poniedziałek, 14 października 2024

"Mali Bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy." - Paweł Reszka

Tytuł: Mali Bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy.
Autor: Paweł Reszka
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Data wydania: kwiecień 2017
Liczba stron: 336
Tematyka: Literatura faktu, Reportaż
Ocena: 8/10

Polska służba zdrowia to temat rzeka. Nigdy nie była najlepsza, ale też niewiele robi się, żeby w jakikolwiek sposób ją poprawić. Żyjemy w odwiecznym sporze i poszukiwaniu winnych. Jedni twierdzą, że obecny stan rzeczy jest winą rządu, inni że personelu medycznego, a jeszcze inni że samych pacjentów. Jak jest naprawdę i co o tym sądzą lekarze w szczególności?

Oczywiscie wielu spraw można się domyślić i bez siegania po tę książkę m.in tego że polska służba zdrowia jest niedofinansowana, personelu medycznego brakuje a szpitale sa przepelnione. To co reportaż Pawła Reszki nam pokazuje to przyczyny takiego stanu rzeczy i choć książka została wydana w 2017 to wydaje mi się, że kwestie poruszane przez autora są dalej tak samo aktualne.

Smutne i przerażające zarazem było czytanie o młodych, ambitnych ludziach, tak poniewieranych i niedocenianych przez polski system służby zdrowia.  Paweł Reszka pozwala czytelnikowi spojrzeć na lekarzy z innej perspektywy. Nam jako pacjentom wydaje się, że lekarze są wyniośli i patrzą na nas z góry , podczas gdy oni przeszli długą i wyboistą drogę, żeby móc nam pomagać i to nie jest ich wina, że polskie realia utrudniają im adekwatna opiekę nad pacjentem. System nie jest łagodny ani dla nich ani dla pacjentów. 

Cenię sobie, gdy autorzy nie owijaja w bawełne i nie staraja się złagodzić słów wypowiadanych przez osoby, z którymi przeprowadzają wywiad. W książce Pawła Reszki znajdziemy wiele kontrowersyjnych i szokujących wypowiedzi, które tylko dodają ksiązce wiarygodności. Wygląda na to, że anonimowość pozwoliła lekarzom otworzyć się i wyrzucić z siebie wszystkie frustracje, których doświadczają w swoim zawodzie. Trochę jednak brakowało mi w tym reportażu jakiś pozytywnych aspektów. Momentami odnosiłam wrażenie jakby celem książki było zrównanie z ziemią polskiej służby zdrowia. Ok, rozumiem, że jest źle, ale trudno mi uwieżyć, że ci wszyscy lekarze tak wytrwale tkwią w swoim zawodzie jeśli nie znajdują w nim żadnej przyjemności. 

Reportaż podzielony jest na 8 rozdziałów, z których każdy porusza inny aspekt pracy lekarza. Każda część sklada sie z fragmentow rozmów z poszczególnymi lekarzami/stazystami/rezydentami bądź też z osobistych relacji autora z pracy jakiej podjął się na potrzeby tej ksiązki. Często zdarza się, że na jednej stronie znajdujemy jedynie pare zdań wypowiedzi, co sprawia, że rozdziały są krótkie, a książkę czyta się błyskawicznie. Pawel Reszka pisząc “Małych Bogów” wykonał kawał dobrej roboty i zdecydowanie zachęcił mnie do sięgniecia po drugą książkę z tej samej serii jak i inne reportaże spod pióra tego autora.

środa, 25 września 2024

"It Starts with Us" - Colleen Hoover

Tytuł: It Starts with Us
Tytuł oryginału: It Starts with Us
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: pażdziernik 2022
Liczba stron: 336
Tematyka: Literatura zagraniczna, Romans
Ocena: 5/10

Poszłam za ciosem i od razu po przeczytaniu ‘It Ends with Us’ wzięłam się za kolejną książkę z serii mianowicie ‘It Starts with Us’. Collen Hoover przyznała, że nie planowała pisania kontynuacji ‘It ends with us’ jako, że według niej historia Lily skończyła się w odpowiednim momencie, i tu się zgodzę. Ta kontynuacja nie powinna powstać tylko ze względu na to, że fani autorki chcieli poznać dalesze losy bohaterów. Niestety, ale cała powieśc wygląda jakby była pisana tylko po to, żeby zadowolić oczekiwania czytelników, którym marzy się zobaczenie głównych bohaterów razem.
 
