Tytuł: Uniwersum
Metro 2033. Korzenie niebios
Tytuł oryginału:
Metro 2033 Universe: Le Radici del Cielo
Autor: Tullio Avoledo
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: maj
2013
Liczba stron: 574
Tematyka: Postapokalipsa,
Science Fiction, Fantastyka
Ocena:
7/10
W mediach co jakiś czas da się słyszeć informacja, jakoby któreś z państw groziło użyciem niebezpiecznej i destrukcyjnej broni nuklearnej. Przeciętny, szary człowiek zazwyczaj takie wiadomości traktuje z lekkim dystansem i przymrużeniem oka, nie wierzy w możliwość spełnienia tych pogróżek. Myślałeś jednak kiedykolwiek o tym, co by się stało, gdyby wojna atomowa rzeczywiście nastała? Przecież wizja ta nie jest wcale tak nieprawdopodobna.
Przenieśmy się teraz do roku 2033. Gdy dwadzieścia lat wcześniej na stolicę Włoch spadły pierwsze bomby, zniszczona została ogromna liczba budowli, wiekowych zabytków i ówczesnych cudów architektury. Nie oszczędzono nawet miasta wiary – Watykanu. Bazylika św. Piotra runęła, a panujący papież poniósł śmierć. Jednak nawet pomimo zniszczenia wszelkich symboli religijnych katolicyzm przetrwał, a jego najwyższy zwierzchnik, tak jak i cała reszta społeczeństwa, ukrywa się w miejskich podziemiach. Świat zewnętrzny jest bowiem skażony, a promieniowanie słoneczne zabójcze. Właśnie w takich okolicznościach kardynał Albani powierza jedynemu żyjącemu przedstawicielowi Świętej Inkwizycji niebezpieczną i wręcz samobójczą misję. Ojciec Daniels wraz z kilkunastoma żołnierzami Gwardii Szwajcarskiej zostaje wysłany w pełną zagrożeń podróż w stronę Wenecji.
Korzenie niebios to szósta powieść wchodząca w skład Uniwersum Metro 2033, kultowego cyklu stworzonego przez Dmitra Glukhovskiego. Pierwsza nierosyjska książka z serii to nie tylko opowieść o niebezpiecznej wędrówce ojca Danielsa w kierunku Wenecji. Jest to również historia wiary, która z minutę na minutę coraz szybciej zanika. Odbiorca jest świadkiem tego, jak skrupulatny kapłan nabiera wątpliwości i obiekcji w wyznawaną przez siebie religię. Aczkolwiek pomimo tego, że książka wielokrotnie porusza różne tematy związane z chrześcijaństwem, z pewnością nie możemy powiedzieć, że wiodą one prym. W żaden sposób nie wpływają na przyjemną lekturę owej historii.
Ponadto każda z występujących w książce postaci ma oryginalną i nieschematyczną osobowość. Nie znajdziemy dwóch chociażby odrobinę podobnych bohaterów. Ja największą sympatią obdarzyłam sierżanta Brune’a, który swoim ciętym językiem i dość niewyszukanym żartem nie raz wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Różnorodność świata przedstawionego niezwykle mnie zaintrygowała. Autor w bardzo plastyczny i obrazowy sposób zaprezentował wizję naszej planety po zagładzie. W realistyczny sposób opisał zagrażające człowiekowi stworzenia i niebezpieczne czynniki środowiska. Z pewnością wykreowanie tego wszystkiego wymagało od pisarza nie małej wyobraźni.
Książka Tullio Avoledo wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Na jej lekturę poświęcałam praktycznie każdą wolną chwilę. Średnio czytałam ponad sto dwadzieścia stron dziennie. Biorąc pod uwagę fakt, że musiałam w tym czasie również pracować, mogę uznać tę liczbę za całkiem niezły wynik. Trzeba jednak przyznać, że wraz z rozwojem akcji powieść stawała się coraz bardziej nielogiczna. Zniknął również mój wcześniejszy zachwyt. Podczas gdy pierwsze zdarzenia przytrafiające się głównemu bohaterowi byłam w stanie bez najmniejszego problemu zrozumieć, to dalsze okazały się dla mnie niepojęte. Do tej pory nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na wiele pytań, które nasunęły mi się na myśl w czasie lektury.
