Autor:
Markus Zusak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: maj 2019
Liczba stron: 352
Tematyka: Literatura piękna, zagraniczna
Średnia ocena: 5/10
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: maj 2019
Liczba stron: 352
Tematyka: Literatura piękna, zagraniczna
Średnia ocena: 5/10
Ed
Kennedy - zwyczajny australijski taksówkarz pewnego dnia wraz z grupą swoich przyjaciół
jest świadkiem napadu na bank, podczas którego wykazuje się brawurowym aktem
odwagi. Zaraz po tym wydarzeniu w jego skrzynce na listy zaczynają lądować asy
wraz z namiarami na osoby, które potrzebują pewnego rodzaju pomocy lub wsparcia.
Tym sposobem Ed zostaje posłańcem i inicjatorem dobrych uczynków.
Po
przeczytaniu paru pierwszych rozdziałów książki miałam wrażenie, że „Posłaniec”
będzie książką poniekąd komediową, szybko jednak okazało się, że to nieprawda. Momentami
powieść rzeczywiście potrafiła rozbawić, jednak tylko momentami, wraz z
rozwojem akcji poziom humoru spadał coraz to na niższy poziom. Momentami wręcz odnosiłam
wrażenie, że książka jest nieco infantylna, a sam autor gubi się w tym, co chce
przekazać. Sam pomysł na fabułę książkę też nie był nadzwyczaj oryginalny. Mi trochę
przypominał film „Siedem dusz”. Ogólnie często czy to w filmach czy książkach
pojawiają się wątki bohatera z ulicy, który swoimi czynami odmienia życie
lokalnej społeczności. Taki supermen o mniejszym rozgłosie, bez peleryny i
umiejętności latania, czyli cały Ed Kennedy.
Myślę,
że jak każda lektura tego typu, „Posłaniec” ma za zadanie nakłonić czytelnika
do refleksji i pomóc mu zauważać magię w małych, codziennych rzeczach. Trudno
mi jednak było wyciągnąć z tej powieści jakąś lekcję, gdyż większość czasu
drapałam się w głowę i zastanawiałam nad realnością zdarzeń przedstawionych w
książce. Dużym zaskoczeniem dla mnie była reakcja bohaterów na śledzenie ich
przez Eda. Normalną odpowiedzią większości ludzi byłaby co najmniej rezerwa,
chęć ucieczki bądź wezwania pomocy, podczas gdy większość osób z którymi ma do
czynienia Ed ma od samego początku ma do niego wręcz przyjacielski stosunek i
bez najmniejszych oporów nie tylko prowadzi z nim dialog, ale też w niektórych
przypadkach zaprasza go do swojego domu. Totalnym hitem była dla mnie jednak próba
pozyskania nowych wiernych do kościoła poprzez oferowanie im darmowego piwa. Czy
naprawdę ktoś dał się nabrać na to, że takie zdarzenia są choć trochę prawdopodobne
w normalnym życiu?
Zakończenie
książki też nie miało większego sensu. Niby Marcus Zusak próbował całą akcję ze
sobą spoić, sprawdzić żeby złożyła się w logiczną całość z ciekawym finiszem, jednak
według mnie nie bardzo mu się to udało. Gdybym nie wiedziała, kto napisał tę
książkę, a po jej lekturze powiedziano by mi, że „Posłaniec” wyszedł spod pióra
tego samego autora co bestsellerowa „Złodziejka książek” nie uwierzyłabym.
Przepaść pomiędzy tymi utworami jest przeogromna. Biorąc jednak pod uwagę fakt,
że ta książka była pierwszą powieścią autora jestem jedynie w stanie
wywnioskować, że Marcus Zusak wyciągnął potrzebną lekcję i swój kunszt
literacki ulepszył.
Bardzo trafna reczencja! Też miałam mieszane uczucia czytając „Posłańca” – niby pomysł był ciekawy, ale właśnie brak realizmu i pewna infantylność nie pozwoliły mi się w pełni wciągnąć w historię :(
OdpowiedzUsuńWszystkie inne utwory Markusa Zusaka będą porównywane do "Złodziejki książek". Dzięki za recenzję, pozdrawiam. 🤗
OdpowiedzUsuńTego autora czytałam tylko „Złodziejkę książek” i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńNie planuję czytać tej książki 😊
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja :) Szkoda, że książka rozczarowuje, raczej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttps://apetycznie-klasycznie.pl/
Raczej nie skuszę się na tą książkę....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!