Tytuł: Endgame. Wezwanie
Tytuł oryginału: Endgame. The Calling
Autor: James Frey, N. Johnson-Shelton
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: październik 2014
Liczba stron: 512
Tematyka: Literatura młodzieżowa,
Fantasy, Science Fiction
Ocena: 7/10
Koniec świata jest tematem często i
chętnie poruszanym przez społeczeństwo. Wyznaczamy różne daty,
które według nas mogłyby zwiastować nadchodzącą zagładę, a to
rok 2000 - początek nowego milenium, a to rok 2012 - zakończenie
kalendarza Majów, jednak do tej pory nikomu nie udało się ustalić
konkretnego terminu. James Frey oraz Nils Shelton w swojej książce
„Endgame”snują przed czytelnikiem wizję jakoby dzień
ostateczny miał być poprzedzony serią meteorytów, której
znaczenie zna tylko ograniczona ilość osób zwana Graczami. Gracze
to grupa dwunastu osób w wieku od 13 do 19 z dwunastu różnych
pierwotnych plemion, których zadaniem jest odnaleźć klucze Ziemi i
… pozabijać się nawzajem. Zwycięzca czyli jedyna osoba, która
przeżyję zapewni sobie i swojemu ludowi przetrwanie.
Przyznam szczerze, że „Endgame”
nie wciąga od pierwszych stron, powieść od samego początku wydaje
się jakaś taka … dziwna. Bohaterowie wydają się jakby z innej
epoki, dodatkowo przypisane im są jakieś dziwne znaczki (których
znaczenie do samego końca nie jest wyjaśnione) a jakby tego było
mało książka zawiera niezrozumiałe ciągi cyfr czy też zupełnie
niezwiązane z niczym (przynajmniej dla mnie) ilustracje. Jak się
okazuje te niejasne elementy nie są takie przypadkowe. Jak czytamy z
tyłu okładki: „Odszukuj wskazówki. Rozwiązuj łamigłówki” i
bowiem osoba, która rozgryzie dane zagadki wygra 100 00 dolarów!
Czyli naprawdę warto trochę pogłówkować i dać się wciągnąć
do zabawy.
Mimo niezbyt ciekawego rozpoczęcia
książki nie powinniśmy się do niej zniechęcać, ponieważ dalej
jest już tylko lepiej i lepiej. Akcja nabiera takiego tempa, że nie
sposób się od niej oderwać. Sama byłam zdziwiona jak bardzo
chciałam dowiedzieć się „co będzie dalej?”, gdy nie byłam w
stanie akurat kontynuować lektury. Wszystkie początkowe mankamenty
i „dziwadła” przestały mi jawić się jako minusy, a zaczęły
stanowić zalety powieści. To właśnie one bowiem sprawiają, że
„Endgame” jest tak wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju.
Jak wyżej wspomniałam akcja powieści
toczy się wokół aż 12 głównych bohaterów. Każdy z nich ma
szanse przedstawić historię ze swojego punktu widzenia, jednak to
Sara Alopay najczęściej pełni funkcję narratora. Osobiście, taki
stan rzeczy bardzo mi odpowiadał, bo właśnie tę postać polubiłam
najbardziej, chyba dlatego że była najmniej agresywna ze
wszystkich. Jak możecie się domyślić inni Gracze byli
wytrenowanymi i żądnymi krwi zabójcami. Co ciekawe, te bezwzględne
jednostki były też zdolne do okazywania uczuć i w poszczególnych
przypadkach niesienia pomocy.
Z twórczością Jamesa Freya spotkałam
się już dobrych parę lat temu przy lekturze „Milionach małych
kawałków”. Książka ta zrobiła na mnie niesamowite wrażenie i
do tej pory jest jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek czytałam.
„Endgame” w żadnym stopniu nie przypomina wyżej wspomnianej
powieści. Odbiega od niej tematyką, stylem pisania, a także grupą
odbiorców, do których jest adresowana. Gdybym nie wiedziała, że
zarówno „Milion małych kawałków” jak i „Endgame” wyszło
spod pióra tego samego autora, w życiu nie przyszłoby mi na myśl,
że obie te powieści mogą być ze sobą w jakikolwiek sposób
powiązane. Jest jednak jedna rzecz, która je łączy, mianowicie:
obie są bardzo dobre!
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu SQN:
Niedługo też mam zamiar przeczytać tą książkę.. Jednak troszkę się obawiam, gdyż podobno to druga część jest o niebo lepsza od pierwszej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Martyna
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/
Mam w planach przeczytać tę książkę, ale będę musiała znaleźć troszkę spokojniejszy czas, bo teraz może być ciężko z koncentracją :D Słyszałam jednak, że drugi tom jest znacznie ciekawszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Mona Te [Blog]
Naprawdę dużo słyszałam o tej książce, zdążyła wyjść już druga część a ja dalej nie czuje się przekonana ;) Zaufana osoba napisała, że się rozczarowała i od tamtej pory boję się zaryzykować.
OdpowiedzUsuńSporo osób poleca tę powieść. Mam nadzieję wkrótce ją dorwać. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach. Ogromnie się na nią napaliłam i mam nadzieję, że ją upoluję :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Na pewno kiedyś przeczytam - ale kiedy, tego ciągle nie potrafię zaplanować :/
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część nawet mi się podobała, bo choć wiele elementów nie jest nowych, to tekst jest bardzo dopracowany i w gruncie rzeczy ciekawy. Dwójkę też czyta się trochę opornie. Ogólnie nie jestem zachwycona, ale jest całkiem nieźle - powiedziałabym: bez większych emocji.
OdpowiedzUsuńChętnie dam się namówić, lektura zapowiada się intrygująco ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks