Tytuł: Dymy nad
Birkenau
Autor: Seweryna
Szmaglewska
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
Data wydania: styczeń
2020
Liczba stron: 464
Tematyka: Literatura
polska, Literatura faktu, Autobiografia
Średnia ocena: 9/10
Długo się
zastanawiałam, czy w ogóle powinnam pisać recenzję tej książki, biorąc pod
uwagę jak bardzo poważny i tragiczny temat ona porusza. Do tego nie jest pierwszym
lepszym reportażem, a zapiskiem czyiś osobistych doświadczeń z obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Mimo
wszystko postanowiłam podjąć się tego zadania.
Książka pierwszy raz
została wydana w 1945, zaraz po II Wojnie Światowej. Pani Seweryna Szmaglewska przebywała
w Birkenau praktycznie od samego początku jego założenia i była w nim aż do
jego ewakuacji w końcowych etapach wojny. Tak długi czas, który autorka
spędziła za murami obozu i mnogość doświadczeń, jakie dane było jej przeżyć, sprawia że „Dymy nad Birkenau” to najbardziej
szczegółowy i adekwatny opis realiów, z jakimi było się mierzyć więźniom obozów
koncentracyjnych. Dodatkowo książka powstała w przeciągu zaledwie paru miesięcy
po opuszczeniu przez autorkę obozu, dzięki temu była to relacja świeża i pamięć
ludzka nie miała jeszcze okazji wyprzeć mniej istotnych bądź wyjątkowo traumatycznych
faktów.
Książkę czyta się
trudno, nie ze względu na to, że jest ona źle napisana, ale przez jej
brutalność i bezpośredniość. Czytelnik najzwyczajniej w świecie potrzebuje
czasu, żeby sobie pewne rzeczy przyswoić i zdać sobie sprawę, że to co czyta,
rzeczywiście miało miejsce i nie jest wytworem wyobraźni. Niezwykle ciężko
czyta się o potwornościach, których doświadczyła pani Seweryna i inni więźniowie.
Jednakże, cieszę się, że dane było mi zapoznać się z tak szczegółowym opisami
sytuacji więźniów i wydaje mi się, że każdy Polak powinien taką wiedzę i
świadomość historyczną posiadać.
Jest jednak jedna, jedyna rzecz, która mi się w książce nie podobała – trzecioosobowa narracja. Sprawiło mi to trudność w całkowitym zanurzeniu się w powieść i poczuciu, że i ja osobiście jestem tam na miejscu i przeżywam te wszystkie koszmarne rzeczy razem z innymi bohaterami.
Co najważniejsze
podobne zarzuty słyszała już wcześniej sama autorka i nawiązuje do tego w
wywiadzie, który znajduje się na samym początku książki. Pani Seweryna
wyjaśnia, że początkowo powieść rzeczywiście była pisana przez nią w pierwszej
osobie, jednak po zasięgnięciu porad uznała, że bezpieczniejsze dla niej i
lepsze dla czytelnika będzie jeśli nie będzie on mógł emocjonalnie związać się
z autorką i tym samym będzie mógł obiektywnie spojrzeć na wszystko, co działo
się w Auschwitz-Birkenau.
„Dymy nad Birkenau”
to moja druga ulubiona książka o tematyce obozowej zaraz po „Przeżyłam Oświęcim”
Krystyny Żywulskiej. Wydaje mi się, że jest to pozycja, która powinna pojawić
się w kanonie lektur szkolnych ze względu na to jak niewyobrażalny wkład Seweryna
Szmaglewska i jej świadectwo miały na poznanie prawdy o obozach koncentracyjnych,
i jak ważne jest to, żeby pamięć o ludziach, którzy zginęli za murami Auschwitz-Birkenau
przetrwała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :* Na każdy postaram się odpowiedzieć :)