czwartek, 31 maja 2012

"Córka kata" - Oliver Pötzsch

Tytuł: Córka kata
Tytuł oryginału: Die Henkerstochter
Autor: Oliver Pötzsch
Wydawnictwo: Esprit
Data wydania: czerwiec 2011
Liczba stron: 460
Tematyka: Literatura piękna, zagraniczna,  Kryminał, Sensacja
Ocena: 8/10

Miażdżenie kości, tortury, ścinanie głów to codzienność Jakuba Kuisla. Mężczyzna wykonuje zawód kata w niewielkiej niemieckiej miejscowości o nazwie Shongau. Z zadawania cierpienia innym oraz handlu leczniczymi ziołami utrzymuje swoją pięcioosobową rodzinę. Bohater nie czerpie jednak satysfakcji z racji wykonywanej profesji, razi go, że budzi strach i przerażenie w mieszkańcach miasta. 
Jego najstarsza córka, ciemnowłosa Magdalena również nie ma łatwego życia. Jako potomkini Kuisla jest uznana za nieczystą i nie może poślubić osoby spoza katowskiego rodu. Wszystko komplikuje fakt, że dziewczyna jest zakochana z wzajemnością w miejscowym medyku, który jest częstym gościem w domu jej ojca. Dzięki bogatej biblioteczce Jakuba, lekarz ma możliwość studiowania najnowszych i najdrogocenniejszych ksiąg medycznych, przy tym jego wizyty są okazją do zobaczenia ukochanej.
Wkrótce w bawarskim miasteczku wybucha panika, z rzeki Lech zostaje wyłowione ciało kilkunastoletniego chłopca. Zdarzenie to nie byłoby aż tak kontrowersyjne, gdyby nie tajemniczy znak znajdujący się na ciele dziecka.Bowiem koło z krzyżem skierowanym w dół od wieków uważane było za symbol czarownic. 
Pierwsze podejrzenia padają na akuszerkę Martę Stechlin, u której to chłopiec wraz z przyjaciółmi spędził ostatnią noc swojego krótkiego życia. Mieszkańcy bez jakiegokolwiek potwierdzenia swoich założeń, napadają na dom kobiety. Gdyby nie natychmiastowa reakcja Jakuba Kuisla, akuszerka zostałaby zamordowana we własnym ogrodzie. Kat jednak, czuł wdzięczność dla kobiety, która lata wcześniej pomogła przyjść na świat jego dzieciom i od samego początku nie wierzył w winę znajomej. Nie bacząc na wszelkie przeciwności, postawia znaleźć prawdziwego zabójcę dziecka i tym samym uwolnić z więzienia Martę. Sprawy komplikują się, gdy zostają odnalezione zwłoki kolejnych młodych ofiar. Tłum widzi w tym działanie samego Diabła, a Kuisl ma coraz mniej czasu na uratowanie przyjaciółki. Może on jednak liczyć na pomoc zarówno swojej córki Magdaleny jak i medyka Simona Fronwisera.
Myślę, że każdy słyszał o średniowiecznych stosach, na których płonęły kobiety podejrzane o uprawianie czarnej magii. Jest to temat niezwykle interesujący i warty uwagi. Opisane przez niemieckiego pisarza polowanie na czarownice brzmi szokująco realistycznie. Ciekawskim mogę wspomnieć, że Oliver jest potomkiem rodu Kuislów. Z czego wynika, że fabuła utworu opiera się poniekąd na prawdziwych wydarzeniach. 
Powieść Olivera Pötzscha jest niezwykle wciągająca. Dawno nie spotkałam się z książką, która by tak bardzo mnie pochłonęła. Atmosfera i klimat średniowiecznej Bawarii, nie pozwolił mi odłożyć utworu do późnych nocnych godzin. 
Postacie zostały znakomicie przedstawione, każda z nich jest charakterystyczna i wyjątkowa. Pisarz w ciekawy sposób opisał głównego bohatera. Egzekutor bowiem zaprezentowany jest jako bardzo ludzki, na pewno nie jest to typowy, bezwzględny oprawca, który czerpie radość z zabijania. Widzimy w nim osobę czułą i wrażliwą.
Jedyne co mi nie pasuje do całości to tytuł książki. Sięgając po tę powieść, po okładce wnioskowałam, że będzie ona głównie opisywać historię córki kata, podczas gdy w rzeczywistości książka skupia się na jej ojcu i młodym medyku. Mimo wcześniej wymienionych atutów, odczuwam jeszcze pewien niedosyt treścią, odnoszę wrażenie, że książce czegoś brakuje, jednak trudno mi jest to sprecyzować.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Esprit:

sobota, 26 maja 2012

"Pensjonat na wrzosowisku" - Anna Łajkowska

Tytuł: Pensjonat na wrzosowisku
Autor: Anna Łajkowska
Wydawnictwo: Damidos
Data wydania: maj 2012
Liczba stron: 248
Tematyka: Literatura piękna, polska, współczesna, romans
Ocena: 7/10

