Tytuł oryginału: Love the One You're With
Autor: Emily Giffin
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: styczeń 2011
Liczba stron: 376
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 6/10
Drogie panie, która z nas nie chciałaby znaleźć swojej drugiej połówki, o której tyle się mówi i która, jeśli ktoś w nią wierzy, prawdopodobnie gdzieś tam stąpa sobie po świecie. Tego jedynego mężczyzny, który będzie odzwierciedleniem wszystkich naszych marzeń i snów, a przy okazji także będzie doskonale spełniał listę pewnych skrytych wymagań, ponieważ za pewne nie jedna kobieta w swojej głowie posiada spis cech idealnego faceta. Po czym jednak poznać, że nowo poznany nieznajomy to właśnie „ten”?
No właśnie, odpowiedź na postawione pytanie prawdopodobnie nie istnieje. Bo nawet jeśli nasz wybranek początkowo wydaje się perfekcyjnie wpisywać w nasze wyobrażenie, to w miarę upływu czasu zaczynamy dostrzegać jego wady, a nawet popadamy w najzwyczajniejszą w świecie nudę. W przypadku Ellen pierwszy poważny, związkowy kryzys pojawia się już w sto dni po jej zamążpójściu. Właśnie w tym czasie główna bohaterka powieści Emily Giffin przypadkowo wpada na swojego byłego chłopaka. Roztargniony, wiecznie roztrzepany Leo stanowi całkowite przeciwieństwo jej uporządkowanego, spokojnego męża Andy'ego. Już od pierwszych stron można było się spodziewać, że nieoczekiwane spotkanie sprawi, że kobiecie na nowo odżyją stare uczucia.
Młoda fotografka staje przed trudną decyzją: kogo wybrać? Czy walka o dawnego ukochanego jest warta zachodu i czy powinno się przekreślać wszystkie dotychczasowe plany dla być może chwilowej zachcianki? A przede wszystkim kto jest jej prawdziwą miłością? Dodatkowo dochodzą wątpliwości związane z jej własnym, wewnętrznym „ja”.
Spodobała mi się kreacja i charakter głównej bohaterki. Ellen nie jest szarą, potulną myszką, bojącą się podjęcia ryzyka i wyrażenia własnego zdania. Fotografka potrafi działać, nie jest typem kobiety biernej i pasywnej, z którym dość często możemy spotykać się we wszelkich babskich powieściach.
Mimo że autorka poświeciła sporo miejsca na opisy stanu emocjonalnego Ellen, co w niektórych momentach było raczej nużące i poniekąd irytujące, to w powieści nie brakuje akcji. Muszę jednak przyznać, że zakończenie odrobinę mnie rozczarowało, ponieważ spodziewałam się innego obrotu sprawy.
Książki Emily Giffin charakteryzują się prostym i lekkim stylem. Wymagający czytelnik z pewnością nie będzie usatysfakcjonowany piórem owej pisarki, ponieważ jej powieści są skierowane przede wszystkim do kobiet, które szukają odrobiny relaksu. Jeśli jednak spodziewamy się chwilowego oderwania od szarej rzeczywistości to również będziemy zawiedzeni. Fabuła porusza kwestię bardzo codzienną, wręcz pospolitą. W sumie nawet nie liczyłam na nic zaskakującego, wiedziałam czego mogę się spodziewać po twórczości tej pani.
Podsumowując powieść „Sto dni po ślubie”, która była moim drugim spotkaniem z pisarstwem Emily Giffin, uważam za udaną i przyjemną lekturę, jednakże zupełnie nie zapadającą w pamięć.
Książki tej autorki widzę za każdym razem, kiedy idę do księgarni! Na razie nie mam ochoty na taki rodzaj lektury, ale pewnie kiedyś w końcu dorwę ją ;)
OdpowiedzUsuńkilka razy zastanawiałam się nad kupnem jakieś pozycji tej autorki, jednakże zawsze wybierałam coś innego. póki co nie przemawiają do mnie jej książki.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbuję sięgnąć po tę książkę, jednak na razie dam sobie spokój. :)
OdpowiedzUsuńAutorka z tego co zauważyłam na na swoim koncie tylko lekkie, typowo kobiece powieści. Wszystkie traktują o zdradzie i miłości. Bynajmniej te, o których czytałam.