Według mnie włoski pisarz wplótł w fabułę zbyt wiele postaci fantastycznych. Duża ich liczba została przedstawiona w sposób nieprzemyślany, przez co w trakcie lektury można spotkać się z wieloma nieścisłościami. Moje główne zastrzeżenie tyczy się koncepcji niektórych stworzeń, które w niewyjaśniony sposób są w stanie dokonywać rzeczy całkowicie irracjonalnych. Co więcej, niektóre fragmenty powieści „kłócą się ze sobą” i same sobie przeczą. Niestety, ale są to dość znaczące niedociągnięcia, których z pewnością nie można nie zauważyć.
Książka autorstwa Tullio Avoledo posiada wiele plusów, ale nie brak w niej też sporej liczby wad. Mimo wszystko akcja Korzeni niebios jest na tyle absorbująca, że warto przymknąć oko na pewne niedociągnięcia i w pełni cieszyć się lekturą tej niezwykłej historii.
Przenieśmy się teraz do roku 2033. Gdy dwadzieścia lat wcześniej na stolicę Włoch spadły pierwsze bomby, zniszczona została ogromna liczba budowli, wiekowych zabytków i ówczesnych cudów architektury. Nie oszczędzono nawet miasta wiary – Watykanu. Bazylika św. Piotra runęła, a panujący papież poniósł śmierć. Jednak nawet pomimo zniszczenia wszelkich symboli religijnych katolicyzm przetrwał, a jego najwyższy zwierzchnik, tak jak i cała reszta społeczeństwa, ukrywa się w miejskich podziemiach. Świat zewnętrzny jest bowiem skażony, a promieniowanie słoneczne zabójcze. Właśnie w takich okolicznościach kardynał Albani powierza jedynemu żyjącemu przedstawicielowi Świętej Inkwizycji niebezpieczną i wręcz samobójczą misję. Ojciec Daniels wraz z kilkunastoma żołnierzami Gwardii Szwajcarskiej zostaje wysłany w pełną zagrożeń podróż w stronę Wenecji.
Korzenie niebios to szósta powieść wchodząca w skład Uniwersum Metro 2033, kultowego cyklu stworzonego przez Dmitra Glukhovskiego. Pierwsza nierosyjska książka z serii to nie tylko opowieść o niebezpiecznej wędrówce ojca Danielsa w kierunku Wenecji. Jest to również historia wiary, która z minutę na minutę coraz szybciej zanika. Odbiorca jest świadkiem tego, jak skrupulatny kapłan nabiera wątpliwości i obiekcji w wyznawaną przez siebie religię. Aczkolwiek pomimo tego, że książka wielokrotnie porusza różne tematy związane z chrześcijaństwem, z pewnością nie możemy powiedzieć, że wiodą one prym. W żaden sposób nie wpływają na przyjemną lekturę owej historii.
Ponadto każda z występujących w książce postaci ma oryginalną i nieschematyczną osobowość. Nie znajdziemy dwóch chociażby odrobinę podobnych bohaterów. Ja największą sympatią obdarzyłam sierżanta Brune’a, który swoim ciętym językiem i dość niewyszukanym żartem nie raz wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Różnorodność świata przedstawionego niezwykle mnie zaintrygowała. Autor w bardzo plastyczny i obrazowy sposób zaprezentował wizję naszej planety po zagładzie. W realistyczny sposób opisał zagrażające człowiekowi stworzenia i niebezpieczne czynniki środowiska. Z pewnością wykreowanie tego wszystkiego wymagało od pisarza nie małej wyobraźni.
Książka Tullio Avoledo wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Na jej lekturę poświęcałam praktycznie każdą wolną chwilę. Średnio czytałam ponad sto dwadzieścia stron dziennie. Biorąc pod uwagę fakt, że musiałam w tym czasie również pracować, mogę uznać tę liczbę za całkiem niezły wynik. Trzeba jednak przyznać, że wraz z rozwojem akcji powieść stawała się coraz bardziej nielogiczna. Zniknął również mój wcześniejszy zachwyt. Podczas gdy pierwsze zdarzenia przytrafiające się głównemu bohaterowi byłam w stanie bez najmniejszego problemu zrozumieć, to dalsze okazały się dla mnie niepojęte. Do tej pory nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na wiele pytań, które nasunęły mi się na myśl w czasie lektury.
