środa, 8 lutego 2012

"Cień nocy" - Andrea Cremer

Tytuł: Cień nocy
Tytuł oryginału: Nightshade
Autor: Andrea Cremer
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: styczeń 2011
Liczba stron: 416
Tematyka: Literatura młodzieżowa, fantastyka
Ocena: 6/10

Co mnie zachęciło do zakupu „Cienia nocy”? Po pierwsze ciekawa okładka, niestety nic nie poradzę na to, że jestem wzrokowcem i oprawa graficzna książki jest dla mnie bardzo ważna. Po drugie: promocyjna cena, a po trzecie (i zarazem decydujące): recenzje zawarte z tyłu książki, a konkretnie pozytywna opinia Becki Fitzpatrick – autorki „Szeptem”.
„Cień nocy” rozpoczyna cykl wydawniczy o tym samym tytule. Jest to powieść o dwóch klanach wilkołaków - Strażników, które ma połączyć unia, w tym wypadku ślub pary alfa – Calli i Rena. Ceremonia zaplanowana jest z wieloletnim wyprzedzeniem przez tzw. Opiekunów, żadna z postaci nie może się sprzeciwić ich woli. Świętym obowiązkiem wilczej sfory jest bowiem obrona i działanie dla dobra przełożonych.
Z wypełnieniem przeznaczenia nie byłoby większych kłopotów, gdyby na scenie nie pojawił się nowy uczeń Liceum Górskiego. Tak się „przypadkiem” składa, że owy chłopak – Shay został wcześniej ocalony od śmierci przez główną bohaterkę. Calla, żeby uratować nastolatka musiała nagiąć obowiązujące ją zasady, dlatego w chwili gdy zobaczyła znajomą twarz, ogarnął ją strach, że jej przewinienie może ujrzeć światło dzienne.
Pomimo że Shay jest zwykłym śmiertelnikiem, nie zachowuje się jednak identycznie jak reszta „normalnych” uczniów, nie wykazuje lęku przed wilczą paczką i za wszelką cenę próbuje nawiązać kontakt ze swoją wybawczynią. Jak się wkrótce okazuje chłopak jest siostrzeńcem ważnej osobistości wśród Opiekunów i Calla dostaje za zadanie opiekę nad młodzieńcem, ma go chronić przed Poszukiwaczami - głównym wrogiem jej przełożonych. Para spędza ze sobą sporo czasu i prędko między nastolatkami rodzi się uczucie, z którym główna bohaterka stara się (mało skutecznie) walczyć. Sprawą nadrzędną dla samicy alfa jest bowiem utrzymanie czystości aż do ceremonii zaślubin. Szowinistyczny jest fakt, że jeśli chodzi o samca to ta reguła go nie dotyczy, bo przecież „dla mężczyzn niewierność jest typowa i naturalna”. Ja jako zagorzała feministka kompletnie nie zgadzam się z ową opinią. Zasady powinny być jednakowe dla każdej ze stron!
Co ciekawe pomimo że za złamanie owego zakazu grozi Calli kara śmierci to za każdym razem, gdy zostaje przyłapana na „gorącym uczynku” - przewinienie uchodzi jej płazem. Należy też dodać, że główna bohaterka wydaje się być niewyżyta seksualnie, każdy dotyk wzbudza w niej ogromną falę pożądania. Irytuje mnie fakt, że dziewczyna wciąż mówi o zasadach jakie ją obowiązują, jak boi się ich złamania a mimo wszystko, łamie je wszystkie po kolei.
Wkrótce Shay znajduję w domu, a raczej pałacu swojego wuja tajemniczą księgę, która zawiera historię i proroctwa Opiekunów. Szybko okazuje się, że całe dotychczasowe życie Calli było pełne kłamstw. Dziewczyna wraz z ukochanym decydują się na wspólne odkrywanie prawdy o otaczającym ich świecie.
Akcja jest bardzo przewidywalna, od samego początku wiadome jest, że Calla i Shay pokochają się, tak „wielką miłością”, że już po niecałym miesiącu znajomości powiedzą sobie te magiczne słowa „Kocham Cię”. Uważam że jest to niesamowicie naciągane.
Co jest rzadko spotykane - w książce nie ma ani jednej wzmianki o wampirach, jest to dość zaskakujące, gdyż współczesny czytelnik przywykł do tego, że owe dwa „gatunki” występują ze sobą w pewnej symbiozie.
Z chęcią zapoznam się z kolejną częścią owej serii, nie jest to jednak moim priorytetem.

27 komentarzy:

  1. Zawsze mogę poczytać to co ludzie piszą, mogę podpowiedzieć mojej siostrze co może przeczytać, bo ona akurat w przeciwieństwie do mnie czyta całymi dniami :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie syntezie, a symbiozie ;).

    Mnie osobiscie do przeczytania tej ksiazki nie zachecilby ani tytul, ani okladka, ktora moim zdaniem jest po prostu brzydka i kiczowata (ale to oczywiscie tylko moja opinia, nie zamierzam polemizowac). Sama zbyt wiele razy przekonalam sie, ze naprawde swietne ksiazki (w tym moja ulubiona trylogia) moga miec brzydkie, stare okladki, wiec nie jest to rzecz, na ktora przy wyborze ksiazki zwracam uwage.

