got you" :)
OdpowiedzUsuńjak ja bym chętnie coś przeczytała! będę miała na to czas już za 2 tygodnie;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie Twoja recenzja,chyba siegne po te książke.
OdpowiedzUsuńZostałaś oTAGowana! informacje o zabawie znajdziesz u mnie :D
OdpowiedzUsuńCo do książki nie mam jeszcze przekonania.
Excellent Working Dear Friend Nice Information Share all over the world.bicycle shops near london olympic.God Bless You..
OdpowiedzUsuńlondon olympic bicycle company
bardzo dziękuję za odwiedziny naszego bloga. z wielką przyjemnością dodaję Cię do obserwowanych bo i ja, i Lona, kochamy książki. Będziemy wracać i podglądać co ciekawego na na rynku piszczy:))
OdpowiedzUsuńa sonisphere było naprawdę cudowne! wielkie show, świetni ludzie wkoło, i TA muzyka!
pozdrawiam,
lena