poniedziałek, 30 lipca 2012

Wygraj książkę!

Jak wziąć udział w konkursie?
1. Opisz swój ostatni sen!
2.
Zostań obserwatorem mojego bloga

3. Podaj swój adres e-mail
3.
Wstaw podlinkowany banner na swojego bloga
(nie jest to warunek konieczny)
4.
Polub mojego bloga na facebooku
(nie jest to warunek konieczny)

Regulamin:
1. Konkurs trwa od 30.07 do 24.08.2012r. 
2. Organizatorem konkursu i sponsorem nagrody jest blog: public-reading.blogspot.com
3. Aby wziąć udział w konkursie należy zostać obserwatorem bloga oraz wykonać zadanie konkursowe.
4. Nagroda trafi do osoby, której odpowiedź najbardziej mi się spodoba.
5. Zwycięzce o wygranej powiadomię drogą mailową, a książkę wyślę listem poleconym.
6. W konkursie mogą brać udział tylko osoby mieszkające w Polsce.
7. Do konkursu mogą zgłosić się osoby zarówno posiadające bloga jak i nie.
8. Wyniki zostaną ogłoszone kilka dni po zakończeniu konkursu.

Z racji tego, że liczba wyświetleń mojego bloga przekroczyła 10 000, postanowiłam urządzić kolejne rozdanie. Tym razem w związku z ostatnią aferą, dotyczącą losowań na blogach, zwycięzca nagrody zostanie wybrany spośród osób, które najciekawiej opiszą swój ostatni sen. Oczywiście można je troszkę zmodyfikować według swojej potrzeby. Do zgarnięcia jest książka Mohammeda Mrabeta "Miłość za kilka włosów". Książka jest nowa i pochodzi z mojej prywatnej biblioteczki :)
Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego bloga. Szczególe podziękowania kieruję do stałych czytelników. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i dalej będziecie śledzić moje opinie, na temat przeczytanych książek :)
------------------------------------------------------------------------------------------------
Książka leci do:
bezrobotna.pl
------------------------------------------------------------------------------------------------

10 komentarzy:

  1. A zgłoszę się, co mi tam :P Na starcie zapewniam, że sen jest w pełni autentyczny i zdarzył mi się kilka miesięcy temu, lecz nieźle utkwił w pamięci.
    Obserwuję jako symtuastic, mój e-mail to oczamiczytelnika@gmail.com

    Był słoneczny, letni dzień. Moja najlepsza przyjaciółka miała wtedy urodziny, a ja - pragnąc zrobić jej niespodziankę - postanowiłam wraz z pozostałymi przyjaciółmi zabrać ją na przejażdżkę. Było nas czworo, każda z nas jechała dziurawą drogą pokrytą asfaltem na swoim rowerze. Wpadając w kałuże, moczyłyśmy nogawki spodni. Przejeżdżałyśmy osiedlem, wokół ulicy można było dostrzec domy, a tuż przy krawężniku wysadzone były drzewa. Na wielu z nich przylepione były kartki z czarnymi strzałkami, prowadzące nas do celu, którym okazał się stary, szary, rozwalający się budynek rodem z horroru. Zobaczywszy podobną kartkę do tych, które wcześniej wywieszone były na drzewach, weszłyśmy do środka. Dostrzegalnym było, że dom spalony był również w środku. Ściany miały kolor popiołu, a schody, po których weszłyśmy na piętro, załamywały się pod nami. Wchodząc do pierwszego pokoju, ujrzałyśmy wrogo patrzącą dziewczynę leżącą na łóżku polowym. Miała zgięte rączki i była całkiem skulona. Przy niej, na podłodze, siedziała pewna nauczycielka z mojej szkoły. Dowiedziałyśmy się od niej, że dziecko podczas pożaru leżało pod łóżkiem matki, które się załamało i stąd wzięła się pozycja, w której teraz leżało. Układając całą sytuację w głowie, próbowałam dzwonić po pomoc - kolejno wykręcałam numer na policję, straż pożarną i pogotowie, a w końcu nawet 112, lecz nikt się nie zgłaszał. Wyczerpana staraniami siadłam na podłodze, oparłam się o ramię przyjaciółki i zasnęłam...