    Osobiscie nie przepadam za powiesciami o wampirach, wilkolakach i innych upiorach, w ktorych scenariusz jest z grubsza ten sam: "ona poznaje jego i razem walcza przeciwko tradycji w ich klanie, oczywiscie wszystko w imie milosci". Pamietam czasy, kiedy nie bylo jeszcze boomu na tego typu powiesci. Wtedy stworzenie postaci wampira czy wilkolaka wzbudzalo podziw i wymagalo od tworzacego trzymania sie wielu regul typowych dla danej rasy (sa ksiazki, ktore je reguluja). Obecnie mamy jednak takie pomieszanie z poplataniem, ze w zasadzie wampir czy wilkolak w takich powiesciach niewiele rozni sie od normalnych ludzi - poza tym ze jest "inny, orygialny, tajemniczy" i przez to jeszcze bardziej pociagajacy (na szczescie nie dla mnie).

    Kiedy chodzilam do liceum, rowniez obowiazywala mnie "nowa matura", ale nasza polonistka wymagala od nas o wiele wiecej - w sumie przez pierwsze dwa lata pisalismy wypracowania wg jej wymogow, a nie pod klucz, a dopiero w trzeciej klasie zaczelismy pisac pod mature. I za to mam ochote swojej nauczycielce podziekowac, bo dzieki niej nauczylam sie jako tako pisac.

    Poza tym w Twojej wypowiedzi w komentarzach na swoim blogu widze sprzecznosc. Z jednej strony twierdzisz, ze nie utozsamiasz niepelnosprawnosci z cierpieniem, ale z drugiej uwazasz, ze osoby niepelnosprawne zostaly "okrutnie doswiadczone przez los". Jakby nie patrzec, jedno i drugie to jednak cierpienie ;).

    Chlopak podal adres zwrotny, ale w liscie, a nie na kopercie, przez co przed otwarciem nie moglam domyslic sie adresata. Numer telefonu tez zostawil, ale nie bede na razie dzwonic. Wszystko w swoim czasie.

    I jeszcze mala uwaga na koniec - imienia Becca nie odmieniamy na Beccy. Becca to zdrobnienie od imienia Rebecca, w ktorym "cc" czyta sie jak "k" i tak nalezy je odmieniac. A wiec nie Beccy, a Becki ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja, bardzo przypadła mi do gustu, jednak nie jestem do końca w stanie określić dlaczego. Myślę, że jest to chyba głównie spowodowane Twoim stylem pisania, który bardzo mi się podoba. Wiem, że raczej na 100% nie sięgnę po tę książkę, chyba że ktoś mi ją sprezentuje. Ostatnio znudziły mi się już wszystkie te naiwne młodzieżowe nadprzyrodzone romanse, czy jak to tam nazwać. Myślę, że wiesz o co mi chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm miałam okazję zakupić przedstawioną książkę. Dobrze, że wydałam pieniążki na coś bardziej godnego uwagi :)
    Recenzja ciekawa.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twoje recenzje. Nie pytaj dlaczego po prostu je lubię. A co do książki, gdy uporam się ze swoimi stosami chętnie po nią się gnę. Zapraszam do mnie http://ksiazkamojprzyjaciel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Też często zainteresuje mnie jakaś książka ze wzeględu na okładkę. Zdarza się, że czasami nawet nie czytam okładki i wypożyczam :) "Cień nocy" jednak nie dla mnie, nie ta tematyka. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też zawsze patrzę na okładki :D
    książka zapowiada się ciekawie, chyba ją sobie przeczytam :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm.. nie jestem pewna czy ta książka trafia w mój gust.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też kiedyś byłam w Oriflame, ale stwierdziłam że nie warto w to inwestować bo i tak mi się nie opłacało, więc zrezygnowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestempewna, czy to rzeczywiście dla mnie, ale jeśli znajdę w mojej bibliotece, to na pewno wypożyczę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja coraz częściej zaczytuję się w literaturze młodzieżowej, więc i tej pewnie za jakiś czas dam szansę:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę kiedyś pewnie przeczytam bo lubię ten gatunek :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Okładka naprawdę przyciąga wzrok, więc czemu nie... ? Może przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Może nie na ten tychmiast, ale kiedyś z pewnością ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam i bez żadnych rewelacji, ale była to przyjemna lektura. Mnie także nie ciągnie do kolejnych części, więc pewnie minie trochę zanim się z nimi zapoznam :P

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja bardzo chętnie poznam tę książkę. Lubię od czasu do czasu oderwać się od obyczajówek i horrorów, by sięgnąć bo coś lekkiego i relaksującego z fantastyki i ta książka, jak i twoja recenzja do mnie zdecydowanie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Może jezeli będzie okazja przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak będę miała okazję to przeczytam ;]
    www.ksiazki-blair.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. No dokladnie :) i czas nie jest zmarnowany :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja szczerze mówiąc, też jestem wzrokowcem i najczęściej kieruję się przy wyborze okładką, jednak oprawa graficzna tej książki mnie nie powala.
    Historia jakoś mnie nie pociąga, dlatego raczej po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  21. wszyscy zawsze zachwycają książki o wilkołakach, a ja jak już zacznę czytać to nie umiem skończyć.. może przez to, że wolę bardziej pamiętniki i historyczne książki ;d



    zapraszam częściej, będzie mi przemiło! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Miałam w zamiarze ją przeczytać, ale chyba wybiorę coś innego:)
    Recenzja świetna!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :* Na każdy postaram się odpowiedzieć :)