Tytuł: Królowa Tearlingu
Tytuł oryginału: The
Queen of the Tearling
Autor: Erica Johansen
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: luty
2015
Liczba stron: 496
Tematyka: Fantastyka
Ocena: 9/10
„Królowa Tearlingu”, czy ten tytuł
brzmi znajomo? Założę się, że czytelnicy, którzy śledzą cykl
„Kiedy polskie wydanie?” z pewnością przypominają sobie, że
jakiś czas temu właśnie ta książka została w tym zestawieniu
zaprezentowana. Teraz dzięki wydawnictwu Galeria Książki mamy
okazje zapoznać się z tą powieścią w naszym ojczystym języku.
Kelsea całe swoje życie spędziła w
ukryciu, przygotowując się pod czujnym okiem opiekunów do roli
królowej. W dniu dziewiętnastych urodzin jej nauka dobiega końca,
a dziewczyna eskortowana przez grupę najwierniejszych żołnierzy
swojej zmarłej matki udaje się do twierdzy, skąd ma sprawować
władzę nad pogrążonym w ubóstwie oraz strachu ludem Tearlingu.
Jakby tego było mało jej własny wuj Thomas spiskuje z władczynią
sąsiedniego, wrogiego królewstwa i robi wszystko by pozbawić
bohaterkę życia i tym samym korony. Czy Kelsea uda się wymknąć
śmierci? I czy będzie lepszą królową niż jej matka?
Początkowo myślałam, że książka
Erici Johansen będzie powieścią typowo młodzieżową z prostym
językiem oraz w miarę lekką fabułą i choć język rzeczywiście
okazał się nieskomplikowany to fabuly z pewnością nie mozna
nazwać odprężającą. Historia niewyobrażalnie trzyma w napięciu
i nie nawet na moment nie zwalnia tempa. Przez prawie pięćset stron
trwania powieści ma miejsce tyle zdarzeń, ile nie dzieje się w
niektórych całych trylogiach, a co najważniejsze czytelnik wciąż
czuje niedosyt!
W powieści najbardziej podobał mi się
element tajemnicy, który towarzyszy czytelnikowi od samego początku
książki. Sekrety przewijające się w trakcie lektury dotyczyły
głównie przeszłości Kelsea, a także magicznego naszyjniku, który
towarzyszy jej od maleńkości. Dziewczyna ani nie zna prawdy o
swoich rodzicach ani nie ma pojęcia, jakie jest zastosowanie
cudotwórczej biżuterii. Co więcej, tytułowa bohaterka w niczym
nie przypomina pięknych i zgrabnych disneyowskich księżniczek,
jest pulchna i bardzo przeciętnej urody. Dzięki temu czytelnik nie
ma wrażenia, jakby czytał nierealną historię, ale taką, która
rzeczywiście kiedyś mogła mieć miejsce.
„Królowa Tearlingu” to literacki
debiut Erici Johansen, który znakomicie jej się udał. W pewny
nawet momencie powiedziałam swojemu chłopakowi, że czytam zbyt
ciekawą książkę bo wręcz nie mogę się od niej oderwać. Jedyny
problem miałam z określeniem czasu akcji. Z jednej strony wygląd
otoczenia wskazywał wybitnie na średniowiecze, jednak momentami w
powieści pojawiały się rozmowy czy też przemyślenia bohaterki na
temat książek elektronicznych, co z drugiej strony sugerowałoby na
czasy bardziej współczesne.
Nie tylko treść książki jest wysoce godna zainteresowania. Wydawnictwo Galeria Książki postarało się również o zachwycającą oprawę graficzną powieści. Jednym słowem wielką strarą będzie, jeśli "Królowa Tearlingu" nie pojawi się na Twojej półce!
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Galeria Książki:
Jeżeli recenzja praktycznie od pierwszych zdań wywołała u mnie wewnętrzny dreszcz, to aż strach pomyśleć, jakie efekty przyniesie książka. Dzięki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie intryguje ta książka. Liczę, że w miarę szybko uda mi się ją zdobyć :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki i mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się ją przeczytać. Zainteresowałaś mnie tym, że bohaterka wcale nie jest podobna do typowych księżniczek, ale przeciętna co wydaje się dość ciekawą odmianą.
OdpowiedzUsuńPiękna okładka! Czuje się tą powieścią bardzo zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o niej troszkę i chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńOjj, niestety nie dla mnie- nie przepadam za fantastyką :(
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ta książka, jest interesująca. muszę ją w końcu dopaść!
OdpowiedzUsuń