OdpowiedzUsuńSama zapoznałam się tylko z jedną jej powieścią, a mianowicie "Siedem lat później". Podobała mi się, nie powiem, że nie. Kilka dni temu będąc w Empiku natrafiłam na wydania kieszonkowe i zabrałam ze sobą dwie kolejne jej powieści. Ciekawe, czy któraś z nich będzie lepsza od tej, którą czytałam, a także i tą, którą zrecenzowałaś? :)
Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Może dlatego, że miałam podobne doświadczenia jak bohaterka :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam .
OdpowiedzUsuńIdealna połówka....
- zapraszam do mnie =)
Chyba przeciętna pozycja. Pasuje. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale szczerze to już niewiele pamiętam, ot przyjemna lektura, którą szybko się zapomina. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytam Dziecioodporną, jak mi się spodoba, to sięgnę po kolejną książkę tej autorki. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCzasami takie lekkie czytadła są dobre. Pozwalają oderwać się od szarej rzeczywistości. Chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńLubię takie czytadła i ogromnie podoba mi się okładka tej książki, więc jeśli będę miała okazję to chętnie się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńWedług mnie to jedna z gorszych książek tej autorki, co prawda Giffin jak mało która pisarka jest przewidywalna w swoim pisaniu, to jednak ta powieść jest strasznie irytująca, męczyłam się przy niej bardzo, a Ellen to był kupiłam bilet w jedna stronę na Księżyc, okropna postać.
OdpowiedzUsuń"Sto dni po ślubie" to pierwsza książka Emily Giffin, z którą miałam okazję zapoznać się. Wspominam ją bardzo dobrze i jest jedną z moich ulubionych książek. Jest to jednak bardzo subiektywna opinia, z tego względu, że w okresie kiedy czytałam tę książkę, bardzo utożsamiałam się z główną bohaterką i wiele nas łączyło.. Z tego względu mam ogromny sentyment do tej książki. :-)
OdpowiedzUsuńco prawda teraz muszę męczyć "Krzyżaków", ale mogę się przecież na chwilę oderwać :D
OdpowiedzUsuńniedawno czytałam książkę o Paktofonice a teraz mam ochotę na coś takiego młodzieżowego :)
Może kiedyś spróbuję przeczytać coś Emily Giffin...tę albo inną książkę. Ostatnio mam ochotę na takie mało wymagające powieści;)
OdpowiedzUsuńWiele osób poleca mi Giffin, ale ja jeszcze żadnej jej książki nie przeczytałam. Miałam raz wypożyczoną na półce książkę "Dziecioodporna" jednakże nie przeczytałam, bo nie miałam czasu.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem kobietą potrzebującą odrobiny relaksu więc chyba się skuszę przy następnej wizycie w bibliotece. Wydaje mi się, że główna bohaterka spodobałaby mi się. Lubię, gdy bohaterem jest osoba aktywna, postawiona przed trudnym wyborem.
Myślałam nad tą książką, na razie sobie odpuszczę, ale nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńPrześladują mnie dzieła tej pisarki - chyba w końcu muszę po którąś powieść sięgnąć!
OdpowiedzUsuńmoże być ciekawe :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za romansami ale może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka i recenzja też. Możliwe, że przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńHmm... z opisu fajna, z recenzji fajna, ale nadal nie jestem do końca na tak :)
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ją i mam praktycznie takie samo zdanie jak Ty. To było przyjemne czytadło, ale nic więcej ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja ;d
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest książka dla mnie. Nie lubię takich lekkich, typowo kobiecych książek, ale zdarza mi się czasem sięgać w ramach odpoczynku od tego co czytuję zwykle. Może przy najbliższej takiej okazji dam szansę pani Giffin.
OdpowiedzUsuńWolę książki, które pozostawiają w mojej pamięci jakiś ślad po sobie;)
OdpowiedzUsuńWiele słyszałam o tej pani, jednak ta książka zapowiada się dość przeciętnie...
OdpowiedzUsuńteraz to muszę ja przeczytać
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wydaje się ok, kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy post
ostatnie zdanie idealnie podkresla to,ze pamietam iz czytalam ta ksiazke ale kompletnie nie pamietam o czym byla. mam 3 ksiazki griffin i kazda wciaga, chociaz chyba najbardziej ,,cos pozyczonego" gdzie kibicuje sie tej ,,zlej" postaci,ale fakt faktem,ze zadnej ksiazki sie nie pamieta.
