Tytuł: Złe dziewczyny nie
umierają
Tytuł oryginału: Bad Girls
Don't Die
Autor: Katie Alender
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: styczeń 2016
Liczba stron: 360
Tematyka: Literatura młodzieżowa, Horror
Ocena: 5/10
Co jest takiego upiornego w lalkach, że
są one motywem przewodnim tak wielu strasznych historii?Jak dla mnie
potwór z nich żaden, jednak jak widać inni mają w tej kwestii
odmienną opinię. Katie Aleder na przykład uważała, że stanowią
one doskonałą bazę pod horror i tak właśnie powstała jej
najnowsza książka. “Złe dziewczyny nie umierają” to historia
siedemnastoletniej Alexis, której młodsza siostra zostaje opętana
przez złego ducha, zamieszkałego w jednej z jej setek
kolekcjonerskich lalek. Dusza, pełniąca kontrolę nad ciałem
Kasey, chce użyć jej do przeprowadzenia zemsty na całych
pokoleniach miejscowych kobiet, a zadaniem Alexis będzie ją
powstrzymać.
Być może inni czytelnicy polubią
główną bohaterkę, jednak mnie Alexis niemiłosiernie irytowała.
Wszystko dlatego, że autorka usiłowała za wszelką cenę wykreować
ją na młodocianą buntowniczkę, (z różowymi włosami ,żeby
oczywiście odróżniała się na tle innych uczniów), nierozumianą
przez rówieśników i bezgranicznie skupioną na swojej pasji jaką
jest fotografia. Wszystkie te cechy miały nadać jej wyjątkowego
charakteru, jednak w rzeczywistości bohaterka stała się jedną z
miliona “rebeliantek”, których w literaturze typu young adult co
nie miara.
“Złe dziewczyny nie umierają” z
założenia miało być straszną historią, która niestety nie
przerażała nawet odrobinę, a momentami wręcz śmieszyła. Za
przykład może posłużyć wątek magicznych naszyjników, które
swoją mocą ochraniały główną bohaterkę przed wpływem
nawiedzonej, młodszej siostry. Dodatkowo po połączeniu buchały
iskrami i ogólnie działy się z nimi kosmiczne rzeczy. Jednym
słowem, wątek baaardzo infantylny i nietrafiony. Wydaje mi się, że
już cokolwiek inny “talizman” lepiej spełniałby swoją rolę i
być może byłby nieco bardziej upiorny.
O minusach chyba nasłuchaliście się
już wystarczająco dużo, więc czas teraz przejść do tych
(niewielu) plusów, jakim może się powyższa książka poszczycić.
Po pierwsze powieść czyta się zadziwiająco szybko, w moim
przypadku był to zaledwie jeden dzień, co uważam za całkiem
niezły wynik, biorąc pod uwagę jak niewiele czytam w ostatnim
czasie. Po drugie zachwycająca okładka obok której nie da się
przejść obojętnie. Wydawnictwo posłużyło się oprawą
amerykańską i miejmy nadzieję, że w przypadku pozostałych tomów
pozostanie to nie zmienione, bo z tego co widziałam, inne okładki z
serii są równie znakomite jak ta. Po trzecie … no, niestety
trzeciego plusu nie udało mi się odnaleźć.
Co tu dużo mówić, “Złe dziewczyny
nie umierają” to powieść przeznaczona dla zdecydowanie młodszych
czytelników, którym nie będzie przeszkadzała pospolitość głównej
bohaterki i które przepadają za “tanimi” horrorami. Myślę
też, że fanom serii “Pośredniczka” autorstwa Meg Cabot (czy
ktoś jeszcze pamięta ten cykl?) powieść Katie Aleder również
mogłaby się spodobać.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Feeria:
Czeka u mnie na półce, ale raczej nie mam na nią ochoty. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Mam pytanie, znasz może erię Red Rising
OdpowiedzUsuńPierce Browna, przeczytałam 1 tom i miałam dreszcze, naprawdę pierwszy raz od dawna coś mi się tak spodobało i aż boję się czytać dalej bo mam złe doświadczenia z tego typu cyklami, gdzie często kolejne książki to rozczarowanie.
Mi pierwszy tom przypadł do gustu, dlatego wypatruję z zainteresowaniem kontynuacji ;)
OdpowiedzUsuńDo szczególnie młodych nie należę, ale na ksiązkę się skusiłam i byłam zadowolona...Chociaż nie bałam się ani trochę :)
OdpowiedzUsuńMam u siebie. Miło ją wspominam :))
OdpowiedzUsuńNie jestem miłośniczką takiej literatury a lalki, szczególnie kukiełki mnie przerażają ;))
OdpowiedzUsuńChyba lektura nie dla mnie, a same lalki mnie przerażają. I to strasznie!
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się po tej książce czegoś znacznie więcej, ale widzę po Twojej recenzji, iż obyło się bez zachwytów. Zatem jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich książek, na pewno po tę pozycję nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo przyciąga wzrok, ale chyba jednak książka nie wpisuje się w moje ulubione gatunki. Także podobnie jak Cyrysia tym razem spasuję. :-)
OdpowiedzUsuńChciałam przeczytać ale po twojej recenzji się jeszcze zastanowię ;)
OdpowiedzUsuńhttp://soelliee.blogspot.com/