Tytuł: Pojedynek. Niezwyciężona
1
Tytuł oryginału: The Winner's
Curse
Autor: Marie Rutkowski
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: listopad 2015
Liczba stron: 384
Tematyka: Literatura młodzieżowa
Ocena: 6/10
Nastoletnia Kestrel stoi przed życiowym
dylematem. Wstąpić do armii swojego ojca czy stanąć na ślubnym
kobiercu? Jako córka generała bohaterka musi podjąć jedną z
powyższych decyzji, aby dać dobry przykład reszcie społeczeństwa
i nie zawieść swojego surowego rodzica. Jednak co wybrać, kiedy
żadna z tych opcji nie jest tym, co chciałaby od życia dziewczyna?
Jakby tego było mało między Kestrel a nadwornym niewolnikiem rodzi
się zakazane uczucie, z którego nie może wyniknąć nic dobrego.
Miłość pomiędzy dwoma zwaśnionymi
stronami to motyw znany w literaturze od wieków. Weźmy chociażby
za przykład Romea i Julię, których historia miała tragiczny
koniec. Czy w powieści Marie Rutkowski możemy oczekiwać happy
end'u? Tego jeszcze nie wiadomo, ponieważ "Pojedynek"
rozpoczyna trzytomową sagę "Niezwyciężona", a ponadto
pisarka wciąż wodzi czytelnika za nos jako, że uczucia głównej
bohaterki są całkowicie sprzeczne z jej zachowaniem.
Wracając jednak do tytułu serii,
jestem bardzo zawiedziona, że polskie wydawnictwo nie zostało przy
oryginalnej nazwie jaką jest “The Winner's Curse” - Klątwa
Zwycięzcy, która według mnie brzmi o niebo lepiej niż
“Niezwyciężona”. Na szczęście okładki pozostały zostały
niezmienione, dzięki czemu polscy czytelnicy mogą nacieszyć oko
przepięknymi graficznymi oprawami.
Jeśli na bieżąco czytacie moje
recenzje to pewnie już wiecie, że ogromną uwagę poświęcam
kreacji głównego bohatera. Kestrel to postać strworzona z wielką
dobałością o szczegóły. Siedemnastolatka zaimponowała mi swoim
uporem, inteligencją oraz empatią. Co najważniejsze nie jest to
typowa dziewczyna z wyższych, która boi się własnego cienia a jej
główną rozrywką są wytworne bale. Kestrel jest przebiegła,
potrafi myśleć strategicznie i nie boi się podejmować ryzyka.
Wielu z was mogłoby mnie zapytać,
dlaczego “Pojedynek” otrzymał tak niską notę, skoro powieść
ma tak wiele plusów. Śpieszę z wyjaśnieniami. Wszystkiemu winna
jest mało dynamiczna akcja. Książka niby liczy sobie prawie
czterysta stron, ale tylko ¼ to prawdziwie wartka akcja. Pozostała
treść to jedynie zapoznawanie się ze światem przedstawionym i
osobowościami poszczególnych bohaterów. To też poniekąd ma swoje
plusy, ponieważ po lekturze “Pojedynku” doskonale znamy Valorian
i Herran, ich aspiracje, a także mocne i słabe strony. Dodatkowo w
czytelniku budzi się silne przywiązanie do bohaterów oraz
przemożna chęć poznania dalszego ciągu historii.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Feeria:
Ta książka jest na mojej czytelniczej liście i mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńTa książka jest na mojej czytelniczej liście i mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMnie nadal zachwyca okładka :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to jedna z lepszych książek jakie czytałam :)
OdpowiedzUsuńMi w ogóle nie przeszkadzała ta spokojna akcja, bo książka niesamowicie mnie wciągnęła. Już wkrótce kolejny tom, którego nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Ja dałam jej jeszcze niższą ocenę, również nie przypadła mi do gustu między innymi przez brak akcji, która niby miała tam być
OdpowiedzUsuńOkładka, historia, pozytywne recenzje. Wszystko mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMoże brak szybkiej akcji zostanie później zrekompensowany? :)
Jestem bardzo ciekawa tej pozycji :) na pewno znajdę na nią czas w tym roku :) http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa jestem tą książką oczarowana! Dla mnie akcja była ani za szybka, ani za wolna. No i ta okładka! Również napisałam jej recenzje, jeśli jesteś ciekawa, to zajrzyj ;)
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/