Według mnie włoski pisarz wplótł w fabułę zbyt wiele postaci fantastycznych. Duża ich liczba została przedstawiona w sposób nieprzemyślany, przez co w trakcie lektury można spotkać się z wieloma nieścisłościami. Moje główne zastrzeżenie tyczy się koncepcji niektórych stworzeń, które w niewyjaśniony sposób są w stanie dokonywać rzeczy całkowicie irracjonalnych. Co więcej, niektóre fragmenty powieści „kłócą się ze sobą” i same sobie przeczą. Niestety, ale są to dość znaczące niedociągnięcia, których z pewnością nie można nie zauważyć.
Książka autorstwa Tullio Avoledo posiada wiele plusów, ale nie brak w niej też sporej liczby wad. Mimo wszystko akcja Korzeni niebios jest na tyle absorbująca, że warto przymknąć oko na pewne niedociągnięcia i w pełni cieszyć się lekturą tej niezwykłej historii.
Recenzja stworzona na potrzeby portalu www.nastek.pl
Można nie zauważyć, bo ja nie widzę w tej książce żadnych nieścisłości :)
OdpowiedzUsuńJa bym chciała przeczytać całą serię:)
OdpowiedzUsuńokładka jest zniechęcająca...
OdpowiedzUsuńSłyszałem wiele dobrego na temat książki i jedna mniej zachęcająca mnie nie odstraszy :P Ale najpierw muszę nadrobić poprzednie tomy serii...
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać całą serię, zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńNie dotarłam jeszcze do tej :) Ciekawa jestem porównania - jak z tematem poradził sobie Włoch, a nie Rosjanin :) Metro 2033 uważam za bardzo wciągającą lekturę, może kiedyś uda mi się przeczytać całą serię :)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńInteresująca seris. Muszę zajrzeć.
OdpowiedzUsuńksiążka musi być ciekawa, bo brat mojego chłopaka pochłonął całą serię, a u niego czytanie książek graniczy z cudem :)
OdpowiedzUsuńChyba mnie przekonałaś, jak dotąd przeczytałam dwie części, a za tę jakoś mi się nie chciało zabrać. No i sorry, ale jakie PROMIENIOWANIE SŁONECZNE?
OdpowiedzUsuńMinusy mnie trochę przerażają, ale chcę poznać całe Uniwersum;)
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część tej serii i mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Ja się dopiero czaję na pierwszą część. ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej serii:)
OdpowiedzUsuńSuper post !!
OdpowiedzUsuńObserwuje i licze na to samo . :))
klauudia-klauudia.blogspot.com
słyszałam o niej wiele dobrego :) nie sa to moje klimaty do końca, ale mojemu kuzynowi na pewno się spodoba, polecę mu ją ;)
OdpowiedzUsuńWciąż czekam na odpowiedni nastrój żeby ją przeczytać i porównać do pozostałych z serii.
OdpowiedzUsuńTo była pierwsza książka z tej serii, którą czytałam, ale nie przeszkadzało mi top wcale. Bardzo, bardzo mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńJakoś ta seria do mnie nie przemawia :) może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńchciałabym nominować Twój blog w konkursie-zabawie ‘Libster blog’! ..a także zachęcić do wzięcia udziału w tymże blogowym przedsięwzięciu. Więcej informacji znajdziesz u mnie, poniżej podaję adres:
http://retrams.blogspot.com/p/blog-page.html
Uważam, że powinniśmy wzajemnie brać udział w takich akcjach, by poznawać swoje gusta czytelnicze i nas samych :)
Raczej nie ciągnie mnie do tej książki, więc ją sobie daruję.
OdpowiedzUsuńBrałam udział w konkursie, w którym do wygrania była ta właśnie książka, jednak nie powiodło mi się ;) Dlatego nie wiem czy będę miała okazję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
P.s. Zapraszam do mojego konkursu
Chyba skuszę się do przeczytania tej książki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://orlakshop.blogspot.com/
Kojarzę okładkę i chyba czytałam już kilka recenzji tej książki. Nie jestem pewna czy by mi się spodobała, ale nie wyluczam, że kiedyś po tę serię sięgnę :)
OdpowiedzUsuń