Tytuł: Ender
Tytuł oryginału: Enders
Autor: Lissa Price
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 9 wrzesień 2015
Liczba stron: 400
Tematyka: Literatura młodzieżowa, Science fiction
Ocena: 6/10
Wydawać by się mogło, że koszmar
Callie związany z udziałem w projekcie „wypożyczenia ciał”
dobiegł końca wraz ze zburzeniem siedziby Prime Destination, jednak
jak się okazuje szef firmy Brockman ma co do dziewczyny inne plany.
Wciąż nawiedza ją w jej własnych myślach za pomocą wyjątkowego,
zmodyfikowanego chipu, jaki nosi w sobie. Chce pozyskać zarówno
urządzenie jak i Callie, aby wykorzystać ich do swojego nowego,
mrocznego projektu.
Drugi tom serii autorstwa Lissy Price
nie był aż tak emocjonujący jak pierwszy. Największych wrażeń
dostarczała według mnie nowa postać - Hayden, który jak się
okazało skrywa w sobie wiele tajemnic. Inni bohaterowie natomiast, w
szczególności ci nowi, zostali potraktowani bardzo pobłażliwie.
Nie chodzi tu tylko o opis ich charakteru czy wyglądu, ale i udział
w wydarzeniach. Można by rzec, że w „Enderze” akcja toczy się
jedynie wokół trzech postaci: Callie, Haydena i jego ojca. Cała
reszta stanowi dla nich tylko tło.
Często zdumiewała mnie wręcz głupota
głównej bohaterki. Wciąż powielała te same błędy i nie
wyciągała żadnych wniosków ze swoich wcześniejszych doświadczeń.
Dobrze wiedziała, że Stary Człowiek zastawia na nią liczne
pułapki, namierza jej chipa, a ona mimo wszystko nie zachowywała
żadnej ostrożności i to właśnie z jej nierozwagi wynikały
wszystkie kłopoty, w jakie się pakowała. Z drugiej strony, gdyby
nie jej bezmyślność, mało co by się w książce działo.
Charakterystyczną cechą serii jest
surowość otoczenia, w którym rozgrywają się wydarzenia. Młodzież
wychowuje się bez rodziców, żyje w nędzy, zamieszkuje pustostany
i walczy o jedzenie, jedynie nieliczni cieszą się protekcją
dziadów, dzięki czemu mogą sobie pozwolić na luksusy.
Dysproporcja pomiędzy pierwszą i drugą częścią nastolatków
jest przeogromna.
Tak samo jak w przypadku „Startera”
- „Ender” może pochwalić się świetną srebrzystą oprawą
graficzną, która idealnie pasuje do okładki części poprzedniej.
Bądź co bądź „Ender” nie jest najgorszą kontynuacją i gdyby
autorka zdecydowała się opisać dalsze przygody Callie w kolejnym
tomie to jestem przekonana, że na pewno bym po niego sięgnęła.
Liczyłabym wtedy na rozwinięcie wątku romantycznego pomiędzy
Callie i Haydenem, ponieważ w tej części bohaterowie nie mieli
zbyt wielu sposobności do rozwinięcia rodzącego się uczucia,
ponadto schorzenie chłopaka skutecznie to utrudniało.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros:
O, "Ender". Całkiem niedawno czytałam pierwszą część i byłam naprawdę zadowolona. Chcę jak najszybciej zająć się drugą częścią i przekonać się jak Lissa Price poradziła sobie z dalszymi przygodami Callie. ;)
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
Nie miałam okazji czytać ani pierwszej, ani tym bardziej drugiej części, ale chętnie to zmienię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dakota // 97books
Te srebrzyste okładki tej serii są wspaniałe i od razu rzucają się w oczy. Nie miałam okazji czytać jeszcze pierwszej części, ale mam ją od jakiegoś czasu w planach :)
OdpowiedzUsuńWydanie to największy plus tych książek. Pierwsza część jakoś bardziej przypadła mi do gustu, choć ta nie była aż taka zła. :)
OdpowiedzUsuńJak najszybciej chciałabym upolować pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Musze się zapoznać z tą serią bliżej :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak podziękuję. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMoże mi się uda lada dzień zabrać za Starter ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Intryguje mnie ta seria, więc pewnie, prędzej czy później, sięgnę po pierwszą część. Jeśli przypadnie mi do gustu, to z pewnością sięgnę po dalsze tomy. :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, jeśli tylko znajdę czas ;)
OdpowiedzUsuńStartersi zbierali dobre opinie, ale jakoś mnie nie przyciągnęli. O Enderze mogę powiedzieć to samo...
OdpowiedzUsuńokładka dziwna jakoś mnie nie zachęciła;p
OdpowiedzUsuń