Nowe miejsce zamieszkania niesie za sobą wiele zmian. Przeprowadzka do innego kraju jest często punktem zwrotnym w życiu osoby, która decyduje się na takie przedsięwzięcie. Oswojenie z odmienną kulturą i językiem wymaga czasu i cierpliwości.
Basia wraz z rodziną wyemigrowała do Wielkiej Brytanii kilka lat temu, wyjazd gwarantował jej mężowi lepszą pracę i wiele ciekawych perspektyw rozwoju. Z takiej szansy nie wolno było nie skorzystać. Jednak podróż wiązała się nie tylko z radością, bohaterka musiała zrezygnować ze swojej pasji, jaką było organizowanie wystawnych ślubów. Kobieta wkładała całe serce w pracę w swojej małej firmie, przygotowującej wesela. W Anglii jednak przejęła rolę typowej gospodyni domowej i zajęła się wychowywaniem dzieci.
Początkowo Barbara nie narzekała na nową sytuację. Wolny czas przeznaczała na zabawę z najmłodszym synem, czytanie książek czy naukę angielskiego. Szybko jednak zaczęła odczuwać znudzenie i codzienną monotonność. Ku zaskoczeniu reszty rodziny bohaterka zmienia dotychczasowe plany urlopu we Francji i postanawia wyjechać z Małym na samotne, tygodniowe wakacje do Haworth. Zabiera też ze sobą tajemnicze pudełko z nieznaną zawartością, które niegdyś należało do jej nieżyjącej już ciotki.
Na miejscu Basia jest zachwycona otaczającą ją przyrodą. Wzgórza i wrzosowiska robią na bohaterce niesamowite wrażenie. W zarezerwowanym wcześniej pensjonacie poznaje przesympatyczną Charoll, która w najbliższym czasie stanie się jej najlepszą przyjaciółką, a zarazem jedyną osobą, na której całkowicie będzie mogła polegać. Nieszczęśliwy wypadek zbliży polską emigrantkę nie tylko do właścicielki zajazdu, ale i pobliskiej okolicy a nawet sąsiada Jamesa.
Książka Anny Łajkowskiej pisana jest prostym i wciągającym językiem. Liczne opisy dają nam świetne wyobrażenie okolicy, w której rozgrywa się akcja. Dodatkowo możemy być pewni, że relacje są w całości prawdziwe, ponieważ autorka powieści, w każdym przedstawionym miejscu była w rzeczywistości!
„Pensjonat na wrzosowisku” to nie tylko dzieje Basi. Powieść mimo niewielkiej objętości porusza wiele innych, interesujących wątków. Poznajemy między innymi przeszłość opisaną w pamiętniku ciotki bohaterki, a także krótkie przedstawienie historii słynnych sióstr Bronte, które zamieszkiwały właśnie tę okolicę. Narracja utworu prowadzona jest głównie przez Basię, jednak pod koniec każdego rozdziału znajdujemy krótki, subiektywny komentarz jej męża, który wypowiada się na temat zaistniałych zdarzeń.
Na pochwałę zasługuje oprawa graficzna książki. Koło tak pięknej okładki zdecydowanie nie można przejść obojętnie. Fantastycznie dobrane kolory przyciągają wzrok i zachęcają do zapoznania się z treścią. Nie ukrywam, że powieść pod tym względem naprawdę pozytywnie się wyróżnia. W środku znalazło się parę literówek, lecz szczerze powiedziawszy nie zwróciłam na nie większej uwagi.
W najbliższym czasie możecie spodziewać się mojej opinii na temat kontynuacji debiutanckiego dzieła pani Ani Łajkowskiej. Myślę, że „Miłość na wrzosowisku” będzie równie wciągająca jak jego poprzedniczka, ale o tym wkrótce się przekonam na własnej skórze.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Damidos:

środa, 23 maja 2012

"Gorzkie urodziny" - Anne Cassidy

Tytuł: Gorzkie urodziny
Tytuł oryginału: Birthday Blues
Autor: Anne Cassidy
Wydawnictwo: Stentor
Data wydania: listopad 2008
Liczba stron: 206
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 6/10

Młode, dorastające dziewczyny, które zachodzą w ciążę, najczęściej z powodu wpadki to bardzo aktualny i współczesny problem, powszechnie określany hasłem „dzieci rodzą dzieci”. Ja jednak, gdy rozglądam się wkoło, w ogóle nie widzę ciężarnych nastolatek. Nie wiem czy wynika to z tego, że po prostu ich nie zauważam, czy z tego, że dobrze się maskują. Problem natomiast na pewno istnieje, co potwierdza na przykład fakt, że moja znajoma , z czasów gimnazjum obecnie znajduje się w stanie błogosławionym.
Powieść Anne Cassidy to historia jasnowłosej Julii, którą poznajemy w dzień jej siedemnastych urodzin. Dziewczyna zamiast świętować swój jubileusz, pogrąża się w smutku i melancholii, nie może pogodzić się z rozstaniem ze swoim pierwszy, poważnym chłopakiem - Benem. Bohaterka przywołuje liczne zdarzenia z przeszłości, opisuje poznanie przyszłego wybranka, początek miłosnych uniesień a także swoją byłą przyjaźń z Sarą. Nastolatka cierpi nie tylko z powodu zerwania i utraty najbliższej sobie osoby, Julia podejrzewa, że jest w ciąży i jest przytłoczona wizją macierzyństwa.
Zupełnie niespodziewanie dziewczyna nawiązuje kontakt z Tiną. Ta nieco pulchniejsza sąsiadka, której początkowo Julia nie darzy sympatią, wyciąga do nastolatki pomocną dłoń i oferuje swoje wsparcie. Rówieśniczki szybko się zaprzyjaźniają, dodatkowo wkrótce łączy je wielka tajemnica, której obie muszą stawić czoło. Wielka odpowiedzialność za przyszłość, staje się powodem kłótni oraz sprzeczek między dziewczynami, jednak mimo spięć, przyjaciółki pozostają sobie wierne do końca.
Książka pisana jest z dwóch różnych perspektyw. Z jednej strony jesteśmy świadkami poszukiwań matki Bobbiego, który jako kilkudniowe niemowlę został porzucony w kartonie i zostawiony na środku chodnika. Czytamy o spekulacjach i domniemaniach inspektorów policji na temat porzucenia dziecka i jego przeszłości, lecz drugiej strony znamy prawdziwą historię opisywaną przez Julię.
Autorka w ciekawy sposób wprowadza czytelnika w błąd. Od początku bowiem jesteśmy nastawieni, że to główna bohaterka będzie tą dziewczyną, o której czytamy na okładce, myślimy, że to Julia zajdzie w ciążę i urodzi synka. Jednak wszystkie nasze założenia okazują się błędne.
W "Gorzkich urodzinach" znalazło się parę dość dziwnych zdarzeń, które mi osobiście wydawały się dość nierealne bądź trudne do zrozumienia, jednak gdyby spojrzeć na to inaczej, wszystko da się wyjaśnić. W końcu książki mają opisywać losy niecodzienne, szokujące a nie typowe i schematyczne.
Historia jest krótka, dlatego czyta się ją bardzo szybko. Dodatkowo powieść stanowi doskonałe źródło informacji na temat tego, jak się nie zachować w obliczu tak trudnej sytuacji. Poleciłabym ją szczególnie osobom, które w jakikolwiek sposób mają styczność z tym aktualnym zagadnieniem.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Stentor:

niedziela, 20 maja 2012

"Numery. Czas uciekać" - Rachel Ward

Tytuł: Numery. Czas uciekać
Tytuł oryginału: Numbers
Autor: Rachael Ward
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: wrzesień 2009
Liczba stron: 320
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 3/10

Wszyscy bez wyjątku kiedyś umrzemy. Mimo że nie znamy konkretnej daty kresu naszego życia to każdy dzień, godzina, a nawet sekunda przybliża nas do tego wydarzenia. Na ogół jednak nie zaprzątamy sobie tym głowy, myślimy, że wiele czasu jeszcze minie, zanim jako starsi ludzie pożegnamy się z tym światem.
Piętnastoletnia Jem posiada niezwykłą zdolność, wystarczy krótki spojrzenie w oczy drugiej osoby, aby poznała ona datę jej śmierci. Dar, który trzyma w ukryciu przed światem, jest dla nastolatki wielkim ciężarem. Sprawia, że dziewczyna izoluje się od reszty społeczeństwa i preferuje samotność, a wszystko dlatego, aby nie być stale otoczoną przez cyfry oraz świadomość śmierci.
Zupełnie niespodziewanie w życie Jem wkracza Pająk. Ten wysoki, czarnoskóry chłopak jako jedyny nawiązuje z nastolatką bliższą relację. Wszystko natomiast psuje fakt, że jego nowa znajoma wie, że chłopakowi pozostał jedynie miesiąc życia.
Jednego dnia bohaterowie wybierają się pod London Eye, jednak gdy Jem dostrzega, że daty śmierci wszystkich otaczających ją turystów są identyczne, para jak najszybciej oddala się z zagrożonego miejsca. Już wkrótce okazuje się, że było to słuszne posunięcie, gdyż część wagonów, z których składa się ta słynna konstrukcja, wybuchła. Służby szybko podjęły poszukiwania dwójki osób, które chwilę przed wypadkiem, w pośpiechu opuszczały teren budowli. Pająk i Jem decydują się na wyjazd i ukrycie się przed ścigającymi ich organami władzy. Co ciekawe babcia chłopaka, mimo że jest grudzień, jak najbardziej popiera zamiar nastolatków i pomaga im w przygotowaniach. Para kradnie samochód oraz pieniądze, po czym oddala się. Wyprawa okazuje się nadzwyczaj ciężka i każe bohaterom zmierzyć się z ekstremalnymi warunkami. Sprawi też, że staną się oni sobie jeszcze bardziej bliscy.
Fabuła powieści jest według mnie niewyobrażalnie wyolbrzymiona. Jestem jeszcze w stanie pojąć atak na London Eye, budynek ten rzeczywiście może być ciekawym celem dla terrorystów. Rozumiem też zainteresowanie policji dwoma uciekającymi osobami. Jednak za nic nie jestem w stanie pojąć sensu ukrywania się bohaterów. Było to przedsięwzięcie zupełnie nielogiczne i nieprzemyślane. Jakby nie spojrzeć, bardziej opłacalne było dla nich stawienie się na komendzie i wyjaśnienie całej sytuacji. Czy naprawdę bohaterowie myśleli, że ucieczka wszystko załatwi i nikt ich nie odnajdzie?
Czytając wcześniej tak wiele pozytywnych opinii na temat książki pani Rachel Ward, spodziewałam się czegoś godnego uwagi i sporo ciekawszego. Ostatecznie zawiodłam się na całej linii. Być może już wyrosłam z powieści przeznaczonych dla nastolatków, bo gdy pomyślę sobie, że ta książka jest przeznaczona dla osób również młodszych to się zastanawiam, jak będzie wyglądać przyszłe pokolenie, które swoją psychikę kształtuję na utworach tej kategorii.
Jedyna rzecz, która w „Numerach” przypadła mi do gustu to zakończenie. A konkretniej ostatnie zdanie, które mnie na tyle zaciekawiło, że w pierwszej chwili zechciałam sięgnąć po kolejny tom tej serii, lecz teraz wiem, że prawie na pewno się tego nie podejmę.
Jeśli jednak miałabym pokrótce podsumować nie tylko tę powieść, ale i inne książki tego typu, wszystko ujęłabym w zdaniu: literatura młodzieżowa schodzi na psy.

środa, 16 maja 2012

"Niespokojne kości" - Melvin Starr

Tytuł: Niespokojne kości
Tytuł oryginału: The Unquiet Bones
Autor: Melvin Starr
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: maj 2012
Liczba stron: 304
Tematyka: Powieść historyczna, Kryminał, Sensacja
Ocena: 7/10

Rzadko się zdarza, abyśmy od samego początku dokładnie i bez wątpienia wiedzieli, kim chcemy zostać. Hugh swoją przyszłość wiązał z zakonem, jednak uznał, że brzemię opieki nad nieśmiertelnymi duszami jest dla niego zbyt wielkie. Odziedziczone po śmierci przyjaciela medyczne księgi, budzą w bohaterze fascynację budową ludzkiego ciała, w wyniku czego mężczyzna decyduje się przekreślić dotychczasowe plany i rozpocząć studia lekarskie.
Wykwalifikowany młody chirurg wkrótce otwiera nieduży gabinet, aczkolwiek nie przynosi on żadnych zysków i nie jest popularny wśród potencjalnej klienteli. Życie medyka odmienia się o sto osiemdziesiąt stopni wskutek niefortunnego wypadku jednego z arystokratów. Tuż pod oknem pracowni Hugh'a, lord Gilbert spada z konia i zostaje zraniony w nogę. Fachowa pomoc lekarza budzi podziw władcy, który szybko sprowadza nowopoznanego lekarza na swój dwór w Bampton. Proponuje mu dogodne warunki życia w zamian za opiekę medyczną nad swoimi poddanymi.
Wnet w tym spokojnym i cichym miasteczku, podczas pozbywania się nieczystości, w szambie, zostają odnalezione kości młodej kobiety. Wszystkie poszlaki wskazują, że była ona ofiarą morderstwa. Brzemię odnalezienia zbrodniarza spoczęło na barkach Hugha, którego władca obdarzył zaufaniem i wierzył, że medyk jest jedyną kompetentną osobą zdolną do rozwikłania zagadki śmierci nastolatki.
Zapoznając się z treścią powieści odniosłam wrażenie, że śledztwo prowadzone przez głównego bohatera jest bardzo współczesne. Czytamy o przeszukiwaniach terenu, przesłuchaniach czy sekcjach zwłok. Momentami wydawało mi się też, że pragnienie lorda, który za wszelką cenę chciał odnalezienia zabójcy, było nieco naciągane. Nie wydaje mi się, aby w owych czasach przywiązywano aż tak dużą wagę do wymierzania sprawiedliwości. Jednak tak naprawdę nikt z nas nie wie, jak wyglądało życie ludzi tamtej epoki.
Styl pisania Melvina Starra jest bez wątpienia bardzo przyjemny i dość zwięzły. W książce nie znajdziemy długich, obszernych opisów miejsc czy przyrody. Według mnie działa to tylko i wyłącznie na plus, dzięki temu akcja powieści jest wartka i żywa. Autor nie zdecydował się też na archaizację języka, dlatego wypowiedzi bohaterów są zrozumiałe dla czytelnika. Nie ukrywam, że jeśli tylko będę miała możliwość, to z chęcią zapoznam się z dalszymi losami mieszkańców Bampton.
Bardzo przypadła mi do gustu oprawa graficzna książki. Okładka jest wyższa niż w tradycyjnych książkach i może to dziwnie zabrzmi, ale jest też przyjemna w dotyku.
„Niespokojne kości” to utwór dla wszystkich i mimo dość niedużej ilości stron, każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Entuzjaści historii będą zadowoleni średniowiecznym klimatem, a wielbiciele kryminałów zapewne z chęcią wraz z Hugh'em będą szukać rozwiązania zagadki morderstw.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic:

niedziela, 13 maja 2012

"Płatki na wietrze" - Virginia C. Andrews

Tytuł: Płatki na wietrze
Tytuł oryginału: Petals on the Wind
Autor: Virginia C. Andrews
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: maj 2012
Liczba stron: 446
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 6/10

