Tytuł: Agnes Grey
Tytuł oryginału:
Agnes Grey
Autor: Anne Brontë
Wydawnictwo: MG
Data wydania: czerwiec
2012
Liczba stron: 232
Tematyka: Literatura
piękna, zagraniczna, klasyka obca
Ocena: 6/10
„Agnes Grey” to pierwsza książka w dorobku literackim
najmłodszej z sióstr Brontë. Pomysł na fabułę utworu
pisarka zaczerpnęła z historii własnego życia. Wiele wątków
poruszanych w jej debiutanckiej powieści pokrywa się z faktycznymi
zdarzeniami z biografii literatki. Motywem przewodnim tekstu jest
praca osiemnastoletniej guwernantki Agnes. Ta skromna i łagodna
nastolatka, aby poprawić sytuację finansową swojej rodziny,
postanawia podjąć się nauki i opieki nad młodszymi dziećmi.
Chwilami charakter głównej bohaterki niesamowicie mnie
drażnił. Irytował mnie fakt, że Agnes tak łatwo dawała sobą
pomiatać i pozwalała dzieciom wchodzić sobie na głowę. Wcale się
nie dziwie, że były one wobec niej nieposłuszne, skoro dokładnie
zdawały sobie sprawę, że ich opiekunka nie może ich w żaden
sposób ukarać. Łagodne usposobienie czołowej bohaterki w
tym przypadku stanowiło ogromną wadę, aczkolwiek Agnes zasługuje
na pochwałę pod innym względem. Byłam pełna podziwu dla jej
dobroduszności i determinacji.
W utworze zdecydowanie dominują postacie kobiece. Przez karty
książki przewija się jedynie kilku mężczyzn. Styl pisania Anny
jest bardzo podobny do pióra jej starszej siostry. Szczerze
powiedziawszy jest niemal identyczny. Twórczość obu
literatek charakteryzuje się niebywałą lekkością słowa i
barwnym językiem wypowiedzi.
Czytając tę książkę jeden fakt całkowicie, można by rzec, zbił
mnie z tropu. Mianowicie w powieści występuje parę dość nużących
i nic nie wnoszących do fabuły opisów. Szczerze to jakoś
specjalnie mnie one nie raziły. Wiadomo, w każdym utworze znajdziemy
niewielką ilość przydługich relacji, jednak w książce Anny
Brontë zaraz po owych przedstawieniach pojawia się zwrot do
Czytelnika, w którym autorka wyraźnie mówi, że jest w
pełni świadoma, tego że opis ten był zanadto rozwlekły i
prawdopodobnie irytujący. W tym momencie rodzi się pytanie. Po co
pisarka zamieściła w swoim utworze fragmenty, które dobrze
wiedziała, że są zbędne i nieciekawe?
Jeśli miałabym wybrać jedno słowo, które dokładnie
odzwierciedla atmosferę książki, wybrałabym spokój. Utwór
Anny Brontë z pewnością nie zaskoczy nas nagłym zwrotem akcji
czy chociażby jednym nieodczekiwanym zdarzeniem. W zamian autorka
oferuje nam bogate opisy przemyśleń głównej bohaterki oraz
ukazanie różnych wzorców angielskiej rodziny. Poniekąd
prostota i naturalność tej powieści jest jej atutem.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu MG:
Hm... ocena nie jest zbyt wysoka, książka jest raczej "lekką przekąską" na wieczór... Ale Twoja recenzja jest świetna ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
http://blask-ksiazek.blogspot.com/
Iwi < 3
Odkąd pamiętam miałam problem z klasyką. Jakoś nie pasował mi styl narracji i ogólnie ciężko mi się czyta takie książki. Zdecydowanie bardziej wolę jej filmowe wersje np. Wichrowe wzgórza, wymęczyły mnie niemiłosiernie, zaś ekranizacją byłam zachwycona, dlatego mam obawy, aby sięgnąć po twórczość Brontë. Zastanowię się jeszcze.
OdpowiedzUsuńTo prawda, Agnes to niezwykle spokojna bohaterka - aż taka... nierealna. ;-) Ta powieść to moje pierwsze spotkanie z twórczością sióstr Brontë, ale na pewno nie ostatnie.
OdpowiedzUsuńKupiłam tą książkę nie tak dawno temu i od tego czasu chce ją przeczytać. Na pewno w końcu mi się to uda :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie mialam stycznosci ze spokojną ksiazką. Chetnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZ klasyką byłam do tej pory na bakier, ale po twórczość sióstr Bronte mam zamiar sięgnąć już od jakiegoś czasu. Ciekawe tylko, kiedy ten mój zamiar przekuje się w czyn :P
OdpowiedzUsuńLubię klasykę, jednak nie wiem czy przeczytałabym powieść ;d Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ twórczości sióstr Bronte czytałam jedynie "Wichrowe wzgórza", co jak dla mnie to zdecydowanie za mało. "Agnes Grey" mam w planach tak jak inne książki tych autorek.
OdpowiedzUsuńKurde, leży ta książka u mnie na półce już z 3 miechy i nie mogę się za nią zabrać:/
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ją przeczytam, aczkolwiek jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie..
OdpowiedzUsuńOsobiście byłam ta książką totalnie zauroczona. Ba, nadal jestem :) Bardzo spodobała mi się nie tylko główna bohaterka, ale i pewien pan - wiemy, kto ;P
OdpowiedzUsuńCzytałam i powiem szczerze, że nie za bardzo przypadła mi do gustu. Czasem była ciekawa, potem mnie tak denerwowała, że miałam ochotę ją odłożyć, ale jednak skończyłam. Ja oceniłam ją na 4/10
OdpowiedzUsuńOooo.... Zapowiada się ciekawie :D Może kiedyś po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Skoro wspomniałaś, że książka w jakimś stopniu nawiązuje do życia samej pisarki to wcale nie powinno się spodziewać wartkiej akcji. Sama niestety jeszcze się za książkę nie zabrałam, choć nie ukrywam, mam na to wielką ochotę.
OdpowiedzUsuńA może te zbędne opisy coś znaczyły do najmłodszej z sióstr? Ale nie chciała ich wyjaśnić?
Pewnie same spekulacje, ale jak przeczytam to się dopiero wypowiem.
Ściskam, Donna.
recenzja jak zwykle najwyższej klasy, jeśli chodzi o książę to chyba nie dla mnie tego typu bohaterowie z jakiś powodów wywołują u mnie irracjonalną irytację;P
OdpowiedzUsuńNuda - to zdecydowanie nie dla mnie. Same "barwne opisy" mi nie wystarczą. Na pewno nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu "czaję się" na autorkę, ale jakoś nie może do mnie trafić ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam siostry Bronte i czytałam prawie wszystkie ich książki, ale do tej jednej mnie ani trochę nie ciągnie :/
OdpowiedzUsuńjakoś nie przepadam za twórczością siostrzyczek, ale cały czas próbuję się przełamać :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej autorki.
OdpowiedzUsuńMnie Ren denerwuje na końcu, okropnieokropnie. Ale to nie zmienia faktu, że to super hinduski księciunio. :O
OdpowiedzUsuńA Kishan to jego idealniejsza wersja, chociaż nie wiem, który byłby lepszy. :D
Czytałaś wszystkie części?
Raczej się nie skuszę:)
OdpowiedzUsuńOcena niezbyt wysoka, ale mimo wszystko mam w planach tę książkę, jak i ogólnie chciałabym poznać twórczość sióstr Bronte.
OdpowiedzUsuńJa poluję na drugą część w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńPierwszą mi mamuśka ufundowała, a teraz mi zafunduje Requiem, więc nie będę ją prosić o jeszcze inną książkę :D
Zapowiada się intrygująco, chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńświetna recenzja; )
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na bloga. zyczę wytrwałości w prowadzeniu. pozdrawiam i obserwuję ;D
OdpowiedzUsuńMi z kolei książka się bardzo podobała, ale (tu nie będzie nic zaskakującego)szczególnie zapadła w pamięć i serce dopiero od momentu, w którym pojawił się wątek miłosny, czyli gdzieś pod koniec książki. Fakt, charakter głównej bohaterki może irytować, ale musimy wziąć poprawkę na okres w których dzieją się wydarzenia. Wtedy młode panienki były tak wychowywane i choć wydaje nam się to teraz dziwne to nic na to się nie dało zaradzić. Jestem wielką miłośniczką twórczości sióstr Bronte, tak więc i tą pozycję miło wspominam ;)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńZabieram się za przeczytanie tej książki już od dłuższego czasu, ale ciągle wpada mi w ręce coś innego:) Myślę, że w końcu nadejdzie pora i na nią.
Pozdrawiam:)
Lubię takie książki, może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuń