niedziela, 7 września 2014

"Na wietrze diabeł przyjechał - Katarzyna Mlek

Tytuł: Na wietrze diabeł przyjechał
Autor: Katarzyna Mlek
Wydawnictwo: Flosart
Data wydania: grudzień 2013
Liczba stron: 140
Tematyka: Literatura polska
Ocena: 7/10

Jakiś czas temu miałam przyjemność zapoznania się z powieścią Katarzyny Mlek pt: “Zapomnij patrząc na słońce”. Książka ta wręcz mnie oczarowała (chociaż nie wiem czy jest to odpowiednie słowo, biorąć pod uwagę dość drastyczną tematykę utworu) i już od tamtej pory wiedziałam, że nie spocznę dopóki nie zapoznam się z innymi dziełami tej pisarki. Możecie więc sobie wyobrazić, jak wielka była moja radość, gdy w skrzynce pocztowej znalazłam najnowszy, czwarty utwór autorki i to z autografem!

W “Na wietrze diabeł przyjechał” znajdziemy sześć osobnych opowieści, z których wszystkie rozgrywają się w beskidzkiej wsi – Laliki. Zmorą tej osady jest nieustający wiatr, który momentami tak bardzo przybiera na sile, że jest w stanie zniszczyć wszystko, co znajdzie się na jego drodze. Miejscowi twierdzą, że przyczyną owego zjawiska jest tytułowy diabeł. Kontrolę nad sytuacją zdaje się utrzymywać probosz Michał Buba oraz jego tajemniczy medalik. Za każdym razem, gdy wieś znajduje się w niebezpieczeństwie, na miejscu pojawia się ksiądz ze swoim talizmanem i cała zagrożenie nagle ustępuje. Gdy jednak proboszcz zostaje odesłany do innej parafii, jego misję przejmuje Zbigniew Linert, inżynier, który z początku wprost nie znosi Lalik, jednak jakaś niezwykła siła wciąż, go zwabia w to miejsce.

Przyznam, że miejscowość Laliki niezwykle przypominała mi miejsce, w którym mieszka moja babcia, dlatego powieść ta tym bardziej wydawała mi się bliska. Dodatkowo uwielbiam słuchać legend oraz starych opowieści, a wszystkie znajdujące się w tej książce są właśnie stylizowane na ten sposób. Do mojego gustu najbardziej przypadły opowiadania gadatliwego dziadka Pysza oraz historia Heńka Kociniaka oraz jego zawziętego konia Łobuza. Oczywiście już od samego początku wiadome jest, że sytuacje przedstawione w książce są stuprocentową fikcją. Mimo to jednak nie tracą one swego uroku. Mogę nawet posunąć się do wysunięcia wniosku, że właśnie ta absurdalność sprawia, że w powieści panuje wręcz baśniowa atmosfera.

Jestem przekonana, że miłośnicy folkloru oraz góralskiego klimatu będą zachwyceni najnowszą książką polskiej autorki. Katarzyna Mlek ma niezwykły talent i z pewnością jeszcze nie raz nas zadziwi. Wierzę, że na jej koncie znajdzie się jeszcze wiele genialnych powieści.  

Za możliwość zapoznania się z powieścią dziękuję autorce:

9 komentarzy:

  1. Autorki nie znam i szczerze mówiąc nigdy o niej nie słyszałam. Nie wiem, czy spodobałaby mi się jej twórczość, ale mam ochotę spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już dosyć dawno temu, ale pamiętam, że książka mnie urzekła tym folklorystycznym klimatem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama ksiazka mnie do siebie nie przekonuje. Ale autorka sama w sobie już tak. Zapoznam sie z jej ksiazką o której wspomniałaś pisząć tą recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, to chyba nie dla mnie. Tytuł może miał przyciągać, ale wydaje mi się dziwny. I folklor w takim wydaniu chyba mi się nie spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadania to nie moja bajka, zwłaszcza polskie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa propozycja :) Zapraszam na nowy post dotyczący Zumby ♥ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Książkę kojarzę, tak samo autorkę, ale nie miałam jeszcze okazji poznać jej twórczości. Nie mniej jednak, zainteresowana jestem tym tytułem. Bardzo lubię klimat małych prowincjonalnych miasteczek w książkach, a pomysł z niszczycielskim wiatrem jest naprawdę ciekawy.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. egzemplarz z autografem, gratuluję zdobycia takiej perełki :) nie znam twórczości tej pani, ale po przeczytaniu tej recenzji doszłam do wniosku, że czas naprawić ten błąd.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :* Na każdy postaram się odpowiedzieć :)