Musimy zaznać naprawdę niewyobrażalnych cierpień, aby chęć zemsty całkowicie zawładnęła naszym życiem. Na pewno oczekiwalibyśmy wymierzenia sprawiedliwości za ponad trzy lata młodości spędzone na starym, zakurzonym poddaszu, bez dostępu do świeżego powietrza i godnego pożywienia.
Cathy, Chrisowi i Carrie wreszcie udaje się uciec ze znienawidzonej posiadłości dziadków w Foxworth Hall. Trójka rodzeństwa za zdobyte pieniądze kupuje bilety autobusowe i rozpoczyna swoją podróż na południe kraju. Lecz już w trasie spotykają się oni z pierwszymi przeciwnościami losu. Najmłodsze z dzieci wyraźnie słabnie i potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarza. Na szczęście pojazdem podróżuje niema, czarnoskóra kobieta, która zabiera bohaterów do domu medyka. Tam poznajemy czterdziestoletniego Paula Shaffielda, który od tej pory będzie sprawował opiekę nad rodzeństwem.
Lata spędzone na poddaszu odbiły się na psychice każdego z członków rozbitej rodziny. Chris bezustannie darzy siostrę głęboką miłością, nie dostrzega innych kobiet poza nią . Carrie musi znosić samotność i docinki ze strony rówieśników. Proporcje jej ciała są bowiem zmienione i nieprawidłowe, ponieważ wcześniej dziewczynka dorastała bez dostatecznej ilości światła słonecznego. Jeśli chodzi o Cathy to bardzo żyłam się z tą bohaterką, już podczas lektury „Kwiatów na poddaszu”, solidaryzowałam się z nią i odnajdywałam w niej swoje własne cechy charakteru. Jednak moje odczucia zmieniły diametralnie. Dziewczyna przez cały utwór niesamowicie mnie irytowała i za nic nie mogłam zrozumieć jej postępowania. Nie mogłam wręcz patrzeć, jak niewinna i urocza bohaterka, staje się okrutną i bezwzględną kobietą. Nastolatka w miarę upływu czasu coraz bardziej przypominała swoją matkę. Bez skrępowania uwodziła mężczyzn, kokietowała ich i nie ma co się dziwić, że w wyniku tego spotykała się jedynie z brakiem szacunku oraz brutalnością.
Podczas gdy Chris skupił się na karierze lekarskiej, nastolatka stale snuła plany zemsty. Pragnęła zrujnować życie swojej rodzicielki, pokazać że jest lepsza od niej, bardziej utalentowana i piękniejsza. Jako główny cel wyznaczyła sobie zostanie primabaleriną, chciała przez to udowodnić Corrine, że jest w stanie samodzielnie, bez pomocy innych zyskać szacunek i podziw. Pod koniec zdecydowała się nawet na przeprowadzkę w okolice swojego wcześniejszego „więzienia”, aby ostatecznie rozprawić się z matką.
Drugi tom sagi o Dollanganerach nie porywa i nie wciąga jak jego poprzednik. Akcja jest zdecydowanie zbyt monotonna, a zdarzenia schematyczne i powtarzalne. Styl pisania autorki pozostał jednak niezmieniony, dalej mamy do czynienia z narracją prowadzoną przez Cathy. Tekst jest spójny i zrozumiały, dlatego książkę skończyłam czytać jeszcze tego samego dnia. Jednak wydaje mi się, że cała sprawa związana z przetrzymywaniem bohaterów na poddaszu, została wyjaśniona i doprowadzona do końca, dlatego jestem nadzwyczaj ciekawa tego, co kryją w sobie dalsze części serii.
Muszę przyznać, że uwielbiam okładki owej sagi, zarówno oprawa graficzna „Kwiatów na poddaszu” jak i „Płatków na wietrze”, przykuwa wzrok.
Z jednej strony poleciłabym zapoznanie się z kontynuacją powieści wszystkim osobom, które tak samo jak ja były zafascynowane pierwszą częścią i chcą znać dalsze losy głównych bohaterów, jednak z drugiej strony, nie wiem czy jest sens psuć dobre wrażenie, które pozostawiły po sobie „Kwiaty na poddaszu”.

piątek, 11 maja 2012

"Siedem lat później" - Emily Giffin

Tytuł: Siedem lat później
Tytuł oryginału: Heart of the Matter
Autor: Emily Giffin
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: styczeń 2011
Liczba stron: 408
Tematyka: Literatura piękna, współczesna, zagraniczna
Ocena: 7/10