OdpowiedzUsuńJa osobiście polecam przeczytać książkę
OdpowiedzUsuńNie mów nikomu
Harlan Coben
:)
Hej :)
OdpowiedzUsuńZ autorką chcę się zapoznać - to na pewno, nie koniecznie przy tej książce :)
Wydaje się być interesująca :) Ciekawa byłaby ekranizacja książki :)
OdpowiedzUsuńMam w bardzo dalekich planach czytelniczych :-)
OdpowiedzUsuńInteresujący opis ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawa;)
OdpowiedzUsuńNo fakt, posty dodaję rzadko, ale naprawdę nie mam o czym pisać, wiadomo, że komentarze nie są najważniejsze, no ale jaki blogowicz nie chciałby masy komentarzy pod jego postem? to dodaję otuchy i chęci do dalszej pracy. a co do Augustowa, to średnio mi się tutaj podoba, tzn jestem dopiero drugi dzień i nie wiem jak będzie, ale na razie bez rewelacji :>
Fotografowie zwykle maja charyzmę i są kreatywni. Wydaje mi się, że Ellen musi mieć ciekawy charakter. Zainteresowałaś mnie tą książką.
OdpowiedzUsuńAh... Ale Ty pięknie piszesz. Kiedy zaczynałam czytać myślałam sobie :"Przeczytam poczatek i dokończę później", ale kiedy tylko zaczęłam nie wiem kiedy skończyłam :) Naprawdę mnie wciągnęłaś :* Myślę, że na takie lżejsze dni, kiedy nie chcemy główkować nad sensem świata ksiązka będzie idealna ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba przez książki, co? :D God, Skinsi zawsze doprowadzają mnie do płaczu, nie wiem, dlaczego. @_@
OdpowiedzUsuńHmm... Okładka przyciąga :D
OdpowiedzUsuńkonkretnie? śpię na Kasztanowej, nie wiem czy orientujesz się gdzie to jest, ale bardzo niedaleko tego deptaku i jeszcze bliżej Kanału Augustowskiego :>
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę kupić, lecz zrezygnowałam i nie żałuję. Nie dlatego, że nie lubię lekkiej lektury, ale jednak wolę zaopatrzyć się w coś co bardzo chcę przeczytać. Jednak tę książkę widziałam w mojej bibliotece i pewnie kiedyś po nią sięgnę :).
OdpowiedzUsuńnamawiasz mnie do czytania książek :) zapowiada się fajnie !
OdpowiedzUsuńtroche boje sie takich książek czytac bo bd miała dziwny światopogląd i potem sie zawiodę;d
OdpowiedzUsuńCo prawda nie czytałam tej książki, ale gdzieś już widziałam jej recenzję. Według mnie może być fajna, bo lubię takie miłosne historie. Choć nie przepadam właśnie za takimi długimi opisami emocji/przyrody, więc nie wiem czy uda mi się przez nią przebrnąć.. ale chyba przeczytam ;]
OdpowiedzUsuńsoneys.blogspot.com
O, a co do Jelly Belly to raczej ich kiedyś nie jadłaś, bo ta firma powstała chyba 2 lata temu ;] Mogły to być zwykłe fasolkowe cukierki, które smakują jak normalne cukierki (takie też jadłam) ;]
OdpowiedzUsuńalez Ty musisz miec duzo czasu na czytanie, tez bym tak chciala! ;>>>
OdpowiedzUsuńno brzmi fajnie , musze poszukac w bibiliotece :)
OdpowiedzUsuńjak skończe przygotowane na wakacje książki to może się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńHmy... nie czytalam nigdy ksiazek tej autorki, ale lubie lekkie lektury, przy ktorych nie trzeba za duzo "myslec". Chyba powinnam sie skusic :)
OdpowiedzUsuńLubię książki pani Giffin. Idealne na odstresowanie się i zapomnienie o problemach. Niestety nie ma co w nich szukać ani krzty ambitniejszego przesłania :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar zapoznać się z książkami tej autorki.
OdpowiedzUsuńHmmm... bardziej przypadło mi "Coś pożyczonego" i "Coś niebieskiego". Ale ogólnie styl pisania autorki bardzo fajny ;-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka przypadła Ci do gustu w tym samym stopniu co i mi XD
Czytałam, czytałam ! Zauroczyła mnie ta ksiązka, wciągnęła...
OdpowiedzUsuńHej, to fakt książka nie zapada w pamięć, ale bardzo fajnie się ją czyta. :) przeczytałam dotychczas chyba wszystkie jej książki. Można je określić jako bardzo lajtowe :)
OdpowiedzUsuńProwadzę blogi x 2 od niedawna mozesz czasem zaglądnąć :)
OdpowiedzUsuńhttp://cosczerwonego.blogspot.com/
http://cosczerwonego2.blogspot.com/
pozdrawiam serdecznie i bardzo fajny blog :)