Tytuł: Żelazna wojna
Tytuł oryginału: Clash of Iron
Autor: Angus Watson
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: marzec 2016
Liczba stron: 768
Tematyka: Fantastyka, Literatura zagraniczna
Ocena: 7/10
Lowa zdaje sobie sprawę, że najazd
Juliusza Cezara na Brytanię jest nieunikniony. Wie też ze jej
niewyszkolona i mniej liczna armia będzie miała nie lada kłopot z
przeciwstawieniem się rzymskiej potędze. Jedyne co może zrobić w
tym wypadku to jak najbardziej odwlec w czasie przybycie wroga na
terytorium swojego kraju. W tym celu posyła trzech najlepszych
wojowników na kontynent, aby zapoznali się z taktyką wojenną
nieprzyjaciela oraz pomogli tamtejszym plemionom w buncie przeciw
Cezarowi.
Jak już wspominałam w recenzji “Czasu
żelaza”, Angus Watson ma niebywały talent do kreacji wyrazistych
i nieprzeciętnych postaci. Drugi tom sagi pozwala czytelnikowi na
bliższe poznanie nie tylko głównych bohaterów, którzy prym
wiedli w poprzedniej części, ale i tych pobocznych, którzy jak się
okazuje nie są mniej ciekawi. Powiedziałabym nawet, że co
poniektórzy wiodą ciekawsze życie niż Dug, Lowa czy Wiosna razem
wzięci, a ponieważ powieść liczy sobie prawie osiemset stron,
można łatwo się domyślić, że interesujących postaci będzie
tam co nie miara.
To co uwielbiam w tej książce to
język. Może i nie jest on nadzwyczaj wyszukany, pokusiłabym się
nawet o stwierdzenie, że jest wręcz wulgarny, jednak to jest
właśnie to, co tak bardzo odróżnia tę powieść na tle innych.
Autor nie próbuje na siłe odtwarzać starożytnej mowy, nie używa
archaizmów ani żadnych niezrozumiałych pojęć. Momentami styl
wypowiedzi bohaterów jest aż nadto współczesny, jednak dzięki
temu można odnieść wrażenie, że występujące w książce
postacie są realnymi jednostkami, równymi każdemu z nas.
Dla tych co lubią spiski, mam dobrą
wiadomość, w “Żelaznej wojnie”znajdziemy ich dostatek. Jedni
spiskują z drugimi, trzeci z tymi pierwszymi, a na koniec okazuje
się, że zamieszany w przekręt jest jeszcze ktoś czwarty. Jednym
słowem Angus Watson zaskakuje czytelnika na każdym kroku. Prócz
elementu zaskoczenia w książce nie brakuje też nadzwyczaj krwawych
scen oraz momentami wręcz odpychających rytuałów. Osoby o słabych
nerwach powinny mieć na uwadze, że powieść do
najestetyczniejszych nie należy.
Książka choć ma wiele plusów, ma
też jedną zasadniczą wadę, która w moim przekonaniu pozbyła
historię wszelkiej realności. Chodzi mianowicie o wszechobecną
magię, którą posługują się praktycznie wszystkie występujące
w powieści plemiona. Rozumiem, że utwór należy do gatunku
fantasy, jednak nie zmienia to faktu, że opowiada on o rzeczywistych
postaciach i wydarzeniach, dlatego choć w minimalnym stopniu
powinien odzwierciedlać fakty historyczne. Choćbym nie wiem jak
wielką miała wyobraźnię, nie jestem w stanie uwierzyć w to, że
rytualne morderstwa dzieci mogą przyczynić się do nagłej zmiany
warunków atmosferycznych w celu przechylenia szali zwycięstwa na
korzyść Rzymian czy też stworzenia niezniszczalnego legionu.
“Żelazna wojna” różni się
znacząco od swojej poprzedniczki. Przede wszystkim jest tu więcej
akcji, fabuła wykracza poza granice Brytanii, krew leje się
strumieniami, a magia zaczyna panoszyć się na lewo i prawo, nie
zmienia to jednak faktu, że jest to znakomita kontynuacja, od której
nie sposób się oderwać.
Również podoba mi się język, którym posługuję się autor. Trochę kojarzy mi się z Abercrombie - nie wiem czy słusznie, ale właśnie takie mam skojarzenie. W pierwszym tomie było niewiele magii i w sumie mi się to podobało. Trochę obawiam się, jak to wyjdzie w drugiej części. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Fantastyka, która ociera się o wątki historyczne, do tego hektolitry przelanej krwi i magia (choć, jak piszesz w nieco przesadzonej ilości)- to zdecydowanie książka dla mnie. A jeśli nie dla mnie, to mój tata nie marudziłby, gdybym mu ją podetknęła pod nos :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
tak tak tak tak tak <3 zna pewno tak! :D ide ja zapisywac na liste :D
OdpowiedzUsuńObecnie wolę inny gatunek literacki, ale jak mi się coś odwidzi to pomyślę o powyższej pozycji.
OdpowiedzUsuńI właśnie ta magia mnie najbardziej przeraża, nie jest to mój gatunek. Może kiedyś zmienię zdanie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie odnalazłabym się w tej książce:/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com