Tytuł: Jutro
Tytuł oryginału: Demain
Autor: Guillaume Musso
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: sierpień 2014
Liczba stron: 400
Tematyka:
Literatura współczesna, piękna
Ocena: 8/10
Jak byś się
poczuł budząc się jutro, ale … rok wcześniej? Odrobinę
niemożliwe, prawda? Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, przynajmniej
w najnowszej książce Guillaume Musso, w której czytelnik ma okazję
zobaczyć, jak dochodzi do zetknięcia się dwóch równoległych
światów. Dwójka trzydziestodwulatków, żyjących w różnych
latach, nawiązuje wirtualny kontakt, który odmieni rzeczywistość
każdego z nich.
Bez wątpienia
największym plusem tej powieści jest jej nieprzewidywalność.
Osobiście jestem osobą, która przez całą lekturę snuje różne
wizje rozwoju akcji, w tym jednak konkretnym wypadku żadne moje
przewidywanie nie okazało się słuszne. Autor zupełnie mnie
zaskoczył, bowiem nic nie wskazywało na to, że wydarzenia pójdą
w tym kierunku. Z samego początku powieść zdawała się być
kolejną dość zwyczajną obyczajówką, tymczasem Guillaume Musso
połączył z sobą tyle wątków m.in. kryminalny, detektywistyczny
czy fantastyczny, że trudno jednoznacznie określić gatunek
stworzonego przez niego dzieła.
Powieść
wciągnęła mnie tak bardzo, że przeczytałam ją w zaledwie jeden
dzień, a w przerwach między lekturą cały czas zastanawiałam się,
co będzie dalej. Szczególnie ciekawiły mnie przedsięwzięcia
Emmy, którą z czystym sumieniem mogę nazwać swoją ulubioną
bohaterką. Co mnie w niej urzekło najbardziej? Przede wszystkim
szczerość i prawdziwość. Nie ma w niej nic sztucznego, to
określenie bardziej można przypisać Matthew, który jest super
przystojnym profesorem na renomowanej uczelni, ma a raczej miał
przepiękną żonę, szczęśliwe (z pozoru) małżeństwo i ogromny
dom.
Jest jednak jedna
kwestia, w której „Jutro” mnie zawiodło. Mianowicie,
praktycznie przez 3/4 książki wydarzenia rozgrywają się w dwóch
płaszczyznach czasowych – w roku 2010 i 2011, jednak na ostatnich
stronach powieści akcja toczy się już tylko w czasie, w którym
żyje Emma. Nie wiadomo, co się stało z Matthew? Przecież w wyniku
zaistniałych zdarzeń to jego rzeczywistość powinna zmienić się
w największym stopniu. Tymczasem, autor jakby całkowicie zapomniał
o tym bohaterze z przyszłości.
“Jutro” to
pierwsza książka, autorstwa Gulliaume Musso, którą miałam okazję
przeczytać. Mimo że nazwisko to wielokrotnie obiło mi się o uszy,
nie czułam przemożnej chęci sięgania po twórczość tego
francuskiego pisarza. Teraz jednak bardzo tego żałuję! Gdybym
wiedziała, co tracę, natychmiast pobiegłabym do biblioteki i
wyszła z całą taczką książek tego autora. Krótko mówiąc,
„Jutro” to niezwykła lektura, która przypadnie do gustu
miłośnikom różnych literackich gatunków. Każdy powinien znaleźć
w niej coś dla siebie.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros:
--------------------------------------------------------------------------
Zapraszam również do udziału w URODZINOWYM LOSOWANIU!!
To prawda, że powieści Musso bardzo wciągają i szybko się je czyta ;)
OdpowiedzUsuńTo także był mój 1. Musso i bardzo mi się spodobał:)
OdpowiedzUsuńFabuła ciekawa, skusiłabym sie :D Nie czytałam jeszcze niczego tego autora xD
OdpowiedzUsuńOj mam w planach koniecznie, bardzo chętnie przeczytam !:)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mogę się przełamać jeżeli chodzi o tego autora. Podskórnie obawiam się, że może mi się nie spodobać.
OdpowiedzUsuńJa Musso uwielbiam i jak najbardziej zachęcam do czytania jego książek :) A Jutro sama jeszcze nie miałam okazji czytać, jednak teraz, po Twojej recenzji, chyba zacznę jej szukać i traktować jako priorytet :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji czytać książek tego autora, ale spotykam same dobre oceny jego książek. Coś musi w tym być :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o tej książce:) Muszę ją w końcu poznać:)
OdpowiedzUsuńJa od tego tytułu zaczęłam swoją przygodę z Musso :) Uwielbiam jego książki i po każdą sięgam z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic Musso, ale widzę że muszę to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńnigdy nie czytalam ksiazek musso ale moze czas nadrobic zaleglosci i to zmienic
OdpowiedzUsuńZacheciłaś mnie tą recenzją, lubię zaskakujące książki, które trudno zaklasyfikować do jednego gatunku. A co do krewetek, to risotto możesz zrobić bez nich, dodać więcej cebuli i już :))
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy nic musso ;)
OdpowiedzUsuńWiele razy robiłam podchody do jego książek, ale jakoś nie było mi po drodze... Muszę przyznać, że zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam w tamtym roku i nawet dobrze oceniłam :)
OdpowiedzUsuń