Tytuł: Wakacje
Autor: Nina Majewska-Brown
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: czerwiec 2015
Liczba stron: 384
Tematyka: Literatura polska, współczesna
Ocena: 7/10
Wakacje to wyczekiwany przez wszystkich
okres w roku. Kojarzą się z samymi pozytywnymi rzeczami – błogim
lenistwem, słoneczną pogodą i przepięknymi widokami. Nina wraz z
mężem i dwójką dzieci urlop planuje spędzić w upalnej
Barcelonie. Na wyjazd pieniądze zbierała przez cały rok, dlatego
nie pozwoli by cokolwiek zepsuło jej odpoczynek. Są jednak kwestie,
na które nikt nie ma wpływu i tak po nieszczęśliwym wypadku
rodzina Braunów wraca do Polski w niepełnym składzie.
Pierwsze co zachwyciło mnie w książce
Niny Majewskiej-Brown to przepiękna okładka. W prawdzie na pierwszy
rzut oka oprawa graficzna sugeruje, że powieść będzie zabawną
historią singielek wyruszająych na wakacje życia, a tymczasem
bohaterami okazuje się być czteroosobowa rodzina. Przyznam, że
początkowo pomyślałam sobie: “o nie, przecież wakacje z
dzieciakami są okropne, o czym można tu pisać? O przewijaniu,
karmieniu itp. tylko że w innym kraju?”. Wyszło na to, że byłam
w ogromnym błędzie, bo pociechy nie tylko nie sprawiały rodzicom
większego problemu, ale i dodały parę ciekawych wątków.
“Wakacje” bardzo pozytywnie mnie
zaskoczyły. Siegając po tę powieść spodziewałam się lekkiej
lektury, bez żadnego przesłania czy głębi. Tymczasem z początku
sielankowe wakacje przerodziły się w punkt zwrotny w życiu głównej
bohaterki. Od tego momentu historia zyskuje nie tylko nowego wymiaru,
ale i wywołuje u czytelnika zupełnie inne emocje. Rozbawienie i
harmonia zastąpione zostaje współczuciem i strachem o przyszłość
Niny. Czytając powieść, miałam wrażenie, że autorka opisuje
swoje własne przeżycia, które rzeczywiście miały miejsce w
realnym świecie. Styl pisania pisarki jest tak wiarygodny, że nie
da się myśleć inaczej.
Ogólnie rzecz biorąc, “Wakacje”
to bardzo udany debiut literacki. Autorka pokazała nie tylko
umiejętność opisu z pozoru banalnej historii w ciekawy sposób,
ale i udowodniła, że potrafi zaskoczyć czytelnika, wprowadzając
niespodziewane zwroty akcji. Muszę się tylko przyczepić do jednej
kwestii, która w trakcie lektury powieści doprowadzała mnie do
szewskiej pasji. Mianowicie pisarka aż zanadto lubuje się w opisach
poranków. Aż cztery rozdziały rozpoczynają się bezpośrednim
opisem brzasku, pozostałe do niego nawiązują, a jakby tego było
mało w środku rozdziałów też takich przedstawień nie zabrakło.
Myślałam, że skonam po raz milionowy czytając kwestię “poranek
przyniósł nowy dzień” czy “poranek przychodzi szybciej, niżbym
tego chciała”.
Debiutancka powieści Niny
Majewskiej-Brown to znakomita pozycja nie tylko na wakacje. Polecam
ją przede wszystkim kobietom, bo to one będą mogły najbardziej
utożsamić się z główną bohaterką, w której każda z nas
znajdzie cząstkę siebie.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Rebis:
Okładka jest rzeczywiście przepiękna, ale moje pierwsze skojarzenie z książką było takie, że to pewnie przewodnik:) Nie spodziewałam się powieści obyczajowej. Rozumiem Twoją irytację opisami poranków, ja też nie lubię usilnego nawracania do jednego tematu/wątku w książkach:)
OdpowiedzUsuńJak przyjrzałam się okładce, czułam, że to może być dobry wakacyjny romans na plażę. Tymczasem bardzo się rozczarowałam treścią. Jestem właśnie po lekturze tej książki i w moich oczach wypadła wprost fatalnie. Wielka szkoda...
UsuńOkładka zachęca, jest rzeczywiście przepiękna. Twoja recenzja tylko potwierdza pierwsze wrażenie, że warto sięgnąc po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOkładka również wzbudziła mój zachwyt. A, banalność napisana ciekawie, skłania mnie, by ją wpisać na listę zakupów.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie, przeczytam:D I zgadzam się z Tobą co do okładki, jest przepiękna;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Długo się nad tą książką zastanawiałam, ale ostatecznie odpuściłam. Chyba muszę do niej wrócić :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Już sama okładka zachwyca, ach, no i zachęciłaś mnie ;) Jak tylko ją upoluję, to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że opis mnie zaintrygował, ale to nie moje pole popisu, od święta zerkam do takich powieści, a ta nie wydaje mi się aż tak tego warta, aby po nią sięgnąć ^^ Po prostu wolę fantastykę :)
OdpowiedzUsuńOkładka przypomina mi książki Gayle Forman. Też nie przepadam za ustępami, które się powtarzają, bo później właściwie skupiam się tylko na nich: "o, znowu to samo!".
OdpowiedzUsuńCzyli dobra pozycja na relaks na plaży :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, ale okładka jest faktycznie bardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie ładna okładka, taki jakby zlepek zdjęć:) Cieszę się, że udany debiut:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetna pozycja na wakacje:-) mam nadzieję że trafie na nią w bibliotece.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Okładka jest mega. Spodziewałam się po niej powiastki bez jakiejkolwiek głębi, ale przekonałaś mnie, że jest przeciwnie. Chyba ją upoluję! ;))
OdpowiedzUsuńLatające książki
Nigdy nie słyszałam o tej powieści, po twojej recenzji chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://stella191.blogspot.com