    To jeden z najdziwniejszych snów, jakie miałam. Mam nadzieję, że i Tobie się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanowię się nad tym konkursiwem, ostatnio na blogu swoim opisałam sen, ale był to raczej lakoniczny opis, więc... A nuż w tym konkursie trafi mi się nagroda. <3 Jest sporo czasu do końca, więc na razie się wstrzymam ze zgłoszeniem swej kandydatury. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A mój sen był dość dziwny. Właściwie sprawa jest prosta ! Za dużo Harry’ego Pottera, Gwiezdnych wojen i paranomal romans ;)


    Więc najciężej zacząć prawda ?
    Hmm .. na samym początku mój sen był zwyczajną nudną opowieścią. Chodziłam sobie po wielkiej łące, w długiej sukience ( podobnej do sukienki Portman w Gwiezdnych wojnach) miałam dziwną fryzurę, a wszystko było idealną harmonia świata. Tak bynajmniej mi się wydawało do czasu, gdy na horyzoncie nie pojawiło się oślepiające zielone światło .. po chwili nad całą łąką zrobiło się zimno .. miałam wrażenie, że ktoś zabrał całe dobro ! Domyślacie się kto ? Naturalnie Dementorzy w towarzystwie Voldemorta, którzy zaczęli gorączkowo i bezsensu latać nad moją głową wykrzykując : „ Zabij Lorda Vadera zabij „i nagle .. pojawił się ktoś ( myślę, że to Hagrid, ale głowy nie dam sobie obciąć) ze świetlistym mieczem i krzyknął coś do nich …
    I nagle zapadła ciemność, a ja znalazłam się w wielkim zamku .. a w oddali dzwonił telefon. Chciałam do niego dojść .. odebrać i zawołać o pomoc, ale coś mnie trzymało za nogę .. dźwięk dzwonka był ogłuszający, aż nagle otworzyłam oczy i wyłączyłam wkurzający budzik !

    mój e-mail szeptywyobrazni@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. pomyślę nad tym konkursem :) kto wie może opiszę jeden z moich beznadziejnych snów :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Obawiam się, że mój ostatni sen ze względu na treść nie nadaje się do publikacji :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Śniło mi się, że wyrzuciłam mężowi okulary przez okno, potem pojechaliśmy do mamy, a w łazience był David Bowie z jakimś Masajem, a mama chciała coś kupić, jakby wóz, taki stary, choćby bryczka i liczyła pieniądze, a ja przeliczałam ile książek można za to kupić i że to bardzo dziwne, ze mama kupuje wóz, bo przecież nie ma prawa jazdy na konia (sic!).

    Agata Adelajda
    AgataAdelajda@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgłaszam się i ja :). Historia, którą opiszę zdarzyła się naprawdę... we śnie oczywiście. Było to kilka miesięcy temu, do dziś mnie przeraża i doskonale pamiętam każdy ze szczegółów.

    Wraz z przyjaciółką wybrałyśmy się na przejażdżkę autem. Zauważywszy, że powoli kończy nam się benzyna, zjechałyśmy na stację paliw, aby zatankować i móc spokojnie kontynuować podróż. Tam podszedł do nas pewien mężczyzna. Zaczął rozmowę pytaniem skąd jesteśmy. Z początku starałyśmy się być grzeczne, lecz po chwili, kiedy już zaczęło nam się spieszyć, a jegomość był coraz bardziej namolny, nasza cierpliwość się skończyła i odburknęłyśmy coś niezbyt przyjemnie. W tym momencie mężczyzna zupełnie stracił nad sobą panowanie. Stawał się coraz to bardziej agresywny i zdawało się, że również fizycznie zaczął rosnąć. Po chwili, ku naszemu przerażeniu, przybrał on kształt ogromnej pumy, wyszczerzył do nas kły, a z pyska pociekła mu ślina. Nie zastanawiając się zbyt długo, wskoczyłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy czym prędzej przed siebie. Monstrualnych rozmiarów zwierzę rzuciło się za nami w pościg. I tak jechałyśmy niesamowicie roztrzęsione, obracając się co chwilę do tyłu i oceniając odległość, jaka dzieli nas od bestii, lecz ta wcale nie chciała się zmniejszyć. Nagle naszym oczom ukazało się skrzyżowanie, skręciłyśmy na nim w prawo, po czym okazało się, że wjeżdżamy do miasta. Wtedy zdawało się, że wielka puma odrobinę się od nas oddaliła. Postanowiłyśmy więc ukryć samochód w jakiejś bramie i schować się gdzieś, gdzie będziemy miały szansę przeczekać napór pumy. Ulokowałyśmy się bezpiecznie w pierwszym lepszym budynku i przez szparę w drzwiach obserwowałyśmy, jak rozsierdzona bestia wpada do miasta, lecz na szczęście mija naszą kryjówkę i pędzi dalej, a mieszkańcy w panice ustępują jej drogi. Po dłuższym czasie, kiedy wrzawa już znacznie ucichła, moja przyjaciółka stwierdziła, że nic nam nie grozi i opuściła budynek, w którym się ukrywałyśmy. Ledwo jednak przekroczyła jego próg, a przerażające zwierzę, które wydawało się jeszcze większe niż dotychczas, rzuciło się na nią i pożarło ją na moich oczach. Zrozpaczona i wystraszona do granic możliwości, lecz wciąż schowana za drzwiami kryjówki, uszłam z życiem. Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że to jeszcze nie koniec, a puma nie spocznie dopóty, dopóki mnie nie dopadnie.