Nie ma rzeczy idealnych. Nie istnieje perfekcyjne życie, dziecko, a tym bardziej małżeństwo. Słowa przysięgi, wypowiadane w dniu zaślubin, to tylko tradycyjne, puste obietnice. Wraz z upływem czasu uczucie się wypala a „miłość, wierność i uczciwość małżeńska” odchodzą w niepamięć.
W życiu Tessy, na pierwszy rzut oka, niczego nie brakuje. Trzydziestoparoletnia kobieta ma kochającego męża, dwójkę wspaniałych dzieci i stabilną sytuację finansową. Po zrezygnowaniu z kariery nauczycielki, postanawia zająć się wychowywaniem potomstwa i przejąć funkcję gospodyni domowej. Jej ukochany Nick pracuje jako chirurg plastyczny w pobliskim szpitalu. Nie jest on jednak specjalistą w powiększaniu piersi czy korekcji nosów, z czym z pewnością kojarzy nam się jego profesja. Mężczyzna poświecił się pomaganiu dzieciom, ofiarom wypadków. W związku ze swoim zawodem nie spędza on z rodziną zbyt dużej ilości czasu. Jednak jego żona ma do niego całkowite zaufanie i rozumie jego pasję, dlatego nie robi mu z tego powodu większych kłopotów.
Równocześnie poznajemy drugą, główną bohaterkę. Jest nią drobna, ciemnowłosa Valerie, która raczej nie wyróżnia się swoją urodą ponad przeciętność. Prawniczka stanowi całkowite przeciwieństwo jasnowłosej i atrakcyjnej Tessy. Dodatkowo kobieta nie może się też pochwalić tak udanym życiem. W przeszłości nie miała ona szczęścia do facetów, nigdy nie zaznała prawdziwej miłości, a ostatecznie została samotną matką.
Fabuła książki rozpoczyna się w siódmą rocznicę ślubu państwa Russo. Tessa i Nick udają się do ekskluzywnej restauracji, aby świętować kolejny wspólnie spędzony rok. Lecz romantyczna atmosfera zostaje szybko przerwana przez telefon ze szpitala. Chirurg musi natychmiast stawić się w pracy. Na miejscu poznaje on historię nieszczęśliwego wypadku synka prawniczki – Charliego. Chłopczyk, w trakcie opiekania pianek na przyjęciu u swojego dobrego kolegi, zostaje dziwnym trafem wepchnięty do ogniska. Skutkuje to głębokim poparzeniem twarzy i ręki. Nick decyduje się podjąć leczenia dziecka i szybko nawiązuje bliższą relację Valerie. Na pozór idealny mąż nawiązuje romans z matką swojego pacjenta.
Coraz późniejsze powroty do domu, nieobecność i roztargnienie wzbudzają podejrzenia małżonki lekarza. Kobieta domyśla się zdrady, jednak mimo wszystko nie jest w stanie dopuścić do siebie myśli, że Nick mógł się tego dopuścić. Mężczyzna jednak darzy uczuciem obie partnerki i musi wybierać, czy pozostanie z żoną i dwójką dzieci, czy może założy nową rodzinę? Ostatecznie byłam zadowolona z końcowego obrotu sprawy, ale żeby się przekonać jaka była decyzja lekarza, sami musicie sięgnąć po tę powieść.
Od pierwszej chwili to Tessa wzbudziła moją sympatię. Momentami jednak bardziej utożsamiałam się z Valerie, choć coś w jej sposobie bycia skutecznie mnie odtrącało od jej osoby. Historia jest opowiadana naprzemiennie przez obie panie. Zabieg udany, lecz dość ostatnio pospolity.
Styl pisania Emily Griffin jest prosty i lekki, jak chyba w większości kobiecych powieści. Oczywiście cała fabuła nie jest może wyszukana, powiedziałabym nawet, że jest ona typowa i banalna, jednak książkę czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Majowy weekend to zdecydowanie idealny czas na tego typu lekturę.

wtorek, 8 maja 2012

"Pałac Północy" - Carlos R. Zafon

Tytuł: Pałac Północy
Tytuł oryginału: El Palacio de la Medianoche
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: kwiecień 2011
Liczba stron: 288
Tematyka: Literatura piękna, młodzieżowa
Ocena: 4/10

Gwarantuję, że praktycznie każdy z was miał w dzieciństwie swoją tajną, sekretną kryjówkę, którą dzielił z przyjaciółmi i potocznie nazywał „bazą”. Zazwyczaj był to miejsce ukryte w lesie, na polanie bądź nawet zwykły namiot, stworzony z koców. Bohaterowie powieści Zafona, tworzący niewielki, siedmioosobowy klub Chowbar Society swoim oficjalnym punktem zgromadzeń uczynili budynek starego i opuszczonego domu, okrzykniętego przez nich Pałacem Północy. Nazwa wzięła się od pory dnia, w której odbywali swoje narady. Idea towarzystwa polegała na wzajemnej pomocy i edukacji.
Cała książka rozpoczyna się od retrospekcji. Cofamy się o szesnaście lat wstecz i jesteśmy świadkami dramatycznej ucieczki młodego oficera. Mężczyzna późną nocą przemierza ulice Kalkuty, z dwójką niemowląt w ramionach. Wie, że ścigający go prześladowcy, wkrótce go dopadną, dlatego jak najszybciej stara się znaleźć bezpieczną kryjówkę dla bliźniąt. Praktycznie w ostatniej chwili udaje mu się powierzyć dzieci pod opiekę ich babki.
Kobieta decyduje się na rozdzielenie rodzeństwa. Chłopca podrzuca do sierocińca St. Patrick's, prowadzonego przez jej dawnego znajomego, a dziewczynkę zabiera ze sobą w długą podróż po kraju.
Bena, głównego bohatera, poznajemy w noc, w której Chowbar Society ma zostać rozwiązane. Wszyscy jego członkowie w najbliższym czasie prawnie wkroczą w dorosłość i będą zmuszeni opuścić sierociniec. Jednak tego wieczoru ma też miejsce zdarzenie, które już na zawsze pozostanie w pamięci przyjaciół. Przywódca grupy poznaje swoją siostrę i oboje dowiadują się o przerażającym człowieku, który lata wcześniej poprzysiągł sobie, pozbawienie życia bliźniąt. Mniej więcej wyjaśnia to większość dziwnych i przerażających wydarzeń, które ostatnio działy się wokół znajomych. Rozpoczynają się trudne i straszne chwile, podczas których całe stowarzyszenie włączone jest w pomoc i wsparcie dla Bena i Sheere.
Fabuła owiana jest tajemnicą, której rozwiązanie zna tylko babka bliźniąt. Wie ona kim jest sprawca, jednak początkowo ukrywa swoją wiedzę przed ponownie połączoną rodziną. Staruszka zdaje sobie sprawę, że prawda jest druzgocząca i nieprawdopodobna.
Losy bohaterów opisane są w podwójny sposób. Z jednej strony mamy do czynienia z narracją trzecioosobową, a z drugiej: z historią opisywaną przez jednego z chłopców – Iana. Obie te formy występują naprzemiennie, podczas gdy ta druga jest dużo krótsza i mówi głównie o uczuciach, daje ona również możliwość spojrzenia w przyszłość, występujących w powieści postaci.
Przyznam, że było to moje pierwsze rozczarowanie powieścią pana Carlosa, którego twórczość ze względu na pamiętny „Cień wiatru” czy „Grę Anioła”, bardzo cenię. Historia mnie ani nie wciągnęła, ani nie zaskoczyła, momentami wydawała mi się nawet bezsensowna i co tu dużo ukrywać – głupia. Jedynym usprawiedliwieniem może być fakt, że była to dopiero druga powieść owego pisarza i jak na wstępie czytamy: przeznaczona typowo dla młodzieży.

sobota, 5 maja 2012

"Purpura i czerń" - J. P. Gallagher

Tytuł: Purpura i czerń
Tytuł oryginału: The Scarlet and the Black
Autor: J. P. Gallagher
Wydawnictwo: Promic
Data wydania: listopad 2010
Liczba stron: 248
Tematyka: Literatura faktu, biografia, sensacja
Ocena: 7/10

Lubimy słuchać o strasznych zdarzeniach, jakie przytrafiają się drugiemu człowiekowi. Nie bez powodu literatura wojenna cieszy się tak dużą popularnością. Jednak w tej całej fascynacji okrucieństwem, często pomijamy i zapominamy o ludziach, którzy w tych trudnych czasach, z odwagą i poświęceniem nieśli pomoc bliźniemu. Do takich właśnie osób należał Hugh O'Flaherty zwany również Szkarłatnym Kwiatem Watykanu.
Irlandzki ksiądz piastujący dość wysokie stanowisko w Stolicy Apostolskiej, kierował tajną, dobrze prosperującą organizacją. Wraz z kilkoma głównymi pomocnikami, do których zaliczyć można Sama Derrego czy D'Arcy'ego Osborna , oraz rzeszą postronnych osób, wspierał jeńców i uchodźców wojennych, których z dnia na dzień przybywało do Rzymu coraz więcej. W swojej działalności nie ograniczał się tylko do łożenia środków finansowych potrzebującym, podopieczni mogli liczyć też na bezpieczne schronienie i stałą opiekę. Prałat zarazem starał się w swoich działaniach wykraczać poza mury miasta. Wielokrotnie udawał się na wieś, aby i tam dostarczać potrzebnych funduszy.
Aktywność monsiniora nie wszystkim jednak odpowiadała. Duchowny cały czas był obserwowany przez Herberta Kapplera, szefa rzymskiego gestapo. Niemiecki dowódca za wszelką cenę starał się złapać O'Flahertego na gorącym uczynku. W tym celu inicjował liczne zasadzki i pułapki, z których jednak kapłan wychodził bez większego szwanku. Jedyną wadą mężczyzny była łatwowierność, właśnie przez tę cechę, kilkakrotnie prawie ujawnił swoją działalność, wskutek czego mógł trafić w niemałe tarapaty. Nie da się ukryć, że Bóg miał wielebnego w swojej opiece.
Wielkoduszność Hugh'a nie znała granic. Pomagał on każdemu, bez względu na jego narodowość czy poglądy społeczne. Po zakończeniu wojny uratował on nawet rodzinę swojego niemieckiego prześladowcy. Ponadto był nadzwyczaj skromny i nigdy nie lubił przyjmować pochwał, które bez wątpienia mu się należały, ponieważ jego organizacji udało się wesprzeć łącznie ponad cztery tysiące osób.
Gallagher w swojej książce pokazuje też O'Flahertego z zupełnie innej strony. Bohater to nie tylko schematyczny kapłan, to również zapalony golfista i były bokser.
Polacy czytając tę powieść na pewno mogą czuć się nieco wzburzeni. Porównując problemy, z jakimi zmagała się ówczesna Italia, z sytuacją w naszej ojczyźnie, można stwierdzić, że Włosi nie mieli powodów do narzekań.
Książka napisana jest bardzo przystępny i ciekawy sposób, zawiera rzetelne, szczegółowe informacje z życia duchownego i jego otoczenia. Zdecydowanie nie jest to typowa, oklepana biografia, zawierająca jedynie „suche” fakty. Autor całą historię przedstawił w formie powieści, która niewątpliwie wciąga do ostatniej strony. Zwolennicy kina, mogą obejrzeć filmową wersję losów Szkarłatnego Kwiatu w reżyserii Jerrego Londona, zdecydowanie warto, ponieważ historia niezwykłego monsiniora O'Flahertego nie powinny popaść w niepamięć.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Promic:

wtorek, 1 maja 2012

"Dopóki mamy twarze" - Clive S. Lewis

Tytuł: Dopóki mamy twarze
Tytuł oryginału: Till we have faces
Autor: Clive S. Lewis
Wydawnictwo: Esprit
Data wydania: marzec 2010
Liczba stron: 360
Tematyka: Literatura piękna, zagraniczna, fantastyka
Ocena: 8/10

W umyśle każdej małej dziewczynki pewnie nieraz pojawiła się myśl: „Chciałabym być księżniczką”. Ogromny pałac, nieziemska uroda i przystojny książę na białym rumaku to spełnienie dziecięcych marzeń. Niemniej jednak w powieści Clive'a Lewisa, znanego wszystkim autora „Opowieści z Narnii”, prócz wielkiego zamku, główna bohaterka nie posiada żadnej z wymienionych wyżej rzeczy.
Natura nie była hojna dla księżniczki Orual. Dziewczyna była nadzwyczaj szpetna, a jej wygląd odpychał i budził wstręt. Wyśmiewana przez ojca, który nie mógł spłodzić męskiego potomka, i młodszą siostrę, czuje się samotna i niepotrzebna. Wszystko jednak ulega zmianie, gdy na dworze pojawia się Lis. Grecki niewolnik, zatrudniony przez króla w celu edukacji córek, okrywa w paskudnej nastolatce potencjał. Uczennica szybko przyswaja nowe fakty, zadaje pytania i w przeciwieństwie do siostry, chce rozszerzać swoją wiedzę.
Narodziny nowej królewny - Psyche są kolejnym punktem zwrotnym w życiu bohaterki Niemowlę pod względem aparycji stanowi całkowite przeciwieństwo starszej siostry. Od samego początku olśniewa każdego swoją zadziwiającą urodą. O dziwo Orual, która w ciągu lat pogodziła się ze swoim wizerunkiem, nie odczuwa zazdrości wobec pięknego dziecka. Kocha je bezgranicznie i jest dla niej drugą matką.
Wkrótce nad królestwo w Glome nadciągają ciemne chmury. Nieurodzajna ziemia, susza i zaraza powodują śmierć setek poddanych. Prosty lud, który w najmłodszym dziecku króla widzi ucieleśnienie bogini Ugnit, domaga się spotkania z dorastającą panną. Psyche zmuszona jest dotykać swymi dłońmi każdego chorego, bowiem społeczeństwo dodatkowo utwierdzone jest w przekonaniu, że jej niebiańskie ręce mają moc uzdrawiania. Jednak tragiczna sytuacja w krainie dalej pozostaje niezmienna. Ludność szybko cofa niedawne zdanie i zaczyna widzieć w Istrze źródło swoich nieszczęść. Starszyzna jest przekonana, że prawdziwa bogini ich ziem, jest zazdrosna o urodę Istry i zagniewana za cześć, jaką miejscowi oddają człowiekowi. Kapłani rzucają losy, z których wynika, że dziewczyna musi zostać ofiarowana Cieniowi Bestii. Uroczysta procesja aż do świętej Szarej Góry kończy się przywiązaniem Psyche żelaznymi łańcuchami do drzewa, gdzie w ciągu najbliższego czasu, ma zostać pożarta przez legendarnego potwora.
Pewien czas po owym wydarzeniu Orual, wciąż zdruzgotana stratą ukochanej osoby, postanawia udać się w miejsce śmierci siostry, aby w należyty sposób pogrzebać jej szczątki. Na miejscu jednak okazuje się, że księżniczka Istra żyje i na dodatek twierdzi, że jest teraz małżonką boga. Główna bohaterka za wszelką cenę stara się wybić owe głupstwa z głowy swojej wychowanki. Czy jednak brednie, które słyszy księżna Glome, rzeczywiście są nieprawdziwe?
Narracja prowadzona przez Orual jest klarowna i zrozumiała, występują częste, bezpośrednie zwroty do czytelnika. Kobieta ma na celu nie jest tylko ukazanie swojej historii, jej głównym zamiarem jest wysnucie zarzutu przeciwko bogom. Oskarża ich o dwulicowość i manipulacje ludzkim życiem.
Lewis daje nam nie tylko ciekawą i wciągającą historię, ale i źródło rozważań na tematy wiary. W swoim dziele ukazuje tak naprawdę kwestię duchową, która nurtuje każdego człowieka. Dzięki elementom fantasy oraz inspiracjom kulturą starożytnych Rzymian i Greków, atmosfera książki jest niemal magiczna. Z pewnością mogę stwierdzić, że „Dopóki mamy twarze” przypadnie do gustu nawet najbardziej wybrednemu czytelnikowi.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Esprit: