Trylogia: Katerina
Tytuły: Nadciaga burza/The Unfailing Light/The
Morning Star
Autor: Robin Bridges
Wydawnictwo: Fabryka
Słów/Delacorte Press
Data wydania: 2012/2013
Liczba stron: 384/320/320
Tematyka: Fantastyka,
Literatura młodzieżowa
Średnia ocena: 2/10
Nieczęsto się
zdarza, żeby któreś wydawnictwo zdecydowało się wydać pierwszy tom jakiejś trylogii,
żeby zaraz potem zaniechać publikacji kolejnych. Ja niestety mam taki głupi
nawyk, że jak zacznę czytać jakąś serię to muszę od razu przeczytać wszystkie
dostępne tomy, żeby wiedzieć na czym skończyła się akcja. Jako że, dwie
następne książki z serii „Katerina” nie ukazały się w Polsce, udało mi się je
zdobyć w wydaniu angielskim. Tym samym po przeczytaniu ‘Nadciąga burza’, które
oceniłam na 4/10, musiałam męczyć się lekturą kolejnych dwóch tomów, które w
mojej klasyfikacji ledwo co zyskały notę 1/10.
Ale o czym jest ta
trylogia? Jest to historia rosyjskiej książczynki Kateriny Aleksandrowej, która
na co dzień zafascynowana jest medycyną, ale w między czasie odkrywa w sobie
moc przywracania życia zmarłym. Czyni ją to smakowitym kąskiem dla rosyjskiej
elity, która takich zdolności potrzebuje. W rezultacie Katerina zostaje
wmieszana w liczne intrygi i tym samym odkrywa, że na rosyjskim dworze żyją istoty,
które uznawane były za dawno wymarłe, czyt. wampiry, wilkołaki, wróżki i co tam
jeszcze wam do głowy przychodzi, bo w tej książce jest dosłownie wszystko.
Główna bohaterka
książki przestawiana jest jako bardzo potężna nekromantka, jednak zupełnie nie
wie jak panować and swoimi mocami ani nawet jak ich poprawnie używać. Wszystko
magiczne co robi, albo dzieje się przez przypadek, albo za przewodnictwem
innych. W pierwszym tomie jeszcze można było to zrozumieć, ale w trzecim cała
ta sytuacja wydawała się wręcz smutna. Katerina została wybrana jako oficjalny nekromant
cara Rosji, a znała tylko jedno zaklęcie przez wszystkie trzy tomy!
Głupota głównej
bohaterki momentami aż mnie przerażała. Katerina została porwana parokrotnie na
przestrzeni trzech tomów, jednak za każdym razem pomagała swoim oprawcom, pomimo
że zdawała sobie sprawę, że nie wyniknie z tego nic dobrego. No, ale skoro już i
tak została porwana i nie ma nic lepszego do roboty to zamiast przeciwstawiać się
oprawcy będzie mu pomagać, no bo czemu nie. Ponadto, jako nekromant mogła przywoływać
zmarłych żeby obronili jej oprawce przed zagrożeniem, ale nie mogła zrobić nic
dla siebie, żeby uciec z „niewoli”. Dziwne. Inna kwestia, Katerina nie chce żeby
jej przeciwnik dostał w ręce przedmiot, który może mu przejąć władze and Rosją,
a mimo to pomaga mu rozwiązać wszystkie zagadki, prowadzące do tego przedmiotu.
Gdzie tu logika?
Kolejne do czego
muszę się przyczepić to fakt, że książka klasyfikowana jest jako fantasy, choć należeć
powinna zdecydowanie do literatury młodzieżowej. Rozumiem, że występuje w niej
wiele elementów fantastycznych, ale wciąż nie zmienia to faktu, że to co
reprezentuje sobą ta trylogia nie jest nastawione na dorosłego czytelnika. Weźmy
na przykład książkę Meg Cabot „Pośredniczka” lub nawet „Zmierzch” Stephenie
Meyer, w obu tych książkach znajdujemy postaci nie z tego świata, a jednak w
żadnej klasyfikacji powieści te nie figurują jako fantasy. Jasno napisane jest,
że są to powieść młodzieżowe, dzięki czemu nie wprowadza się czytelników w
błąd. Dlatego ja, żeby uchronić wszystkich przed pomyłką umyślnie w rubryce
tematyka na początku tego postu umiejscawiam tę książkę do odpowiedniej klasyfikacji.
Mam wrażenie ze
autorka pogubiła się we własnej powieści i zamiast skorygować/usunąć
bezsensowne wątki, ona brnęła w ich kontynuowanie, licząc ze jakimś cudem akcja
trafi na swoje miejsce. No cóż, nie wyszło to najlepiej, bo ilość bezsensownych
elementów w tej powieści lub treści niewnoszących nic do fabuły (szczególnie w
tomie drugim) jest zatrważająca. Wydaje mi się, że powinniśmy być wdzięczni wydawnictwu
Fabryka Słów, że zdecydowało się nie kontynuować publikacji dalszych książek z
tej serii.
O kurcze, to musi być mega słaba lektura. Dobrze więc, że na jednym tomie wydawanie się skończyło.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie jest satysfakcjonująca, bo tytuł i okładki mnie zaintrygowały :)
OdpowiedzUsuń