Tytuł: Rubinrot
Data premiery: 14 marzec 2013
Reżyseria: Felix Fuchssteiner
Scenariusz: Katharina Schöde,
Felix Fuchssteiner
Kraj produkcji: Niemcy
Gatunek: Fantasy
Czas trwania: 2h 2 min
Ocena: 5/10
Mija już prawie rok odkąd Kerstin
Gier zachwyciła mnie swoją “Trylogią czasu”. Do teraz
pamiętam, jak bardzo byłam zafascynowana wykreowaną przez autorkę
rzeczywistością. Dlatego też, gdy tylko nadarzyła się okazja,
bez wahania zdecydowałam się na obejrzenie ekranizacji, mimo że
odchodziłam raczej ze sporym dystansem. Nie spodziewałam się
niczego, co powaliboby mnie na kolana. Wyszłam z założenia, że
powieści i tak nic nie przebije. W tym przypadku się nie myliłam.
Zacznę jednak od kwestii, za które
należy się producentom pochwała. Pierwszą z nich jest przede obsada, która znakomicie trafiła w moje wyobrażenie
postaci. Gideon wygląda niemal identycznie jak ten, którego sobie
wyobrażałam podczas lektury książki. Kolejną rzeczą jest
świetna sceneria, dobór plenerów oraz budynków. No i chyba na tym
dostrzeżone przeze mnie plusy się kończą. Pora troszkę
ponarzekać. Na pierwszy ogień pójdzie długość ekranizacji. W
mojej opinii całą historię (podkreślam, że film obejmuję akcję
tylko pierwszej części serii) dałoby się przedstawić w znacznie
krótszym czasie niż dwie godziny. Nie narzekałabym też, gdyby
reżyser nie rozwlekał się nad mniej znaczącymi wątkami, a za to
skupił się na tych naprawdę istotnych.
Najdziwniejszą i zarazem
najśmieszniejszą rzeczą w filmie okazała się dla mnie jego
“dwujęzyczność” bądź też “dwunarodowość”. Nie mam
żadnego pomysłu, w jaki inny sposób nazwać to zjawisko.
Dokładniej mówiąc akcja wydarzeń rozgrywa się w Londynie,
bohaterowie są rodowitymi brytyjczykami, ale … rozmawiają ze sobą
po niemiecku, a wiadomości tekstowe wysyłają sobie w języku
angielskim. Oczywiście nie mam nic do języka niemieckiego, lecz
według mnie film powinien jak najwiarygodniej odzwierciedlać
rzeczywistość przedstawioną w powieści, dlatego też dobrze
byłoby aby aktorzy, wcielający się w poszczególne postaci,
operowali brytyjskim. Ewentualnie reżyser mógłby się zdecydować
na jedną użycie jednej mowy i się jej trzymać przez cały film.
Dzięki temu uniknąłby np. moich dywagacji.
Tak się akurat składało, że
ekranizację “Czerwieni rubinu” oglądałam wspólnie ze swoim
chłopakiem, który krótko mówiąc po okolo godzinie odwrócił
twarz od ekranu i zajął się czymś innym, bo jak stwierdził “ten
film jest denny”. Ja raczej aż tak negatywnie bym go nie oceniła,
chociażby ze względu na sentyment do książki, no ale wiadomo …
faceci wolą raczej innego typu filmy.
Nie słyszałam ani o książce nigdy ani o filmie, ale po przeczytaniu Twojej recenzji, chyba nigdy się na niego nie zdecyduję. A co płci przeciwnej, to coś o tym wiem, bo ostatnio mój chłopak zasnął na trzech filmach, które osobiście wybierałam. Haha, trochę to przerażająco-demotywujące, ale co tam :P Mi się filmy podobały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Trylogii jeszcze nie przeczytałam ani nie obejrzałam filmu :( ale widzę że ekranizacja nie wypada dobrze - jak zawsze zresztą :)
OdpowiedzUsuńnie postarali się zbytnio :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie słaba ekranizacja i Gideon też nie taki...
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej serii, ale szczególnie mnie do niej nie ciągnęło. O ekranizacji natomiast słyszę pierwszy raz i zastanawiam się dlaczego...
OdpowiedzUsuńOgólnie ja podsumowałam ten film tak: dało się oglądać, ale mogliby to zrobić lepiej. :)
OdpowiedzUsuńOglądałam i nie byłam jakoś specjalnie zachwycona. Książka o wiele lepsza.
OdpowiedzUsuńTrylogia czasu mnie zachwyciła, ale film totalnie rozczarował. Niewiele ma wspólnego z książką, nawet nie dotrwałam do jego końca. Najśmieszniejsze jest to, że niedługo premierę ma 2 część.
OdpowiedzUsuńFilmy, których akcja dzieje się np. w Berlinie, ale WSZYSCY bohaterowie mówią po angielsku są dla mnie po prostu nierealistyczne i staram się unikać takich "dzieł". "Czerwień rubinu" jednak przeczytałam i chcę obejrzeć film. Najwyżej mi się nie spodoba ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszą część z tego cyklu i bardzo mi się podobała. Muszę przeczytać kolejne i zobaczyć tę ekranizację :)
OdpowiedzUsuńFilm nie oddał kompletnie moich oczekiwań, choć drugą część obejrzę z czystej ciekawości, a nuż będzie lepszy.
OdpowiedzUsuńMi się "Rubinrot" bardzo podobał! I Gideon, ach! Nie wiem, jak mogli popełnić tak okropny błąd i w drugiej ma krótkie włosy! :( (widziałam zwiastuny)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, nie zauważyłam tej "dwujęzyczności", aż chyba obejrzę film jeszcze raz...
Pozdrawiam!
Nie znam książki, nie znam filmu i chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam, filmu nie obejrzę, bo chyba nie jest najlepszy :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o książce ani o filmie, ale jako że to fantasy to za bardzo się nie dziwię, bo nie przepadam za tym gatunkiem ;p
OdpowiedzUsuńwłaśnie zaczynam czytać książkę.
OdpowiedzUsuńi jestem zadowolona, że najpierw nie oglądnęłam filmu. :)