    Jak się później okazało potwór ten rządził miastem, do którego niechybnie udało nam się wjechać i raz dziennie odbywa się jego pochód, aby wierni mieszkańcy mogli mu złożyć pokłon. W czasie jego trwania wszystkie budynki musiały być puste tak, aby bestia miała pewność, że nie ma ani jednego człowieka, który by ją zlekceważył. Nie miałam wyjścia, musiałam opuścić kryjówkę i schować się gdzieś w tłumie przerażonych ludzi. Postanowiłam ukryć się w krzakach, a z pomocą przyszła mi pewna dziewczyna, która przykryła mnie liśćmi i gałązkami. Potwór przeszedł tuż obok mnie, na szczęście mnie nie zauważając. Nie znaczyło to jednak, że od tej pory będę bezpieczna. Kiedy już pochód się skończył, dziewczynie zrobiło się mnie żal i postanowiła dać mi schronienie pod swoim dachem. Mieszkała z siostrą i jej chłopakiem. Podziękowałam za okazaną mi pomoc i udałyśmy się do jej mieszkania, gdzie w końcu mogłam choć odrobinę odpocząć. Poszłam do łazienki, aby umyć ręce. Do mieszkania wchodził akurat chłopak jej siostry, spojrzałam w lustro i natrafiłam na jego wzrok. Był to mężczyzna, którego poznałam kilka godzin wcześniej na stacji paliw.

    bezrobotna.pl
    bezrobotna@10g.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. ksiazkowykacik@gmail.com

    Więc oto mój sen.
    Razem z moim tatą pracowaliśmy dla agencji, która ścigała seryjnego zabójce. Miał on w planach zdobyć najsilniejszą broń na całym świecie i wybijać tych których nienawidził. Razem z tatą postanowiliśmy odkryć jego kryjówkę. Wsiedliśmy więc do auta i zaczęliśmy nasze poszukiwania. Gdy już ją znaleźliśmy (a była ona w dziwnym miejscu, bowiem w normalnym bloku i jakoś nikt się nie krył z wnoszeniem śmiercionośnej broni do klatki) postanowiliśmy pojechać prosto do agencji i powiedzieć im o naszym odkryciu. Jednak wytropiła nas dziewczyna z bandy łotrów, która pomagała złemu panu. Nie wiem jak, ale znaleźliśmy się z tatą w osobnych autach. Kobieta uwzięła się na mnie i goniła po całym mieście. Nagle weszłam do jakiegoś kościoła myśląc, że ją wykiwam. Okazało się jednak, że wpadłam jak śliwka w kompot, gdyż była tam ich potajemna główna baza, a zbrodniarze (okazało się nagle, że jest ich znacznie więcej niż myśleliśmy) byli księżmi. Kazali mi wsiąść na jakiś statek, na którym znajdowała się cała moja obecna klasa. Chcieli nas po prostu zabić. Wypróbować na nas swoją magiczną broń. Obudziłam się w momencie, kiedy rozmawiałam z moją mamą i żegnałam się z nią na zawsze. Pamiętam jedynie, że mówiłam, że poświęcę się za moją klasę dając im możliwość ucieczki..
    Koniec.
    Obserwuję profil ;))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :* Na każdy postaram się odpowiedzieć :)