Atlas jest po prostu i d e a l n y: ma ciało greckiego Boga, genialnie gotuje i prowadzi dwie odnoszące sukcesy restauracje, a do tego ten charakter! Nic nie jest w stanie wytrącić go z równowagi, Lily jest dla niego całym światem, a on pomimo tego co przeszedł w dzieciństwie wyciąga pomocną rękę do swojej matki i brata. Przez ponad trzysta stron powieści Atlas nie popełnił żadnej gafy oraz ani razu nie podniósł głosu bez względu na to jakie emocje nim targały. Normalnie, żebym nie miała męża i żeby Atlas nie był postacią fikcyjną to sama bym sie zakochała.

Dla odmiany ta część serii jest pisania z perspetywy zarówno Lily jak i Atlasa. Ciekawym doświadczeniem było poznać punkt widzenia Atlasa i tym samym dowiedzieć się jak z jego perspektywy wyglądały początki jego znajomości z Lily. Dodatkowo, bardzo podobało mi się włączenie do akcji nowych bohaterów od strony Atlasa. Wydaje mi się, że gdyby autorka ponownie zdecydowała się na pisanie opowieści wyłączenie z perspektywy Lily to ta powieść byłaby praktycznie o niczym. Dodanie wątku brata Atlasa, ale też jego dalszej rodziny i przyjaciół ożywiło akcje i było w sumie jedynym co się działo w książce i czego nie można było do końca przewidzieć. Jak można się domyślić perspektywa Lily była bardzo płaska i nie wnosiła za wiele do powieści, prócz lamentów Lily i dylematów nad tym jak ma dalej pokierować swoim życiem.  

Podsumowując, odniosłam wrażenie, że autorka pisząc tę książkę nie postarała się tak bardzo jak w przypadku jej poprzedniczki, po prostu dała fanom to co chcieli, bo wiedziała, że książka i tak bardzo dobrze się sprzeda tak samo jak miało to miejsce w przypadku ‘It ends with us’. Nie zmienia to jednak faktu, że ja książkę pochłonęłam w jeden dzień.

środa, 11 września 2024

'It Ends with Us' - Colleen Hoover

Tytuł: It Ends with Us
Tytuł oryginału: It Ends with Us
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: marzec 2021
Liczba stron: 368
Tematyka: Literatura zagraniczna, Romans
Ocena: 7/10

Jak można się domyślić po książkę Colleen Hoover 'It ends with us' sięgnęłam na fali popularności, jaka przyszła na tę powieść za sprawą ekranizacji. W kinie oczywiście byłam i pomimo, że film nie wywołał na mnie priorunującego wrażenia to i tak zdecydowałam się sięgnąć po jego pisany pierwowzór. Główną motywacją do tego były liczne opinie, które twierdziły, że film jest przekłamany i nie oddaje tego przez co musiała przechodzić główna bohaterka. Musiałam więc przekonać się na własnej skórze czy to prawda.

Tutaj muszę przyznać, że w pewnych momentach książka Colleen Hoover wydawała mi się zbyt podkoloryzowana. Spójrzmy na to: Lily otwiera kwiaciarnie, która oczywiście od razu staje się hitem, obiekt jej nastoletniej miłości choć kiedyś bezdomny, dziś prowadzi jedną z najlepszych restauracji w Bostonie, jej obecny partner nie dość że zabójczo przystojny to jeszcze neurochirurg z doskonałymi perspektywami na przyszłości, a kim jest najlepsza przyjaciółka Lily? No oczywiście milionerką. Trochę chyba tego za dużo jak na jeden raz. Jedyne co przychodzi mi na myśl to to że autorka mogła umyślnie nakreślić otoczenie Lily jako niemal idealne po to, aby pokazać, że nie ważne jak perfekcyjne może wydawać się czyjeś życie z zewnątrz za zamkniętymi drzwiami może wyglądać ono nieco inaczej.

Mimo że Ryle, gdy nie jest agresywny, rzeczywiście da się lubić i widać dlaczego Lily pokochała go praktycznie od pierwszego wejrzenia, ja zdecydowanie należę do team’u Atlas. Nosiło mnie po prostu gdy czytałam jak tych dwoje nie może na siebie trafić w odpowiednim momencie życia. Wszystko wskazuje, że są sobie pisani a mimo to nie dane jest im być razem.

Muszę pochwalić autorkę za doskonałe przedstawienie kompleksowości emocji jakich doświadczała Lily próbując zdecydować o przyszłości swojego związku. Osobom patrzącym na wszystko z boku łatwo jest wydawać osądy i dawać ‘cenne’ rady, podczas gdy tak niewiele wie się o tym, co dzieje się w głowie osoby faktycznie przeżywającej dane emocje i sytuacje. Mama autorki sama była ofiarą przemocy domowej, dlatego Colleen Hoover mogła czerpać informacje z pierwszej ręki.

Jakie jest jednak moje zdanie w tej kwestii tego czy film jest lepszy niż książka? Według mnie ekranizacja jest wiernym odzwierciedleniem powieści i nie licząc paru mało znaczących niuansów, które rózniły książkę od filmu m.in. inna nazwa restauracji Atlasa, to reżyser 'It ends with us' bardzo adekwatnie przeiósł akcję książki na kinowy ekran. Jeśli nie macie ochoty czytać książki, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że pójście do kina niczego wam nie odbierze.

środa, 4 września 2024

"Butik na Astor Place" - Stephanie Lehmann

Tytuł:  Butik na Astor Place
Tytuł oryginału:  Astor Place Vintage
Autor:  Stephanie Lehmann
Wydawnictwo: Muza
Data wydania:  luty 2015
Liczba stron: 480
Tematyka: Literatura współczesna, zagraniczna
Ocena: 3/10

Muszę przyznać, że “Butik na Astor Place” to jeden z moich największych książkowych zawodów tego roku. Wysoka ocena zdecydowanie mnie w tym przypadku zmyliła i potwierdziła, że nie zawsze dobrze jest kierować się tym wyznacznikiem w poszukiwaniu książki. 

Po skończeniu powieści muszę też przyznać, że opis z tyłu książki również jest nieco mylący. Czytelnikowi obiecuje się powieść o dwóch kobietach, które łączy niezwykle silna więź, mimo tego że żyją w innych stuleciach. Ja żadnej więzi czy podobieństw w życiu czy nawet sposobie myślenia obu pań nie dostrzegłam. Jedyne co bez wątpienia można stwierdzić to to, że Amanda była niezwykle zafascynowana życiem Olivie i starała się dowiedzieć o jej losach jak najwięcej. Jednak nie powiedziałabym, że obie panie były ze sobą jakoś nadzwyczajnie związane.

Z przykrością też muszę stwierdzić, że historie zarówno Amandy jak i Olive (choć w jej przypadku jest nieco lepiej) są po prostu nudne. Amanda to mieszkanka współczesnego Nowego Jorku, która boryka się z problemami, ktore wydają się typowe dla ludzi zamieszkujacych to miasto: bezsenność, kłopoty z wynajmem lokalu i niespełniona miłość. Olive również zamieszkuje Nowy Jork ale na początku XX wieku, w czasie kiedy miasto przechodzi transformacje, a kobiety dopiero zaczynają uzyskiwać nowe prawa. Czytanie wątku Amandy było dla mnie niczym oglądanie kolejnej komedii romantycznej, na którą nie ma się wiekszego pomysłu, historia Olive była nieco bardziej ciekawa, jednak mimo wszystko jeśli czytało się wcześniej trochę książek, których akcja dzieje się w podobnych czasach to nie znajdujemy w "Butiku na Astor Place" nic wyjątkowego.

Ponadto autorka uznała, że dobrym pomysłem jest dodanie do powieści elementów realizmu magicznego czyt. pozornie realistyczną opowieść zakłócają pozornie niespójne i dziwaczne wydarzenia i zjawiska [Encyklopedia PWN]. Według mnie nie był to trafiony zabieg, a czytając niektóre z wątków, które owe elementy zawierały, czułam nutkę zażenowania, że autorka nie potrafiła w jakikolwiek inny sposób nadać akcji dynamiczności.  

Mnie osobiście książka Stephanie Lehmann nie porwała, jednak nie zmienia to faktu, że dużo innych czytelników ją sobie chwali. Niech więc moja opinia całkowicie nie zniechęca was do sięgnięcia po tę powieść, szczególnie jeśli jesteście fanami lekkich powieści i szukacie czegoś niezobowiozującego do czytania leżac na plaży w czasie wakacji.